Advertisement Advertisement
Menu
/ marca.com

„Dzień, w którym Real przegrał z Barçą dwa razy w tym samym meczu”

Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami po finale Superpucharu Hiszpanii, w którym Barcelona zlała Real Madryt. Przedstawiamy opinię dziennikarza.

Foto: „Dzień, w którym Real przegrał z Barçą dwa razy w tym samym meczu”
Lucas Vázquez dłubie w nosie obok świętujących zdobycie pierwszej z pięciu bramek zawodników Barcelony. (fot. Getty Images)

To była superporażka. To, co widzieliśmy w Dżuddzie, okazało się podwójną kapitulacją, ponieważ Real Madryt przegrał dwa razy ten sam mecz z Barceloną, która była nieprzyzwoicie lepsza. Na wejściu przegrał pierwsze spotkanie, te rozgrywane przez 56 minut jedenastu na jedenastu, w stylu nie do zaakceptowania, w sposób wyraźny i momentami aż żenujący. 

Wynik 1:5 i tak w niewielkim stopniu oddawał zasługi jednych i drugich. Real Madryt sprawiał wrażenie absolutniej słabości taktycznej, technicznej i mentalnej. Jego niewiarygodne braki zaczynały się od obrony z dwoma zawodnikami, którzy obrońcami nie są, czyli Lucasem Vázquezem i Tchouaménim, przechodząc przez środek pola, w którym Camavinga i Valverde zostali rozbici przez naciski Casadó i Gaviego. Z przodu Viníciusa praktycznie nie było. Tylko Mbappé i praca Rodrygo przy bardzo niewyraźnym Bellinghamie. Krytyka zostanie wyładowana na Ancelottim, który ponownie pomylił się w planie na Flicka, ale apatyczna postawa jego zawodników graniczyła z brakiem reakcji. Podczas gdy w Barçy wszyscy pressowali z zębem, w Realu bronili wzrokiem i na odległość jednego metra.

Druga porażka była gorsza, nawet jeszcze bardziej krwawa niż goleada. Kiedy w 56. minucie VAR enty raz korygował błąd Gila Manzano, by ten wyrzucił Szczęsnego, a po chwili Rodrygo strzelił na 2:5 z wolnego, dość naturalne było myślenie, że Los Blancos – z perspektywą gry przez pół godziny w przewadze – będą naciskać Barçę, by przypudrować wynik, który zanosił się na tyle historyczny, co niebezpieczny dla przyszłości Ancelottiego. Błąd. Oglądanie rezygnacji drużyny pozbawionej dumy, odwagi i przede wszystkim duszy w obliczu tak dotkliwej porażki było równie zaskakujące, co rozczarowujące. Barça cały czas była lepsza, broniła w sposób uporządkowany i osiągnęła to, że tylko Mbappé był w stanie kreować zagrożenie, oddając jeden strzał przez 30 minut czystej bezradności. Kiedy Real miał wszystko po swojej stronie, by wstrząsnąć Klasykiem, to zagrał jeszcze bardziej potulnie. Bez futbolu, bez chęci i bez krwi niemożliwe jest wygranie z Barceloną. I praktycznie z nikim.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!