Carboni: Liderem Realu Madryt jest Ancelotti
W Valencii grał do 41. roku życia, a później został dyrektorem sportowym za czasów Juana Bautisty Solera. Amedeo Carboni, zdaniem wielu najlepszy lewy obrońca w historii klubu z Mestalli, udzielił wywiadu dziennikowi AS.
Amedeo Carboni za czasów gry w Valencii. (fot. Getty Images)
Boli pana obecna sytuacja Valencii?
Ona mnie nie boli, ona mi łamie serce. To dla mnie olbrzymia szkoda i naprawdę trudno to wytłumaczyć. Mówimy tutaj o wielkim klubie w Hiszpanii i niejednokrotnie również w Europie, który idzie ku gorszemu. To, co wydarzyło się w poprzednim sezonie, było cudem i teraz widzimy, że klub nie jest w stanie zmienić kursu. Wszystko jest bardzo smutne – zarówno na poziomie klubu, jak i drużyny.
Czy zwolnienie Barajy w czymś pomoże?
Oby tak było, ale nie jestem co do tego przekonany. Gdy ktoś się topi, to stara się chwycić jakiejkolwiek kamizelki ratunkowej. W tym przypadku postawili na zmianę trenera, ale nie sądzę, aby to było rozwiązaniem. Pipo znał lepiej od wszystkich tę drużynę, kibiców i atmosferę w mieście, ale niewiele możesz zrobić, gdy co sezon osłabiają ci zespół. Obecna drużyna jest młoda, niedoświadczona i słaba. Nie zakładam szczęśliwego końca, ale obym się mylił.
Źródło tych wszystkich problemów jest w Singapurze?
To jest ten sam dyskurs co zawsze i nie da się za wiele zrobić, aby to zmienić. Gdy prezesa nie ma na miejscu, to trener musi przejąć więcej funkcji niż zazwyczaj, ponieważ musi być odnośnikiem na wszystkich poziomach i stać się twarzą klubu. Gdy najważniejszy działacz jest praktycznie niewidoczny, to właśnie trener musi być głównym reprezentantem na poziomie sportowym i instytucjonalnym. A to nie jest łatwe.
Pan był już dyrektorem sportowym. Wróciłby pan, gdyby klub się odezwał?
Po co? Aby nie móc o niczym decydować? To nie miałoby sensu. Tam nie ma swobody do pracy. Dyrektor sportowy w tak wielkim zespole potrzebuje większego wachlarza możliwości, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, a w Valencii ten zakres jest mały.
Nad klubem wisi groźba spadku…
Wystarczy spojrzeć na tabelę, aby zdać sobie z tego sprawę. Do ostatniego meczu trzeba walczyć o utrzymanie, ale szczerze mówiąc, patrząc na ogólny obraz, nie dodaje on otuchy i liczby nie kłamią.
To byłby wielki cios.
Oczywiście. Chociaż okoliczności są bardzo skomplikowane i nie da się nie myśleć o najgorszym, to nie chcę sobie tego nawet wyobrażać. Jednak jeśli do tego dojdzie, to trzeba będzie to zaakceptować. Potrzebujemy drastycznej zmiany i oby do niej doszło, ponieważ Valencia nie zasługuje na grę w Segundzie.
I w środku tego chaosu przyjeżdża Real Madryt Viniego i Mbappé.
W tym momencie każdy mecz jest dla Valencii trudny i im większy jest rywal, tym rośnie trudność. Dlatego w starciu z Realem Madryt będzie to prawie niemożliwe, ale też nie do końca. W Walencji jesteśmy w stanie postawić się wobec tych najgorszych sytuacji i to będzie dobra szansa na to, aby ponownie to udowodnić. Nie można przekreślać zwycięstwa.
Bez Kroosa i z Mbappé w Realu Madryt doszło do skomplikowanej zmiany?
To wyzwanie dla Ancelottiego, aby właściwie poukładać te puzzle. Z Viníciusem, Mbappé i Rodrygo grającymi na podobnej pozycji i bez typowego środkowego napastnika to nie jest łatwe zadanie. Widzę w Realu Madryt duże wahania, zwłaszcza w Europie. To może mieć dla nich konsekwencje, ponieważ nie są jeszcze regularną drużyną.
W kim widzi pan lidera zespołu?
Liderem jest Ancelotti. Gdy on mówi, to wszyscy słuchają, a to jasny symptom liderowania i szacunku. Później na boisku każdy zawodnik ma swoją osobowość, ale tym wielkim odnośnikiem jest trener i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Jego przyszły następca stanie przed wielkim wyzwaniem…
Zobaczymy, kiedy do tego dojdzie, ponieważ równie dobrze Carlo zostanie tam jeszcze piętnaście lat dłużej. (śmiech) Niewielu tak jak on wie, co reprezentuje ten klub na świecie i zna jego funkcjonowanie w środku. Na pewno nie będzie łatwo znaleźć kogoś, kto byłby na jego poziomie.
Jako historyczna trójka, kogo ściągnąłby pan na tę pozycję?
Moja wizja jest taka, że boczny obrońca powinien przede wszystkim bronić. A jeśli do tego umie atakować, to tym lepiej. Real Madryt poszukuje bocznego obrońcy, który pokonuje duże dystanse, ale jeśli niezbyt dobrze broni, to może to zachęcać rywali do poszukiwania wolnych przestrzeni za jego plecami. Tak właśnie robiliśmy za czasów Roberto Carlosa. Wielka przewaga w jego przypadku była taka, że z nawiązką rekompensował z przodu to, co mógł zepsuć z tyłu.
Davies, Theo, Grimaldo… Który zawodnik podoba się panu najbardziej?
Theo nie jest zawodnikiem dla Realu Madryt. Nie potrafi w ogóle bronić i popełnia dużo przewinień. To prawda, że z przodu jest bardzo dobry, ale pod względem defensywnym nie można mu ufać. Był już w Realu Madryt i się nie sprawdził, chociaż był wtedy jeszcze bardzo młody. Ale absolutnie nie widzę go w Realu Madryt. Najbardziej kompletny wydaje mi się Davies.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze