Advertisement
Menu

Wszystkiego najlepszego, Éder!

Dziś swoje 27. urodziny obchodzi Éder Militão. Jak nietrudno się domyślić, życzyć możemy mu w pierwszej kolejności wyłącznie powrotu do zdrowia, a następnie do optymalnej formy.

Foto: Wszystkiego najlepszego, Éder!
Éder Militão. (fot. Getty Images)

Początki byłego gracza Porto, jak zapewne większość z nas doskonale pamięta, nie należały do najłatwiejszych. Militão latem 2019 roku trafiał do stolicy Hiszpanii jako najdroższy wówczas obrońca w historii klubu, co już na starcie stawiało go w niezbyt komfortowej sytuacji przy rywalizacji z Ramosem i Varane'em. Bardzo silna konkurencja oraz, co tu dużo mówić, brak zaufania ze strony trenera, sprawiły, że coraz częściej zaczynano go traktować jako transferowy niewypał, przy którym klub wtopił masę forsy. 

Tak naprawdę trudno jednak było dziwić się wszelkim wątpliwościom. Dość wspomnieć, że w 2021 roku, czyli już całkiem długo po transferze, Éder zaliczył passę 11 kolejnych występów bez choćby minuty spędzonej na murawie, a gdy już szansę otrzymał, w 9. minucie spotkania z Levante ujrzał czerwoną kartkę. Chwilę później natomiast doznał kontuzji. To był chyba ten moment, w którym wielu spisało Brazylijczyka na straty. 

Ten jednak nie zamierzał mówić ostatniego słowa. Ani przez moment się nie poddawał i nawet przez sekundę nie rozważał odejścia. Nie marudził w mediach, nie strzelał fochów. Po prostu dalej ciężko pracował i zachowywał spokój. Przełomowy moment nadszedł, gdy podstawowa dwójka stoperów wypadła z powodu urazów, a Éder w kluczowych meczach spisywał się po profesorsku. Z każdym dniem strach przed coraz bardziej prawdopodobnym odejściem Varane'a i Ramosa stopniowo malał, aż w końcu niemalże zniknął. Nagle okazało się bowiem, że Militão przy odrobinie zaufania to obrońca ze ścisłego topu. Duet tworzony przez niego i Alabę wyglądał zaś długimi fragmentami tak, jakby obaj grali ze sobą od dziecka. 

Niełatwo było pogodzić się z faktem, że w momencie, gdy Éder na dobre zadomowił się na szczycie światowej hierarchii stoperów, już w pierwszym meczu poprzedniego sezonu doznał kontuzji wykluczającej go z gry na wiele miesięcy. Jeszcze trudniej zaś pogodzić się z tym, że gdy wreszcie wrócił do regularnej gry, koszmar się powtórzył. Pech stopera jest wręcz niepojęty i trudny do zaakceptowania. Najważniejsze jednak, że sam piłkarz pomimo drugiego zerwania więzadeł w tak krótkim czasie po raz kolejny pokazuje, że jego niezłomność i upór zwyczajnie nie pozwalają mu załamywać rąk. Militão to urodzony wojownik, który nie podda się nawet w tak trudnej sytuacji, ponieważ zwyczajnie nie pozwala mu na to jego kod genetyczny. 

Życzymy więc Éderowi, by z podniesioną głową i właściwym sobie uporem stawiał kolejne kroki w drodze do powrotu na boisko i by znów udowodnił, że jest piłkarzem, na jakiego warto czekać. Miejmy nadzieję, że pula poważnych kontuzji w jego karierze została już wyczerpana. 

Wszystkiego najlepszego, Éder!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!