Advertisement
Menu

Przed meczem z Espanyolem

34. kolejka Primera División, sobota, 12 maja 2007, godzina 20:00, Estadio Santiago Bernabéu

Nie tak dawno usłyszałem komentatora określającego Espanyol mianem "drugich katalońskich gigantów". Z jednej strony jest to bezsens, bo jeżeli Espanyol to giganci, to jak nazwać FC Barcelona? Supergigantami? Z drugiej jednak, jak na tamtejsze, katalońskie, warunki, Reial (właśnie tak, nie Real) Club Deportiu Espanyol de Barcelona to faktycznie klub wielki, choć z pewnym przymrużeniem oka. W końcu cztery Puchary Hiszpanii to niezbyt imponujące osiągnięcie, a większych triumfów na razie brak. Na razie, bo przecież Espanyol już 16 maja grać będzie w Glasgow z Sevillą w finale Pucharu UEFA. I już ten fakt powinien nam uzmysłowić, że rywal, którego będziemy dziś podejmować, nie będzie rywalem łatwym.

Dwieście goli

Pojedynki Los Blancos z Los Blanquiazules mają tradycję dużo dłuższą, niż przeciętny kibic mógłby pomyśleć. Klub ze stadionu Lluísa Companysa jest o dwa lata starszy od Realu Madryt i wraz z nim znalazł się w grupie założycieli ligi. Jak jednak zaczął karierę w tych rozgrywkach – a zaczął średnio, bo w sezonie 1928/29 zajął siódme miejsce – tak ją potem kontynuował. W pewnym momencie zaliczył nawet spadek do drugiej ligi.

Real Madryt nigdy nie miał z tą drużyną większych problemów, w każdym razie nie na własnym boisku, gdzie wygrał 56 z 72 meczów, a tylko cztery razy musiał uznać wyższość gości. A bilans bramkowy wygląda jeszcze przyjemniej, bo tracąc zaledwie 58 goli, Królewscy strzelili... równe dwieście, co jest wynikiem doskonałym i rekordowym. Starsi kibice Realu Madryt, na tyle dojrzali stażem, by pamiętać czasy Leo Beenhakkera w Madrycie, pamiętać będą zapewne mecz z kwietnia 1992 roku. Dwa gole El Buitre, cztery Fernando Hierro (w tym klasyczny hat-trick zdobyty w ciągu sześciu minut drugiej połowy!) i wreszcie jeden Hagiego. Efekt? Siedem do zera. Z kim? Z Espanyolem, no bo z kim?

To oczywiście było dawno, bohaterowie tamtego wieczoru dawno pokończyli kariery, ale jedno zostało bez zmian – Espanyol jak był słabym ligowcem, tak nim pozostał. Nawet jeśli ta ekipa potrafi sobie poradzić w krajowym pucharze, a i w europejskim, jak pokazuje ten sezon, to nie idzie to w parze z sukcesami w rozgrywkach ligowych. Obecnie z 45 punktami na koncie zajmują miejsce 11. i pewnie daleko się zeń do końca sezonu nie ruszą, choć teoretycznie mogą awansować nawet na 5. pozycję, albo spaść na 16. Aby jednak wywalczyć miejsce dające prawo gry w Pucharze UEFA, musieliby odrobić aż sześciopunktową stratę do Atlético de Madrid

Tylko spokojnie...

Wspomniany już finał Pucharu UEFA, który już za kilka dni czeka Espanyol, jest dla Realu Madryt okolicznością niezwykle korzystną; oznacza bowiem, że trenujący barcelońską ekipę Ernesto Valverde da wypocząć największym gwiazdom swojej ekipy – powołania na mecz w Madrycie nie otrzymali Iván De la Peńa i Raúl Tamudo, mózg i żądło Espanyolu, którzy łącznie wystąpili w 50 meczach.

Nie znaczy to jednak, że drużyna z Katalonii będzie w dzisiejszym meczu bezradna niczym niemowlę. Mrówka, jak pieszczotliwie zwany jest Valverde, ma przecież do dyspozycji innych klasowych piłkarzy, jak choćby Urugwajczyka Waltera Pandianiego (na zdjęciu po prawej w uściskach Riery), który zdobył w tym sezonie co prawda tylko cztery gole, ale też zaledwie osiem meczów rozpoczął w wyjściowym składzie.

Podkreślmy jednak jeszcze raz: Espanyol grał będzie bez swojego trzonu, nie tylko wspomnianej dwójki, ale też choćby Zabalety i Rufete. Co to dla nas oznacza? Przede wszystkim duże ułatwienie, nawet nie tyle od strony umiejętnościowej, bo trudno się spodziewać, że trener biało-niebieskich wystawi na spotkanie z tak trudnym rywalem siedemnastolatków z trzeciej drużyny rezerw, ale od strony taktycznej – w składzie anonsowanym przez "Markę" Espanyol nie grał jeszcze nigdy.

Wraca Roberto Carlos

To najważniejsza informacja związana ze składem Realu Madryt. Powrót kończącego madrycki etap kariery Brazylijczyka to na pewno duże wzmocnienie, ale z drugiej strony wiązać się może z brakiem w składzie świetnie sobie radzącego Miguela Torresa. Chyba że Cicinho zostanie przesunięty na skrzydło, co chyba nie byłoby takim głupim pomysłem. Nie będzie Beckhama, więc pozycję prawego pomocnika musiałby zająć albo właśnie Cicinho albo Gonzalo Higuaín, który przecież większość kariery grał przecież na tej pozycji. Głupia czerwona kartka dla Robinho mocno pomieszała szyki Capello.

Teoretycznie możliwy jest też występ Mejíi lub Helguery, jeżeli mimo przesunięcia Cicinho do przodu Capello postanowi nie wystawiać Torresa i do gry na prawej obronie deleguje Ramosa, ale jest to sytuacja raczej mało prawdopodobna. Przekonamy się też zapewne, jak to tak naprawdę jest z Gutim: czy daje tak dobre zmiany dlatego, że mierzy się ze zmęczonymi już rywalami, czy też naprawdę osiągnął życiową formę. A poza tym niespodzianek nie ma: w środku Emerson z Diarrą (z powodu kontuzji zabraknie niestety Fernando Gago), a na szpicy van Nistelrooy.

Ataaaaaak!

Nie ma wyboru, ten mecz musi być wygrany – jak kilka poprzednich. W tej kolejce Barcelona podejmuje Betis, więc zapewne wygra, ale z kim by nie grała, dla nas każda strata punktów to koniec marzeń o mistrzostwie. Klęska Dumy Katalonii w Getafe może dawać nadzieję, ale z drugiej strony może też zmobilizować podopiecznych Franka Rijkaarda do lepszej gry. Na dwoje babka wróżyła...

Nie ma więc sensu oglądać się na innych. Trzeba grać i wygrywać. Mecz z Sevillą pokazał, że Królewscy to wreszcie drużyna dojrzała, która ma swój styl, która umie sobie radzić z trudnymi przeciwnikami i niekorzystnym wynikiem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że spotkanie z Espanyolem zakończymy zwycięsko. A recepta na to jest jedna - ostra, bardzo ofensywna gra. Trzeba wykorzystać oszczędzanie się tych gwiazd, które jutro pojawią się na murawie i brak zgrania całego składu. A lepszego sposobu na to nie ma.

Przewidywane składy

Real Madryt: Casillas; Cicinho, Sergio Ramos, Cannavaro, Roberto Carlos; Emerson, Diarra, Higuaín, Guti; Raúl, van Nistelrooy
RCD Espanyol: Kameni, Velasco, Lacruz, Torrejón, Chica, Angel, Costa, Corominas, Jonatas, Moha, Pandiani

Sędzia

Pan Alberto Undiano Mallenco, rodowity Bask z Pampeluny, ma 34 lata i siedmioletnie doświadczenie na szczeblu pierwszoligowym. W tym sezonie gwizdał w 14 meczach, w tym Real Madryt - Atlético Madryt (1:1) i oczywiście FC Barcelona - Real Madryt (3:3), a także Espanyol - Racing (2:2). Ich bilans to: 6 zwycięstw gospodarzy, 7 remisów i tylko 1 wygrana gości. W kartkach: 29 - 46.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!