Advertisement
Menu
/ marca.com

Real niweczy mocarstwowe plany City

Królewscy skutecznie uniemożliwili drużynie Pepa Guardioli naznaczenie epoki w Lidze Mistrzów.

Foto: Real niweczy mocarstwowe plany City
Carlo Ancelotti w uścisku z Pepem Guardiolą. (fot. Getty Images)

Real Madryt to prawdziwa zmora Manchesteru City. Zmora sportowa, bo na poziomie finansowym angielski klub jest zabezpieczony przed wszelkimi problemami, nawet takimi jak ostatnie odpadnięcie z Ligi Mistrzów na wczesnym etapie. To kolejny cios w sezonie naznaczonym najgłębszym kryzysem „ery Guardioli” w błękitnej części Manchesteru. Ostatnia demonstracja siły finansowej City miała miejsce właśnie po to, by wzmocnić się przed starciem z drużyną Carlo Ancelottiego. Obywatele zdominowali zimowe okno transferowe, płacąc ponad 200 milionów euro za czterech zawodników: Marmousha, Chusanowa, Vitora Reisa i Nico Gonzáleza. Tymczasem Real wydał okrągłe zero euro, a Ancelotti kombinuje jak może i wyciąga czterech lub pięciu wychowanków, którym najbardziej ufa, by przetrwać plagę kontuzji, zauważa dziennik MARCA.

Ta ostatnia, nieosiągalna dla reszty, demonstracja finansowej potęgi City również nie wystarczyła, by powalić Real Madryt, który po raz kolejny stanął na drodze angielskiego zespołu, który miał wszystko, by naznaczyć epokę w Lidze Mistrzów: Guardiolę na ławce, konstelacją piłkarskich gwiazd i nieograniczone środki finansowe, by kontynuować swoje gigantyczne przedsięwzięcie. Jednak Królewscy skutecznie pokrzyżowali plany hiszpańskiego szkoleniowca, uniemożliwiając mu zdominowanie Europy wraz z City.

MARCA zaznacza, że Real był niemal nie do przejścia dla „złotej generacji” Manchesteru City, którą dosłownie zrujnował w Europie. To pokolenie jest już zmęczone tym, że raz za razem rozbija się o madrycka ścianę. Bo, jak przyznał sam Guardiola, City, z którym wygrał Ligę Mistrzów w 2023 roku, dobiega końca i wymaga odbudowy. „Drużyna nam się posypała, a niektórzy się zestarzeli”, ubolewał. Ekipa, która miała potencjał na trzy lub cztery triumfy w Champions League, ostatecznie zgarnęła tylko jeden, a największym winowajcą takiego stanu rzeczy są właśnie Los Blancos. Podobny los spotkał PSG w erze galaktycznych transferów, a także Atlético Madryt, które przegrało dwa finały i dwukrotnie w ciągu czterech lat zostało wyeliminowane przez rywala zza miedzy, gdy było o krok od zdobycia tytułu. Ale zawsze pojawiał się Real Madryt, by pokazać wszystkim, gdzie jest ich miejsce. Ostatnią z ofiar jest City.

La bestia negra Guardioli
Kiedy Pep Guardiola przybył do Manchesteru w 2016 roku, Real miał już na koncie pierwszy z trzech Pucharów Europy zdobytych z rzędu pod wodzą Zinédine’a Zidane’a, przypomina MARCA. W kolejnych dwóch edycjach, które Królewscy również wygrali (2016/17 i 2017/18), obie drużyny nie miały okazji się zmierzyć. Pep w tym czasie budował swoją nową maszynę do wygrywania, która zaczęła dominować w Premier League, ale w Europie wciąż nie potrafiła odpalić. W pierwszych dwóch sezonach Guardioli na Etihad, City nie stanowiło zagrożenia i nie miało okazji spotkać się z Królewskimi, którzy w tamtym czasie byli nie do powstrzymania w Lidze Mistrzów.

Pojedynek ten zaczął przekształcać się w europejski klasyk, jakim jest dziś, po pierwszym starciu Guardioli z Realem Madryt w roli opiekuna Manchesteru City w sezonie 2019/20. Wówczas angielski zespół odniósł zwycięstwo i wyeliminował Królewskich w 1/8 finału. W kolejnej edycji City zrobiło decydujący krok, by stać się jednym z gigantów Ligi Mistrzów, docierając do finału, w którym jednak uległo Chelsea z Antonio Rüdigerem w składzie. Wydawało się, że marzenie City o zdominowaniu Europy było coraz bliższe realizacji. Ale wtedy pojawili się Los Blancos, by zniszczyć projekt firmowany przez Guardiolę.

W ciągu następnych czterech lat, gdy wielu widziało The Citizens podnoszących kolejne uszate puchary, na ich drodze stanął król Europy, niwecząc te plany. Od kampanii 2021/22 oba zespoły stawały ze sobą w szranki cztery razy z rzędu i Real wyeliminował Anglików trzykrotnie. City w końcu dopięło swego i zdobyło najważniejsze europejskie trofeum w klubowym futbolu (po wyeliminowaniu Królewskich w półfinale w rozgrywkach 2022/23), ale Los Blancos wygrali je w tym okresie dwukrotnie i wciąż mają szansę na trzeci triumf. Najświeższe wyeliminowanie City przez podopiecznych Carletto w fazie pucharowej to następne potwierdzenie, że Real Madryt był i nadal jest la bestia negra dla drużyny Guardioli, który po raz kolejny nie wygra Champions League z powodu Królewskich. Bo to właśnie Real jest głównym powodem, dla którego wielki Manchester City Pepa Guardioli sięgnął tylko po jedno trofeum Ligi Mistrzów w trakcie dziewięciu lat rządów hiszpańskiego trenera na Etihad, podsumowuje MARCA.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!