Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Kroos: Przez cały ten czas byłem pewien, że jestem najlepszy w środku pola

Toni Kroos i Rudy Fernández byli głównymi bohaterami drugiego dnia Białego Tygodnia organizowanego przez Uniwersytet Realu Madryt i Universidad Europea. Spotkanie poprowadził Emilio Butragueño, dyrektor ds. relacji instytucjonalnych w Realu Madryt.

Foto: Kroos: Przez cały ten czas byłem pewien, że jestem najlepszy w środku pola
Rudy Fernández i Toni Kroos. (fot. realmadrid.com)

Toni Kroos
– Real Madryt dał mi nowy dom. Po raz pierwszy opuściłem swój kraj z rodziną – z żoną i ośmiomiesięcznym synem. A dziś jestem tutaj z trójką dzieci, z których najstarsze ma jedenaście lat. Znaleźliśmy dom – i to idzie w parze z sukcesem.

– Docenienie od kibiców jest większe niż jakikolwiek tytuł. To zabieram ze sobą na całe życie. Ludzie czekają na mnie na ulicy – i wtedy zawsze myślę, że przez te dziesięć lat musiałem zrobić coś dobrze. Nie chodzi tylko o zdobyte trofea – chodzi o coś więcej. Kibice dostrzegli, że moje słowo coś znaczy. Zawsze mówiłem, że jeśli będę miał taką możliwość, zakończę karierę właśnie tutaj – w Realu Madryt. I ostatecznie podjąłem taką decyzję.

– To nie była decyzja z dnia na dzień, to był pewien proces. Chciałem pozostać ważny dla drużyny i uniknąć momentu, w którym ludzie zaczęliby myśleć, że fizycznie już nie daję rady albo że odczuwam ból. To był czas wielu rozmów – z rodziną, z żoną. Można wygrać wiele Lig Mistrzów i mistrzostw, ale pożegnanie, jakie zgotowali mi kibice, trudno opisać słowami.

– Klucz do formy? Na pierwszym miejscu – pewność siebie. Nie odczuwam strachu, przynajmniej na boisku. Bardzo wierzę w swoje umiejętności. Nie pamiętam żadnego meczu, w którym byłbym zdenerwowany albo pełen wątpliwości – zawsze chciałem wyjść na murawę. Przez te dziesięć lat przeżyliśmy tu też trudne chwile. Owszem, były tytuły, ale też miesiące pełne problemów. I jeśli nie jesteś wewnętrznie stabilny, zaczynasz wątpić – a w takim klubie to bardzo niebezpieczne. Ja nie zwątpiłem ani przez chwilę. Może zdarzyły się błędy, ale przez cały ten czas byłem pewien, że jestem najlepszy w środku pola.

– Europejskie noce na Bernabéu? Najważniejsze to wspólnie budować atmosferę – żeby drużyna i stadion grali razem. Inaczej jest znacznie trudniej. Przeżyliśmy chwile, które wydawały się niemal niemożliwe – jak półfinał z Bayernem w ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Kibice dodają nam pewności siebie, potrafią stworzyć niesamowitą atmosferę kilkoma gestami i pociągnąć nas do przodu.

Rudy Fernández
– Przyjście do Realu Madryt było zdecydowanie najlepszą decyzją w mojej karierze sportowej. Kiedy trafiasz do tego klubu, od razu dostrzegasz nie tylko jego wymagania, ale też wartości, jakie reprezentuje – troskę o zawodnika, poczucie bycia częścią rodziny. Możliwość współistnienia z innymi sportowcami, zarówno z drużyny piłkarskiej mężczyzn, jak i kobiet. To, co ten klub daje na poziomie ludzkim, jest niesamowite – a pod względem sportowym nie trzeba nawet dodawać, że to najlepszy klub na świecie.

– Motywacja do sukcesu? Oczywiście rodzina. Ale największym „winowajcą” mojego sukcesu jest mój ojciec. Wymagał ode mnie, że jeśli już podejmę ten krok, to mam dać z siebie wszystko – i tak właśnie było. Po każdym meczu dzwoniłem do niego, a on nadal mówił mi, co powinienem poprawić – tak samo, gdy miałem 15 lat, jak i teraz, mając 36. Rodzina, przyjaciele – to ważne, ale też trzeba trafić we właściwe miejsce i mieć szczęście być częścią pozytywnej dynamiki.

– Wartości? Jak mówiłem: Hasta el final. Tego próbowałem uczyć młodszych zawodników, którzy przychodzili w ostatnich latach – tak samo jak mnie uczyli inni, jak kapitan Felipe, a potem Sergi (Llull). Trzeba mieć świadomość, że gra w Madrycie to ogromne wymagania – ale przede wszystkim to odpowiedzialność, jaka wiąże się z noszeniem tej koszulki. Miałem szczęście, że potrafiłem dostosować się do potrzeb klubu i drużyny – a one zawsze były takie same: dotrzeć do końca rozgrywek z szansami na triumf. Trzeba umieć zarządzać taką presją – i właśnie to sprawiło, że mogłem być takim zawodnikiem, jakim byłem. Dawać z siebie wszystko na parkiecie – to była najlepsza lekcja, jaką mogłem przekazać młodym graczom.

– Wyjątkowe chwile? Trudno wybrać jedną. Wspomnienia o tytułach wywołują ciarki, ale kiedy widzę reakcję ludzi podczas mojego ostatniego meczu w WiZink Center, to naprawdę trudno było powstrzymać łzy. To jest to, o czym marzy każdy sportowiec – żeby być docenionym przez tych, którzy liczą się najbardziej, czyli kibiców. To był dla mnie największy triumf w karierze.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!