Advertisement
Menu
/ as.com

Militão nabiera sił

Brazylijczyk wybrał się w madryckie góry, gdzie przez kilka godzin wędrował, testując postępy w rehabilitacji swojego kolana.

Foto: Militão nabiera sił
Éder Militão z wybranką serca na górskim szlaku. (fot. X)

To było zaledwie parę tygodni temu. Dzień przed tym, jak Real Madryt podejmował Atlético na Bernabéu w meczu ligowym. Gdy jego koledzy kończyli trening, na murawie boisk treningowych pojawił się Éder Militão, w towarzystwie dwóch członków sztabu medycznego Królewskich. Wtedy minęło zaledwie 90 dni od jego kontuzji w meczu z Osasuną – zerwania więzadła krzyżowego z uszkodzeniem obu łąkotek. Obecni na miejscu byli zaskoczeni jego nagłym pojawieniem – po pierwsze ze względu na niezwykłe postępy w rehabilitacji, po drugie z powodu jego radosnego nastawienia, a po trzecie ze względu na to, że każdego dnia ciężko pracuje, nie tracąc ani odrobiny optymizmu, opisuje AS.

Tego poranka Militão nie mógł się powstrzymać – idąc na boisko, gdzie miał ćwiczyć, zobaczył leżącą piłkę. Bez wahania spróbował strzelić gola w stylu Vieriego w meczu PAOK-iem sprzed lat w Pucharze UEFA… operowaną nogą. Brazylijczyk krok po kroku odzyskuje siły i właśnie to zrobił w tym tygodniu. Tuż przed rewanżowym starciem z Manchesterem City wybrał się w góry razem z żoną i dwoma członkami swojego sztabu. Pojechali w okolice pasma Sierra de Guadarrama, gdzie odbyli niemal trzygodzinną wędrówkę i uwiecznili zapierające dech w piersiach widoki. Świeże powietrze, chwila odpoczynku od wyczerpujących treningów, które dzień w dzień odbywa w Valdebebas, by jak najszybciej wrócić do pracy z zespołem. Wie jednak, że przed nim jeszcze długa droga, zanim otrzyma zgodę na powrót do gry, donosi AS.

Brazylijczyk marzy o tym, by na końcówkę sezonu wrócić choć na kilka minut – najlepiej na Klubowe Mistrzostwa Świata. Teraz minęło już ponad 100 dni od kontuzji, ale od samego początku podchodzi do rehabilitacji bez pośpiechu, lecz konsekwentnie. Już może zginać kolano i codziennie wykonuje ćwiczenia wzmacniające, wchodząc i schodząc po schodach. Podobną drogę przeszli inni piłkarze Los Blancos, jak Kaká czy Raúl. Jego rodak wybrał się do górskiego regionu Cercedilla, by przetestować się po kontuzji mięśnia przywodziciela w lewej nodze, która wykluczyła go z gry na kilka spotkań.

Raúl natomiast doznał poważnego urazu w listopadzie 2005 roku – zerwania łąkotki bocznej, częściowego zerwania więzadła krzyżowego przedniego oraz uszkodzenia torebki stawowej w lewym kolanie. Dwa miesiące później, w styczniu 2006 roku, wraz ze swoim zaufanym fizjoterapeutą Pedro Chuecą, udał się do Cercedilli, gdzie trenował w śniegu – zanurzał nogę w zaspach, zmieniając tempo marszu, aby pracować nad wytrzymałością, przypomina AS.

I właśnie to robi teraz Militão – wzmacnia zarówno ciało, jak i psychikę, stawiając czoła osobistemu wyzwaniu. Przed nim jeszcze długa, wyboista droga, ale Éder chce wrócić w wielkim stylu…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!