Nico Paz mocną kartą przetargową
Nico Paz jest jednym z aktywów Realu Madryt. Choć piłkarz w połowie należy do Como, Królewscy mogą łatwo odzyskać pomocnika. Podobną formułę klub zastosował również w przypadku kilku innych zawodników, pisze MARCA.

Nico Paz. (fot. Getty Images)
Sytuacja pomocnika nie wymaga pośpiechu, co nie zmienia faktu, że w Madrycie śledzą na bieżąco jego rozwój. W ostatnich dniach w klubie poruszono temat Paza, jednak na konkretne decyzje trzeba będzie poczekać co najmniej do końcówki sezonu. Jakkolwiek patrzeć, możliwość jego powrotu jest postrzegana w coraz bardziej realny sposób. Nawet jeśli wiara w talent piłkarza zawsze była niezachwiana, to mimo wszystko czynione przez niego postępy przechodzą oczekiwania. Nie bez powodu Carlo Ancelotti już w zeszłym sezonie publicznie stwierdził, że Nico ma szanse na stanie się częścią pierwszego zespołu, przypomina MARCA. Dziewięć milionów, jakie należałoby wyłożyć za ponowne sprowadzenie rozgrywającego, nie stanowiłyby dla włodarzy problemu. Paz odszedł do Como minionego lata za sześć milionów.
Szkółka Realu Madryt znów stała się modna. Nie ma w niej takiego błysku, wiary i potrzeby, jak w canterze Barcelony, co jednak nie przeszkadza wychowankom, by realnie myśleć o przebiciu się do pierwszej drużyny. Najświeższym przykładem jest Asencio. W Valdebebas spore nadzieje budzą także Jacobo Ramón, Gonzalo, Chema, Lorenzo, Diego Aguado, czy Yáñez. Mogą oni w bliżej niż dalszej przyszłości podążyć śladami Raula lub po prostu zasilić w zauważalny sposób klubowe kasy. Już sama ich obecność w pierwszej drużynie podnosi ich wartość i czyni z nich obiekty zainteresowania innych zespołów.
W poprzednim sezonie w analogicznej sytuacji znalazł się Nico Paz. Koniec końców zawodnika sprzedano do Como, choć o osiągnięcie porozumienia nie było łatwo, ponieważ Real stawiał wysokie wymagania. Włochom mocno jednak zależało na transferze. Dziś wartość gracza jest znacznie większa, dzięki czemu Argentyńczyk stał się silną kartą przetargową w rękach działaczy. Nawet jeśli Paz nie wróci latem do stolicy Hiszpanii, jego wartość będzie stale rosnąć, a opcja powrotu pozostanie aktualna. Tego rodzaju przypadków można wymienić znacznie więcej, by wspomnieć o Franie, który zaczynał w Rayo jeszcze w Segundzie, by dziś regularnie grywać w białej koszulce.
Nico Paz wydaje się jednym z transferów, które mają wprowadzić zmiany, o jakich mówi się w Valdebebas w kontekście kolejnego sezonu. Wcześniej jednak trzeba będzie dokonać analizy zespołu i postawy poszczególnych graczy w zbliżającej się decydującej fazie kampanii. Tak czy inaczej, oczy działaczy i sztabu szkoleniowego cały czas bacznie obserwują postępy czynione przez 20-latka. Jego powrotu już najbliższego lata nie da się w żadnym wypadku wykluczyć.
Młodego piłkarza nachwalić się nie może sam trener Como, Cesc Fàbregas. – Nico jest naszym znakiem rozpoznawczym, chcemy, by pozostał z nami na wiele lat. Wszyscy wiemy, co mamy robić i pracujemy w swoim tempie, by mieć go dalej w swoich szeregach. Jeśli nie zgłosi się po niego Real, nie sprzedamy go za 40-50 milionów, ponieważ chcemy tu tworzyć przyszłość i tożsamość w oparciu o młodych i utalentowanych piłkarzy. Naszym celem jest sprawić, by w ciągu trzech-czterech lat stać się bardzo silnym zespołem – cytuje słowa Cesca MARCA.
W Valdebebas mówi się jednak nie tylko o Nico. Każdy tego typu przypadek jest dogłębnie analizowany. Paz nie jest jedynym aktywem Królewskich. W szkółce jest ich znacznie więcej. W Castilli oraz niższych kategoriach można znaleźć wielu jakościowych zawodników dających szanse na spory zarobek. Za ich rozwój odpowiada zaś Raúl, który umie wykonać na swoich ostatni szlif przed wypuszczeniem ich w świat profesjonalnego futbolu.
Niewykluczone, że bieżący rok będzie złotym rokiem szkółki. Asencio, Joan Martínez i Jacobo Ramón najgłośniej pukają do drzwi pierwszego zespołu. Na poszukiwania klubu w La Lidze gotowych jest jednak znacznie więcej graczy. Nie wolno też zapominać, że klub wciąż trzyma w garści Miguela, Jimeneza, czy Gilę (choć w jego przypadku zgodę na powrót musi wydać Lazio). W drugim szeregu stoją natomiast Obrador, Arribas, Mario Martín, Marvel, Álvaro i Antonio Blanco. Włodarze ubolewają jedynie nad tym, że niewiele szans w Napoli otrzymuje Rafa Marín.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze