Wygrana z lekkim niedosytem
Real Madryt pokonał Olimpię Mediolan w 31. kolejce Euroligi, wykonując duży krok w kierunku udziału w play-offach oraz czołowej szóstki. Królewskim niewiele zabrakło, żeby uzyskać korzystny bilans dwumeczu z mediolańczykami.

Bohaterowie dzisiejszego spotkania, Džanan Musa i Edy Tavares. (fot. Getty Images)
Real Madryt pokonał Olimpię Mediolan w kluczowym spotkaniu w kontekście walki o awans do kolejnej rundy. Królewscy przeważali przez całe spotkanie, ale mieli też momenty słabości. Niestety, trochę zabrakło do odrobienia strat z pierwszego meczu, wtedy można by mówić o pełnym sukcesie. Zdecydował celny rzut Miroticia w ostatniej akcji gości. Graczem spotkania został Edy Tavares, który był bezbłędny w rzutach z gry (8/8) i kluczowy pod tablicą rywali (5 ofensywnych zbiórek). Do tego dołożył dwa bloki.
Królewscy znakomicie weszli w mecz. Od początku zyskali przewagę, ale przede wszystkim ich gra wyglądała bardzo efektownie i skutecznie. W ofensywie byli w stanie niemal każdą akcję zamienić na punkty, a w obronie długimi momentami bez problemów radzili sobie z zatrzymywaniem ataków gości. Prowadzenie szybko stało się dwucyfrowe, co było celem madrytczyków w tym spotkaniu. Znakomicie spisywał się duet Tavares – Garuba, a po wejściu z ławki swoje dorzucili Fernando z Musą (31:16).
W drugiej kwarcie nie udało się utrzymać takiego samego poziomu gry. Zaczęło się od trzyminutowej posuchy, w trakcie której goście odrobili kilka punktów. Olimpia wyraźnie się ocknęła po słabym początku i miała znacznie więcej do powiedzenia. Jednocześnie Królewscy byli skuteczni na obwodzie, dzięki czemu utrzymywali przewagę. W samej końcówce kilka punktów z rzędu zdobył LeDay, jednak ostatnie słowo należało do Llulla, który trafił z dystansu równo z końcową syreną (54:41).
Po zmianie stron Real Madryt uciekł na 17 punktów, lecz wtedy na moment się zatrzymał. LeDay z Causeurem wykorzystali to, budując serię 9:0. Zakończył ją Garuba celną „trójką”. Następnie nadeszła chwila Nikoli Miroticia. Niesportowy faul Garuby poprzedzony zwykłym faulem dał Czarnogórcowi cztery rzuty osobiste. Wykorzystał wszystkie, a później dołożył jeszcze pięć punktów z gry. Tym razem to Campazzo przełamał niemoc madrytczyków. Końcówka kwarty była dobra w wykonaniu podopiecznych Chusa Mateo i przewaga wróciła na zadowalający poziom (78:63).
W czwartej części Real Madryt miał nawet 18 oczek przewagi. Zaczęły jednak pojawiać się błędy, straty i kilka niecelnych rzutów. Olimpia wyczuła swoją szansę, nie na zwycięstwo, ale na uratowanie bilansu dwumeczu. Pomagały jej w tym celne rzuty z obwodu. Przykrą wiadomością była kontuzja Fabiena Causeura, który padł na parkiet bez udziału rywala. Schodząc, otrzymał od Movistar Areny gorącą owację. Na cztery sekundy przed końcem Real Madryt miał 10 punktów więcej na koncie po trafieniu Tavaresa. Niestety, ostatnie słowo należało do Miroticia. Mediolańczycy będą mieli przewagę, jeśli obie drużyny zakończą sezon z taką samą liczbą zwycięstw.
96 – Real Madryt (31+23+24+18): Abalde (3), Campazzo (11), Deck (0), Garuba (11), Tavares (19), González (0), Hezonja (8), Musa (21), Fernando (6), Llull (8), Feliz (9), Ndiaye (-).
89 – Olimpia Mediolan (16+25+22+26): Mannion (7), Bolmaro (2), LeDay (15), Shields (13), Mirotić (14). Dimitrijević (6), Causeur (13), Tonut (2), Brooks (9), Ricci (0), Caruso (7), Gillespie (1).
Bilans dwumeczu: Real Madryt 172:174 Olimpia Mediolan
Poza kadrą znaleźli się:
- Xavier Rathan-Mayes – decyzja trenera
- Serge Ibaka – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze