Poco a poco
Nie od razu Madryt zbudowano. Czy raczej w tym przypadku – odbudowano.
Lucas Vázquez i Jude Bellingham stawiają kolejne kroki przybliżające ich i nas do definitywnego powrotu wielkiego Realu Madryt. (fot. Getty Images)
Rayo Vallecano – Real Madryt: Przewidywane składy
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Albo inaczej – nic nie psuje się bez przyczyny. Jak dobrze wiemy, łatwiej jest zepsuć niż naprawić. Taka kolej rzeczy. Co niektórzy twierdzą wręcz, że naprawienie czegokolwiek jest niemożliwe i życie polega na ciągłym psuciu się wszystkiego dookoła. My nie zamierzamy jednak wpędzać siebie i Was w tak depresyjne rozumowanie i pojmowanie świata. Choć rzeczywistość nigdy nie jest tak prosta, jak byśmy tego chcieli, jeśli coś udało się uszkodzić, to można zadziałać odwrotnie i przywrócić to do swojej świetności.
Futbol udowadnia to na każdym kroku. Wielkie powroty są w nim na porządku dziennym. Wracają znamienite drużyny, kontuzjowani lub znajdujący się pod formą piłkarze czy skazani na zapomnienie trenerzy. Kryzys tak w życiu, jak i w piłce nożnej nigdy nie jest stanem ostatecznym i nieskończonym. Prędzej czy później się z niego wychodzi. Oczywiście nie jest żadną tajemnicą, że lepiej prędzej niż później. Czy tak, czy tak, zawsze zachodzi to stopniowo. Czyli – jak mawiają Hiszpanie – poco a poco. Powoli. Krok po kroku.
I właśnie tak jest z Realem Madryt. Zwycięstwa z Gironą i Atalantą nie położyły kresu wszystkim bolączkom drużyny i nie rozwiały wszystkich naszych wątpliwości. Wątpliwości sztabu trenerskiego z pewnością też nie. Sytuacja wyglądałaby nieco inaczej, gdyby ponad tydzień temu Los Blancos przywieźli z San Mamés trzy punkty. Ale nie przywieźli nawet jednego i musieli przetrawić kolejną już w tym sezonie porażkę. Kolejną, czyli piątą. Trzeba przyznać, że nasi ulubieńcy mocno odbijają sobie dokonania ubiegłej kampanii, w której to na tarczy schodzili z boiska zaledwie dwukrotnie.
Dlatego teraz muszą pracować, by nie śrubować tych niechlubnych liczb. W momencie, w którym światełko w tunelu zaczęło być naprawdę dostrzegalne i pojawiło się sporo pozytywnych sygnałów ze strony całego zespołu, a Barcelona w końcu zaczęła się potykać, niejako wyciągając do nas pomocną dłoń lub chcąc, żeby liga była ciekawsza. Dla podopiecznych Carlo Ancelottiego to czas na pokazanie, że umieją korzystać z takich prezentów. Na Montilivi stanęli na wysokości zadania, dziś natomiast muszą zrobić to samo Campo de Fútbol de Vallecas w meczu z Rayo Vallecano.
Z kim jak z kim, ale akurat z tym rywalem Królewscy mają rachunki do wyrównania. W rozgrywkach 2023/24 Los Franjirrojos pozostali niepokonani w obu ligowych potyczkach ze swoim możnym sąsiadem. W listopadzie 2023 roku na Santiago Bernabéu osiągnęli rezultat 0:0, a w lutym u siebie ponownie wywalczyli jeden punkt, remisując 1:1. Biorąc pod uwagę, że Real koronował się później na mistrza Hiszpanii i Europy, zasługuje to na tym większe uznanie. Ponadto te dwa oczka niewątpliwie pomogły podopiecznym Íñigo Péreza uplasować się na 17. miejscu w tabeli (ostatnim bezpiecznym) z dorobkiem 38 punktów i przewagą pięciu nad Cádizem, co pozwoliło im utrzymać się w Primera División.
W tym sezonie Rayo okupuje 12. pozycję i radzi sobie w kratkę. Zgromadziło 19 oczek, a w 15 rozegranych spotkaniach wygrało tylko 5 razy (4 remisy i 6 porażek). Nie może to jednak uśpić czujności Viníciusa i spółki, ponieważ zawodnicy z Vallecas w trwającej kampanii byli w stanie pokonać Real Sociedad, zremisować z Atlético i sprawić sporo kłopotów naszemu odwiecznemu rywalowi ze stolicy Katalonii, który musiał się wyjątkowo napocić, żeby z nimi wygrać. „Dobrze radziliśmy sobie z zespołami z górnej części tabeli. Chcemy wyjść bez kompleksów, zagrać odważnie i spróbować strzelić jednego lub dwa gole”, zadeklarował Pérez na przedmeczowej konferencji prasowej.
36-latek doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że na Real Madryt może to nie wystarczyć. I nie będziemy ukrywać, że mamy nadzieję, że właśnie tak będzie. Choć czasy, w których Los Merengues gromili ekipę Błyskawic 5:1, 5:0 czy nawet 10:2 w ramach pamiętnej przedświątecznej goleady z 2015 roku, minęły (oby nie bezpowrotnie), to mimo wszystko w dobrym guście byłoby zwyciężyć dziś pewnie i wysoko. A jeśli już nie uda się okrasić sobotniego wieczoru tymi dwoma przysłówkami, to trzeba zrobić wszystko, żeby w ogóle doprowadzić do triumfu. Nie wyobrażamy sobie innego scenariusza.
Postawmy zatem kolejny krok. Mocny i stanowczy. W myśl reguły poco a poco.
* * *
Mecz z Rayo Vallecano rozpocznie się dzisiaj o godzinie 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale Eleven Sports 1 w serwisie CANAL+ Online.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze