Mecz z Lipskiem przestrogą przed rewanżem z City
W klubie patrzą na sprawę jasno. Zwycięstwo na Etihad wcale nie oznacza, że zespół jest już w 1/8 finału. Wystarczy przypomnieć sobie, jak sprawy potrafiły się komplikować w przeszłości.

Andrij Łunin łapie piłkę w meczu z Lipskiem. (fot. Getty Images)
Carlo Ancelotti musi w najbliższych dniach podołać dwóm lub nawet trzem misjom. Przede wszystkim musi on dziś uświadomić swoim graczom, że wynik z Etihad nie jest wystarczającym powodem, by już teraz świętować awans. Włoch nie będzie musiał zbyt długo szukać materiałów poglądowych na potwierdzenie swoich słów. Wystarczy, że przypomni swoim podopiecznym o spotkaniu z Lipskiem z zeszłego sezonu, gdy po zwycięstwie w Niemczech w rewanżu Królewscy awansowali przy furze szczęścia. Tamto starcie nie było jednak pojedynczym wyjątkiem, zaznacza MARCA.
Piłkarze muszą doskonale zdawać sobie sprawę z tego, o co grają i w jak największym stopniu zdystansować się od towarzyszącemu ostatnio Królewskim hałasu. Sztab szkoleniowy uważa, że to absolutnie niezbędne, jakkolwiek trudno zapomnieć o wydarzeniach z minionych dni. Ancelotti nie kryje swojego oburzenia po spotkaniu z Osasuną i nie jest w stanie zdroworozsądkowo pojąć skali tego, co się dzieje. Tak czy inaczej, przed wieczorną konfrontacją z City należy zrobić wszystko, by wyciszyć nieprzyjemne emocje i poczucie bezsilności.
Szkoleniowiec po ostatnim gwizdku w starciu z Obywatelami musi też jak najszybciej przestawić wajchę i odpowiednio nastawić drużynę na dalszą walkę w La Lidze. Sytuacja w tabeli jest niezwykle wyrównana, a cała sztuka polegać będzie na tym, by sędziowskie pomyłki nie wywierały zbyt dużego wpływu na postawę zespołu. Mistrzostwo, jakkolwiek patrzeć, cały czas znajduje się w zasięgu ręki.
Jeśli jednak chodzi stricte o dzisiejszą potyczkę, najświeższą przestrogę stanowi wspomniany mecz z Lipskiem, którego grą dyrygował wówczas jeszcze Dani Olmo. City powoli odzyskuje wigor, czego Ancelotti jest doskonale świadomy. Trener uczula graczy, że jeszcze niczego nie wygrali i tak naprawdę nic nie jest pewne do ostatniego gwizdka sędziego. Konfrontacja z zeszłego sezonu z Lipskiem była przykładem wszystkiego, czego nie należy robić w rewanżowym spotkaniu z City. Królewscy wyszli na murawę, jak gdyby awans do ćwierćfinału był już faktem. Koniec końców wiele musieli wycierpieć, by rzeczywiście przejść dalej, przypomina MARCA.
Do tego rodzaju sytuacji w przeszłości dochodziło jednak częściej. W sezonie 2021/22 Real wygrał na wyjeździe 3:1 z Chelsea, by u siebie w pewnym momencie przegrywać 0:3. Gol Rodrygo przedłużył starcie o dogrywkę, a w niej gol Benzemy przechylił szalę na korzyść Los Blancos. Jeszcze wcześniej, w 2018 roku, Real zwyciężył w Turynie z Juventusem 3:0 (pamiętny gol przewrotką Cristiano), by na Bernabéu awansować dopiero po rzucie karnym wywalczonym przez Lucasa w doliczonym czasie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze