Milan zagra w Atenach!
Włoski zespół nie dał żadnych szans Manchesterowi
AC Milan - Manchester United 3:0
(Kaká 11’, Seedorf 30’, Gilardino 78’)
We wczorajszym półfinale potrzebna była seria rzutów karnych, aby rozstrzygnąć pojedynek pomiędzy dwoma angielskimi drużynami. Tak jak w 2005 roku, w półfinale Liverpool spotkał się z Chelsea. Tak jak w 2005 roku, Liverpool ten mecz wygrał i dostał się do finału, a jego przeciwnikiem mógł być AC Milan, tak jak w 2005 roku.
Bliżej Aten był jednak Manchester, który w zeszłym tygodniu odniósł zwycięstwo 3:2 rzutem na taśmę, a dokładniej bramką Rooneya w ostatniej minucie spotkania. Milan nie był na straconej pozycji, bowiem o ile porażka na Old Trafford nie mogła być dla nich korzystnym rezultatem, o tyle dwa gole strzelone na wyjeździe to bardzo dobra zaliczka.
Już w pierwszej minucie Kaká zapędził się w pole karne gości, lecz jego podanie wzdłuż bramki nie znalazło adresata. Niespełna minutę później groźnym strzałem zza pola „szesnastki" van der Sara sprawdził Seedorf, lecz holenderski bramkarz zdołał skierować strzał rodaka nad poprzeczkę. Po ostrym początku, nastał okres spokojnej gry w środku pola. Jeśli którykolwiek z widzów na moment przysnął, został obudzony w 11. minucie. Piłkę głową na przedpole trącił Seedorf, dobiegł do niej Kaká i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku nie dał szans bramkarzowi ManU.
Milan nie zwalniał tempa, cały czas atakował i rzadko dawał dojść do głosu Anglikom. Można by powiedzieć, że druga bramka wisiała w powietrzu. I stało się. W 30. minucie przez dwójkę obrońców przebił się Clarence Seedorf i silnym strzałem zmusił van der Sara do wyciągania piłki z siatki po raz drugi. Manchester musiał strzelić dwie bramki, aby awansować, i wydawało się to rzeczą praktycznie niemożliwą, ponieważ podopieczni Fergusona grali „więcej niż nic".
Ochoty do gry piłkarzom z Manchesteru nie brakowało, ale, cytując znanego wszystkim Polakom komentatora, „trudno było im się przedrzeć przez te zastawione zasieki". A Milan nie zwalniał - w 53. minucie rozpędzony Kaká wpadł w pole karne, jednym zwodem pozbył się asysty Vidicia, ale na drodze stanął mu van der Sar, który obronił swój zespół przed stratą trzeciej bramki.
Przez kilkadziesiąt minut Manchester przejął inicjatywę, chęci powoli poczęły się przekładać na czyny, a ciężar gry przesunął się na formację ofensywną. Alex Ferguson w 77. minucie zdecydował się na pierwszą zmianę - wpuścił na boisko Sahę, na ławce sadzając O’Shea i pozostawiając na placu gry trzech obrońców. Jak błędne było to posunięcie przekonaliśmy się kilkadziesiąt sekund później, gdy w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Gilardino, o dziwo wykorzystując okazję na podwyższenie wyniku. I to był już koniec. Mimo iż do końca meczu pozostało nieco ponad 10 minut, mimo iż Czerwone Diabły grały do samego końca, dla nich był to już koniec.
Aż trzy drużyny z Anglii awansowały do półfinałów tegorocznej Ligi Mistrzów. Pomimo to, do samego finału dostała się tylko jedna - Liverpool. Jego przeciwnikiem będzie Milan, jedyny półfinalista nie pochodzący z Wysp Brytyjskich. Włosi zaskoczyli Manchester swoją agresywną, szybką grą od samego początku meczu, nie dając im dojść do słowa. Tylko dwa celne strzały i żadnego zagrożenia pod bramką Didy - oto dorobek Anglików z dzisiejszego spotkania. Dzięki temu, albo, jak kto woli, przez to, 23 maja przeżyjemy w Atenach powtórkę z rozrywki: finał Liverpool FC - AC Milan.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze