Bez śladu po Asensio
Marco Asensio po wygaśnięciu kontraktu z Realem Madryt przeniósł się do PSG. Liczył na to, że w stolicy Francji wreszcie będzie pełnił funkcję, jakiej nie mógł doczekać się w stolicy Hiszpanii. Rzeczywistość jak na razie brutalnie weryfikuje założenia atakującego.
Marco Asensio. (fot. Getty Images)
Świąteczne porządki w PSG obejmują także kilku zawodników, którzy znaleźli się na liście transferowej. Wśród nich są między innymi Milan Škriniar, Randal Kolo Muani, a teraz wydaje się, że dołączy do nich także Marco Asensio. Hiszpan z każdym dniem znajduje się coraz bardziej w cieniu. W ostatnich trzech meczach – z Salzburgiem, Lyonem i Monaco – nie otrzymał ani minuty. Mało tego, Luis Enrique nawet nie powołał go na pucharowe starcie z Lens. – Zabrałem na spotkanie najlepiej przygotowanych na nie zawodników – stwierdził trener pytany o nieobecność 28-latka w meczowej kadrze.
W pierwszym sezonie po transferze Marco adaptację utrudniły problemy zdrowotne z września zeszłego roku, przez które pozostawał niezdolny do gry przez trzy miesiące. Odejście Mbappé z pozoru działało na jego korzyść. To Asensio naturalną koleją rzeczy był kandydatem do uzupełnienia ataku, w którym pewne miejsce mają Dembélé i Barcola. Choć konkurentów nie brakowało, by wymienić Gonçalo Ramosa, Kolo Muaniego, czy Kang-Ina Lee, to jednak faworytem wydawał się były atakujący Królewskich. Luis Enrique darzył go ślepym zaufaniem. Do czasu.
Marco dobrze wszedł w sezon. Wystąpił od początku w pierwszych pięciu potyczkach, strzelając w nich gola i notując dwie asysty. Nawet jeśli liczby te nie są wybitne, to jednak z pewnością przekonujące. Wówczas przyszedł dołek formy i zaledwie jedno trafienie w ośmiu kolejnych spotkaniach. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem był brak minut z Arsenalem w Lidze Mistrzów. Asensio odpowiedział dwiema asystami z Angers, dzięki czemu rozegrał cały następny mecz z Tuluzą. Mimo to, kiedy przyszła próba ognia z Bayernem, na boisku pojawił się na zaledwie siedem minut. Tłumaczyć to można faktem, że trener postanowił na to starcie zmienić taktykę i wolał wzmocnić środek pola kosztem jednego atakującego, analizuje MARCA.
Sytuacja Asensio zaczęła być niepokojąca, gdy Luis Enrique odstawił go w zremisowanym spotkaniu z Nantes. Później natomiast otrzymał tylko 11 minut z Auxerre. Następnie przyszła zaś passa kilku potyczek, w których zupełnie zniknął z radaru. Trudno co prawda rozliczać Marco z liczb w sytuacji, gdy cały zespół zmaga się z wieloma trudnościami. Nie zmienia to jednak faktu, że oczekiwano od niego znacznie więcej. Wystarczy wspomnieć, że w bieżącym sezonie zalicza najmniej udziałów w akcjach w ostatniej tercji boiska w ciągu całej dotychczasowej kariery (nie wliczając sezonu, gdy zmagał się z poważną kontuzją kolana). Podobna tendencja tyczy się również prób dryblingów i prowadzenia piłki. Asensio brakuje iskry, a jego występy są bezbarwne.
Kontrakt piłkarza obowiązuje do 2026 roku, a jego sytuacja zaczyna być delikatna w perspektywie najbliższego lata. Jak na razie nie łączy się go z żadnym konkretnym klubem, a światła dziennego nie ujrzały żadne ewentualne pozasportowe problemy zawodnika. Za niecały miesiąc Asensio skończy jednak już 29 lat. Być może będzie to moment na przemyślenie swojej sytuacji w Paryżu, puentuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze