Iturralde González: Teraz powinno się zatrzymać futbol, ale sędziowie znoszą wszystko, bo zarabiają 300 tysięcy euro
Eduardo Iturralde Gonzáleza był gościem audycji Carrusel Deportivo na antenie Cadena SER. Były arbiter niespodziewanie skrytykował sędziów.

Eduardo Iturralde González. (fot. MARCA)
Co możesz powiedzieć słuchaczom Carrusel Deportivo o sytuacji Mediny, o tym, jak widzisz CTA, poranne spotkanie, obecność Realu Madryt w Las Rozas? Jak to oceniasz?
Powtarzałem to już wielokrotnie. Największym obrońcą sędziów jestem ja i będę nim do końca życia, bo to moja rodzina. Ale teraz znaleźli się w sytuacji, w której nie podejmą żadnych stanowczych działań, bo mają na głowie kwestie finansowe. To jest aż tak proste. Nikt nie zrobi kroku naprzód. Będą znosić wszystko, co im narzucą. Słyszeliśmy już nawet, że chcą zatrudnić dyrektora generalnego, który nie jest sędzią, a jednocześnie twierdzą, że to nie chodzi o kontrolę nad arbitrażem. To o czym w takim razie mówimy? To najsłabszy moment, ale nie Mediny – to najsłabszy moment dla całego środowiska sędziowskiego. A prawda jest taka, że ono nawet nie jest środowiskiem.
Dziś to pojedyncze osoby, które bardzo dobrze zarabiają na sędziowaniu, ale niewielu z nich naprawdę interesuje się w cały system arbitrażu. Trzeba rozróżnić „lubię sędziować” od „lubię arbitraż”. Bo to, co obecnie muszą znosić sędziowie ze strony wszystkich klubów – nie tylko Realu Madryt, ale wszystkich – jest nie do wytrzymania dla żadnej grupy zawodowej. Teraz co tydzień pojawiają się jakieś oficjalne oświadczenia. Tolerują to tylko dlatego, że ich sytuacja finansowa jest stabilna i bardzo korzystna. Smutne, ale gdybym był w środku i zarabiał tyle samo, zrobiłbym to samo.
Żeby było jasne: kiedyś dostawaliście 25–30 tysięcy, a teraz zarabiają 300 tysięcy.
Tak jest w każdej dziedzinie życia. Czy ktoś jest gotów stracić 300 tysięcy euro, żeby pojawić się na zdjęciu, zorganizować strajk albo powiedzieć „zatrzymujemy rozgrywki”? Bo teraz powinno się zatrzymać futbol. My zatrzymaliśmy go za znacznie mniej.
Gdybyś był odpowiedzialny za CTA – nieważne, czy na pierwszym, drugim czy trzecim stanowisku – postawiłbyś na zatrzymanie rozgrywek?
Oczywiście. Ja bym to zrobił. Bo to, co w tej chwili należy zrobić, to zatrzymać futbol i powiedzieć: „Proszę bardzo, oto arbitraż”. Sędzia musi podchodzić do pracy z czystym umysłem. Powinien być najbardziej szanowaną i chronioną osobą w całej strukturze futbolu. A dziś jest najbardziej atakowaną. Każdy wychodzi i mówi: „Chciałem odgwizdać ten rzut karny”, „To korupcja”. Sędziowie muszą znosić wszystko – od klubów, od mediów. Sędziowie stali się workiem treningowym, w który każdy może uderzyć. Czy wydarzyło się coś konkretnego? Czy sędziowie coś powiedzieli? Nie. To nie Medina Cantalejo powinien wychodzić i się tłumaczyć. To sędziowie powinni zabrać głos.
Gdzie jest ich jedność? Co mówią? Nic, ukrywają się. Czego jeszcze chcą? Nie mają życia, nie mają rodzin, żeby znosić to wszystko? A mimo to idą dalej… Dlaczego? Bo mają zapewniony wysoki poziom życia i zarabiają 300 tysięcy rocznie. I właśnie dlatego mówię: „Może i lubię sędziować, ale nie lubię arbitrażu”.
***
Przy okazji wypowiedzi Eduardo Iturralde Gonzáleza zawsze warto przypomnieć historię, jak on i były prezes Barcelony Joan Gaspart wywierali presję na arbitrów przed wyborami w RFEF.
Iturralde podczas swojej sędziowskiej kariery poprowadził 49 meczów z udziałem Realu Madryt, a Królewscy ponieśli aż 14 porażek. Dla porównania Barcelona z Iturralde w roli głównego sędziego poniosła tylko 4 porażki w 39 meczach. W Hiszpanii Los Blancos nie mieli nigdy gorszego bilansu z żadnym innym arbitrem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze