Relevo: Real nie zrozumiał nowego formatu Ligi Mistrzów
Dwa gole strzelone więcej lub zdobycie choćby punktu w katastrofie w Lille znacznie ułatwiłoby życie Realowi Madryt w nowym formacie Ligi Mistrzów.
Czy Carlo Ancelotti mógł zrobić więcej, by Real Madryt uniknął gry w play-offach? (fot. Getty Images)
Przy prowadzeniu 3:0 i dwóch potrzebnych golach, które mogłyby usłać drogę Realu Madryt w fazie pucharowej Ligi Mistrzów różami, Carlo Ancelotti w ostatnich minutach meczu z Brestem zdecydował się rozruszać Alabę, wymienić ofensywnego prawego obrońcę (Lucasa) na prawego obrońcę z konieczności (Asencio) i dać minuty Endrickowi. W oczach ekspertów nowej Ligi Mistrzów był to strzał w kolano i kolejny dowód na to, że Real Madryt nie do końca zrozumiał ten nowy format rozgrywek, twierdzi Relevo. Przy zwycięstwie 5:0 Królewscy graliby w play-offach ze Sportingiem lub Brugią, a w potencjalnej 1/8 finału z Aston Villą lub Lille. Teraz na wstępie mają 50% szans trafienia na Manchester City, a w przypadku awansu 50% szans gry z Atlético.
„Jeśli wylosujemy City, będzie trudniej, ale dla obu ekip”, mówił na konferencji prasowej po meczu z Brestem Carlo Ancelotti, który następnie przyznał, że drużyna mogła „obudzić się trochę wcześniej w tych rozgrywkach”, by uniknąć gry w barażach. Pytany bezpośrednio o to, czy woli grać z drużyną Pepa Guardioli, czy z Celtikiem, powiedział wprost: „Myślę, że w teorii City ma większe szanse na wygranie Ligi Mistrzów niż Celtic przez strukturę i jakość, więc odpowiedź jest dosyć prosta. My nie lubimy grać z City, ale jeśli będzie trzeba, to zagramy, jak robiliśmy to w poprzednich latach”.
Relevo stwierdza, że droga Realu Madryt przez tę fazę ligową nowego formatu Ligi Mistrzów była wyboista, a początkowe odczucia, że będzie jeszcze czas, by odrobić straty po słabym początku, absolutnie złudne. Na starcie Królewscy wygrali ze Stuttgartem (3:1), jednak już w 2. kolejce przyszło pierwsze potknięcie: porażka w Lille (0:1). Dziś można powiedzieć, że w tym meczu, z Łunimem i Endrickiem w wyjściowej jedenastce, Real stracił szanse na bezpośredni awans do 1/8 finału. Los Blancos wyszli do rywalizacji z Francuzami apatyczni, oddali zaledwie pięć strzałów na bramkę i finalnie przegrali z drużyną, która w tabeli francuskiej Ligue 1 traci 15 punktów do PSG i 5 do Marsylli. W starciu z Borussią Real ponownie uciął sobie drzemkę (0:2 do przerwy i remontada w drugiej połowie), a w 4. kolejce doszło do prawdziwej katastrofy z Milanem (1:3).
Nikt nie odbiera wielkości Rossonerim, ale liczby pokazują, że to 17. drużyna Europy pod względem wartości, a w Serie A zajmuje 7. lokatę ze stratą 19 punktów do lidera z Neapolu. Milan upokorzył Real na Bernabéu i wprawił Ancelottiego w tarapaty (po meczu ostrzeżono Solariego, by był przygotowany na zastąpienie Carletto). W Liverpoolu (0:2) nie było żadnej reakcji. Niemniej, mimo zaledwie dwóch zwycięstw w pierwszych pięciu meczach, Królewscy podchodzili do decydujących starć z szansami na znalezienie się wśród 8 najlepszych zespołów lub skończenie fazy ligowej na 9. albo 10. miejscu. Jednak i tak chyba nie do końca zrozumieli swoje położenie.
Salzburg, kolejny kluczowy mecz
W Bergamo Real wygrał w bólach (3:2), jednak wielu obserwatorów zwraca uwagę na ostatni domowy mecz z Salzburgiem (5:1). Co prawda Królewscy wpakowali niemożebnie słabym Austriakom manitę, ale mogli spokojnie zdobyć 7 lub 8 bramek. Przy wyniku 6:0 lub 7:1 Real przeskoczyłby w tabeli Borussię i skończyłby rozgrywki na 10. miejscu, unikając potencjalnego dwumeczu z City, a później Atleti lub Bayeru. W starciu z Salzburgiem Los Blancos oddali 20 strzałów i również odpuścili końcówkę. Austriacy zdobyli bramkę honorową w 85. minucie, ale wcześniej Carletto zdjął z boiska Bellinghama, Rodrygo i Mbappé i tak naprawdę gra się skończyła. Enrique Ortego, współpracownik portalu Relevo, na gorąco doskonale podsumował ten mecz. „Nie sposób nie odnieść wrażenia, że drużyna nie wycisnęła z siebie maksa w dążeniu do goleady, która pozwoliłaby jej znaleźć się w lepszej pozycji przy wszystkich przeciwnikach, którzy mogą dobić do 15 punktów w ostatniej kolejce”.
W Guingamp sytuacja się powtórzyła. Kiedy wszyscy uważnie obserwowali wyniki na 18 stadionach, śledzili przetasowania w tabeli i rozpisywali możliwe pary w play-offach, to remontada City mocno zbliżyła Anglików do drogi Realu Madryt. Po bramce Rodrygo na 3:0 w 78. minucie manita nie wydawała się niemożliwa, ale Królewscy zdjęli nogę z gazu.
Nauczka na przyszłość
Jeden gol więcej przeciwko Brestowi i kolejny z Salzburgiem lub po prostu punkt w Lille uwolniłyby Real Madryt od niepotrzebnego wysiłku i ryzyka, z którymi wiąże się gra w play-offach. Dwumecz będzie rozgrywany tuż przed derbami z Atlético (8 lutego) i wyjazdem na gorące El Sadar. Dodatkowo starcie z drużyną, w której grają Haaland, Foden, Rúben Dias czy Bernardo Silva zawsze niesie za sobą ryzyko odpadnięcia z rozgrywek, które dopiero wchodzą w decydującą fazę. Real miał wszystko w swoich rękach, ale nie stanął na wysokości zadania i odpuścił.
Wstępne wyliczenia UEFA szacowały, że 15 punktów wystarczy, by znaleźć się w najlepszej ósemce, co ostatecznie okazało się nieprecyzyjne. Relevo mówiło o 17 punktach, a finalnie trzeba było zdobyć ich 16. Na początku nikt nie wiedział, ile zwycięstw będzie potrzebnych, by uniknąć baraży i ta Liga Mistrzów, nawet dla Liverpoolu czy Barcelony, będzie na pewno sporym doświadczeniem na kolejne edycje… dopóki Florentino, jeśli mu się uda, utworzy Ligę Unify. Ancelotti musi wyciągnąć wnioski i w międzyczasie trzymać kciuki, by wrócić do Glasgow i nie wychodzić ponownie na Etihad.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze