Advertisement
Menu
/ elpais.com

Brais Méndez: Piłkarze są towarem, ale sami na to pozwalamy

Pomocnik Realu Sociedad w wywiadzie dla El País opowiada o zdrowiu psychicznym i życiu zawodnika po problemach, jakie przeżył po gwizdach kibiców Celty.

Foto: Brais Méndez: Piłkarze są towarem, ale sami na to pozwalamy
Brais Méndez. (fot. Getty Images)

Były piłkarz Realu Sociedad, Zuhaitz Gurrutxaga, który opowiadał o swoich epizodach lękowych, mówi, że o piłce nożnej mówi się dużo, ale mało o tym, co czują sami piłkarze.
To prawda. Jesteś piłkarzem, ale trochę też małpą na pokaz we wszystkich aspektach. Tym, który musi znosić gniew ludzi, bo – jak to się często słyszy – zarabiasz dużo i wszyscy cię oglądają.

Czy piłkarze są trochę jak towar?
Jesteśmy towarem, ale sami na to pozwalamy. Jesteśmy pracownikami firmy, której musimy się podporządkować. A wokół są jeszcze inne, jak FIFA, UEFA, RFEF, La Liga… Jesteśmy głównymi aktorami, ale też trochę towarem.

Pamiętasz pierwszy raz, gdy zostałeś wygwizdany na stadionie?
Nie do końca, ale jest jeden moment, który mocno utkwił mi w pamięci. To była ostatnia kolejka La Ligi, grałem w Celcie, u siebie, i wtedy zapewniliśmy sobie utrzymanie. Był to mój pierwszy sezon, właśnie zostałem powołany do reprezentacji i nagle usłyszałem gwizdy. Nie rozumiałem niczego, sytuacja zespołu była trudna i bardzo to przeżyłem. Pamiętam, że rozpłakałem się na ławce, a potem również podczas rundy honorowej po utrzymaniu.

Wtedy zdałeś sobie sprawę, że coś jest nie tak?
Nie, nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, ale od tego momentu zaczęły pojawiać się niepewność i lęki. Uwielbiałem treningi, ale nie znosiłem meczów. Zawsze czułem się w nich źle. Coraz bardziej się kurczyłem, jakbym był w filmie grozy. Aż w końcu przyjaciel mojego ojca poprosił o rozmowę ze mną, bo sam przeżył coś podobnego. Zgodziłem się i od tego czasu zacząłem pracować z profesjonalistami.

Ile czasu zajęło ci, by znów poczuć się dobrze?
Niezbyt długo, około miesiąca. Sam również bardzo się zaangażowałem, ale to doświadczenie mnie naznaczyło. Dbamy o wszystkie mięśnie, a temu najważniejszemu nie poświęcamy wystarczającej uwagi.

Czy techniczni piłkarze częściej są wygwizdywani?
Możliwe. Nie jesteśmy zawodnikami, którzy rozgrzewają trybuny ostrym wejściem czy sprintem, po którym cały stadion wybucha. Wiele razy zarzucano mi, że jestem zimny. Nie należę do tych, którzy przebiegną się na pokaz albo rzucą się do piłki, której i tak nie zdążą dogonić. Wolę rozsądnie gospodarować siłami. Nigdy nie miałem wątpliwości co do swojego stylu gry i swojego charakteru.

Nadal chodzisz do psychologa?
Od czasu do czasu rozmawiam z nim. Dobrze mi to robi, mogę się wygadać.

Współpracujesz z galicyjską organizacją Igaxes.
Dają widoczność młodym ludziom w trudnej sytuacji, bez środków do życia. Dokładam swoją cegiełkę, by pomóc im w budowaniu lepszej przyszłości i uniknięciu wykluczenia. Latem zorganizowaliśmy turniej piłki plażowej przeciwko nienawiści.

Czy któryś piłkarz zwrócił się do ciebie po cichu po pomoc?
Kilku się odezwało. Jeśli nie bezpośrednio, to poprzez swoje otoczenie, żeby dowiedzieć się, jak sobie z tym radziłem. Myślę, że komuś na pewno pomogłem.

A ty? Podszedłeś kiedyś do kogoś, widząc, że jest w złym stanie?
Nie, każdy musi sam zdecydować, co chce zrobić. Rozumiem, że niektórzy są bardziej zamknięci i nie chcą poruszać takich tematów z rywalami czy kolegami z drużyny. Na najwyższym poziomie rywalizujesz nie tylko z przeciwnikami, ale też z kolegami i samym sobą. To ogromna presja – ta, którą sobie narzucasz, i ta, którą nakładają na ciebie inni, plus cały szum zewnętrzny.

Która jest najgorsza?
Ta, którą nakładasz na siebie, bez wątpienia. Nadmierna samokrytyka może cię złamać. Kiedy wracasz do domu i zadręczasz się błędami, to właśnie to wpędza cię w dół. Nauczyłem się z tym walczyć. W zeszłym roku odpadliśmy z Pucharu Króla po półfinałowym meczu z Mallorcą, a ja zmarnowałem decydujący rzut karny. Ale zrozumiałem, że to po prostu część piłki nożnej.

Właśnie zostałeś ojcem. Mało mówi się o ojcostwie wśród sportowców na najwyższym poziomie.
Muszę być bardzo wdzięczny mojej partnerce. To ona zajmuje się naszą córką w nocy, kiedy chce jeść albo czegoś potrzebuje. Czasami nawet idę spać do innego pokoju, żeby odpocząć. Wstaję o ósmej, żeby trenować. A ponieważ po meczach mam problem z zaśnięciem, staram się, żeby w te noce to moja partnerka mogła odpocząć. Trenuję rano, odpoczywam wieczorem i mam wyjazdy, więc pomagam, kiedy mogę. Pamiętam, że urodziła, a następnego dnia byłem już na treningu. Poza tym nie sądzę, żebyśmy traktowali jako opcję czteromiesięczny urlop, bo po prostu kochamy to, co robimy.

Straciłbyś też miejsce w drużynie.
Bardziej niż to, chodzi o atmosferę w szatni. To jak rodzina. Byłoby dziwnie wrócić po czterech miesiącach. Ja bym nie potrafił.

Wiesz już, co będziesz robił po zakończeniu kariery?
Mniej więcej. Chciałbym poświęcić się rodzinie i wyjechać na Wyspy Kanaryjskie, bo lubię spokój i dobrą pogodę. No i pomagać młodym ludziom, czy to w sporcie, czy w życiu. Nie chciałbym mieć całorocznej rutyny, bo to nie dla mnie, ale chciałbym być obecny i wspierać, jeśli ktoś będzie mnie potrzebował. Coś w rodzaju mentoringu – żeby młodzi czuli, że mają wsparcie, że mogą się zwrócić, jeśli pojawi się problem. Młodzi oglądają mnóstwo piłki i świadomość, że były piłkarz jest obok, może im pomóc. Pracuję nad tym, jak stworzyć sieć albo coś w tym stylu.

Strzeliłeś w czterech z ostatnich pięciu meczów. Jak oceniasz swój sezon?
Z początku trochę mi brakowało płynności. Momentami nie czułem się komfortowo, nie do końca znajdowałem sobie miejsce na boisku. Ale to normalne, zdarza się.

Jak wygląda sytuacja w Realu Sociedad?
Ciężko było nam wejść w sezon. Przyszło sporo młodych zawodników, niektórzy z zagranicy, a adaptacja zawsze wymaga czasu. Poza tym rywale cię poznają. Ale teraz już dobrze rywalizujemy.

Jakie znaczenie ma zeszłoroczne doświadczenie z PSG w kontekście kolejnego starcia z Mbappé?
Nie możesz się na chwilę wyłączyć. W Paryżu graliśmy bardzo dobrze, ale jedno małe rozkojarzenie i odpadliśmy. 20 sekund dekoncentracji może zmienić cały mecz.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!