Słaby występ i porażka z Monaco
W 24. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał na wyjeździe z Monaco. Królewscy rozegrali słabe spotkanie przeciwko rywalowi, który również nie miał swojego dnia. Ta porażka komplikuje sytuację madrytczyków przed wylotem do Stambułu.
Sergio Llull, Xavier Rathan-Mayes i Edy Tavares po porażce z Monaco. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt nie wrócą z Księstwa Monako w dobrych nastrojach. Przegrali mecz, który był w ich zasięgu. Monaco nie zaprezentowało się z najlepszej strony. Mike James nie miał swojego dnia, a Loyd i Okobo przegapili to spotkanie z powodu kontuzji. Królewscy stracili zdecydowanie zbyt wiele piłek (19 przy 9 gospodarzy). Rozczarowali też kluczowi zawodnicy madrytczyków. Campazzo miał fatalną skuteczność, a Hezonja został wykluczony z meczu w czwartej kwarcie. Całkiem udany debiut zaliczył natomiast Bruno Fernando.
Pierwsza część była bardzo słaba pod względem ofensywnym. Królewscy oddawali dużo rzutów z dystansu, a one nie chciały wpadać do kosza. Gospodarze pod tym względem prezentowali się lepiej. Bardzo dobrze w mecz wszedł Nick Calathes, MVP tego spotkania, który od razu dał Monaco prowadzenie. W końcówce kwarty debiut zaliczył Bruno Fernendo, który chwilę później zapisał na koncie pierwsze punkty, jednak podopieczni Chusa Mateo zakończyli kwartę z marnym dorobkiem 13 oczek (20:13).
Początek drugiej kwarty był przedłużeniem pierwszej. Real Madryt dalej nie miał skuteczności, co Monaco wykorzystywało, odskakując na dystans 13 punktów. Dopiero wtedy Królewscy się obudzili za sprawą Hezonji i Hugo Gonzáleza. Oni dali sygnał do ataku, a później podłączyli się pod to Feliz oraz Llull. Dzięki temu udało się nie tylko odrobić stratę, ale nawet wyjść na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą dwa rzuty osobiste wykorzystał Feliz i mimo bardzo słabej połowy Real Madryt schodził na przerwę z większym dorobkiem od rywali (36:39).
Niestety, po powrocie na parkiet Real Madryt dalej prezentował tę samą wersję, co na początku spotkania. Skuteczność nie dopisywała i zbyt wiele było strat. Na pochwałę zasługiwała jedynie defensywa, która utrzymywała drużynę w grze. Jeszcze na 48 sekund przed końcem na tablicy świetlnej widniał remis (54:54), ale nieco lepiej w ostatnich momentach spisali się gospodarze (59:56).
W ostatniej kwarcie spotkanie zaczynało się wymykać spod kontroli, nie tylko pod względem wyniku. Nerwy puściły Hezonji, który za swój wybuch i pretensje kierowane do arbitra wyleciał z boiska. Monaco ponownie wyszło na dwucyfrową przewagę, ale Real Madryt podjął jeszcze próbę odrobienia strat. Niewiele brakowało, żeby to się udało, lecz w końcówce zawiódł Sergio Llull. To on zmarnował dwa kluczowe rzuty osobiste, a później zgubił piłkę. Zwycięstwo zostało w Monako i madrytczycy nałożyli na siebie dodatkową presję na przyszły tydzień.
77 – AS Monaco (20+16+23+18): Papagiannis (4), Diallo (10), Cornelie (7), Calathes (12), James (9), Blossomgame (4), Jaiteh (6), Motiejūnas (7), Tarpey (5), Begarin (-), Brown (-), Strazel (13).
73 – Real Madryt (13+26+17+17): Abalde (5), Campazzo (8), Musa (2), Tavares (10), Ndiaye (0), Rathan-Mayes (-), González (6), Hezonja (15), Garuba (-), Fernando (4), Llull (12), Feliz (11),
Wynik dwumeczu: Real Madryt 167:149 AS Monaco
Poza kadrą znaleźli się:
• Gabriel Deck – zerwanie ścięgna przy mięśniach kulszowo-goleniowych na wysokości lewego biodra. Przewidywany powrót: połowa lutego
• Dennis Smith Jr. – decyzja trenera
• Serge Ibaka – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze