Mroczne oblicze Pucharu Króla i zaginione pieniądze po meczu z Realem Madryt
Arandina, klub grający w Tercera RFEF, nie osiągnęła oczekiwanej stabilizacji finansowej po awansie przez kilka rund w ubiegłym roku i meczu z Królewskimi.
Piłkarze Realu Madryt przed meczem z Arandiną. (fot. Getty Images)
Puchar Króla to turniej marzeń. Rozgrywki, w których wszystko zależy od rzutu monetą… które sprawiają, że nawet najmniejsze kluby hiszpańskiej piłki nożnej pokonują własne ograniczenia w dążeniu do sukcesu. W turnieju eliminacyjnym nie stawia się sobie łatwych i oczywistych celów, lecz te, które dla niektórych wydają się niemożliwe do osiągnięcia. Zmiana formatu, wprowadzona sześć sezonów temu, ponownie rozbudziła zainteresowanie tą rywalizacją. Wielkie kluby rzadziej rotują składem, obawiając się przedwczesnej porażki, a mniejsze, te, które codziennie walczą o przetrwanie, wykorzystują szansę na poprawę swojej sytuacji finansowej, co pozwala im myśleć mniej o pieniądzach i rozwijać klub w każdym aspekcie, opisuje Joel del Río z Marki.
„Wizyta Realu Madryt była dla nas najpiękniejszym wydarzeniem, jakie mogło nas spotkać, ale jednocześnie największym nieszczęściem dla Arandiny. Klub został porwany, nikt nie ma do niego dostępu, nie przedstawiono prawdziwych rozliczeń z meczu z Realem, a pieniędzy nikt nie widział” – mówi Marce osoba z wewnątrz klubu, która osobiście przeżywa całą sytuację. To historia Arandiny, która w poprzednim sezonie przeszła przez trzy rundy Pucharu Króla, eliminując Murcię i Cádiz, by ostatecznie zmierzyć się z Realem Madryt. Mroczna strona Pucharu Króla sprawiła, że klub znalazł się w stanie wojny wewnętrznej, a po historycznym sezonie spadł do Tercera RFEF, zauważa Joel del Río.
Gdzie są pieniądze?
Kilka dni przed meczem z Realem Madryt, który odbył się 6 stycznia 2024 roku, klub z Arandy de Duero całkowicie przebudował Estadio Juan Carlos Higuero, znane jako El Montecillo, zwiększając jego pojemność z 4000 do ponad 10 000 miejsc dzięki dostawieniu trybun tymczasowych. Zmodernizowano oświetlenie, murawę oraz opracowano plan ewakuacji, który wymagał wyburzenia dwóch murów, co pochłonęło 150 000 euro. Klub przygotował się na najważniejszy świąteczny wieczór w swojej historii. Tamtej nocy, która pozostanie w pamięci na zawsze, nie zabrakło niczego… poza upragnioną wygraną nad Los Blancos. Po rozwiązaniu napięć z lokalnym samorządem i wielu rozbieżnościach między stronami zaangażowanymi w organizację meczu, stadion został przygotowany na najwyższym poziomie.
Jednak Święto Trzech Króli szybko zamieniło się w prawdziwy koszmar. W ciągu niespełna roku sytuacja stała się nie do zniesienia. Stowarzyszenie Unión Arandina, które ujawniło całą sytuację, twierdzi, że nieuregulowane płatności wobec zawodników i członków sztabu dotknęły również piłkę młodzieżową. Trenerzy wciąż nie otrzymali zaległych wynagrodzeń z poprzedniego sezonu, brakuje sprzętu treningowego, dzieci nie mają odpowiednich strojów… Wszystko to mimo inwestycji ze strony władz miasta, które wsparły organizację meczów Pucharu Króla. Dziś wszyscy pytają: „Gdzie są pieniądze z udanego udziału klubu w Pucharze Króla?”.
Sprawa w sądzie
Sytuacja trafiła do sądu w Arandzie de Duero (Burgos), po tym jak przyjęto do rozpatrzenia skargę złożoną przeciwko zarządowi Arandiny za możliwe przestępstwa nadużycia zarządzania, przywłaszczenia, oszustwa, gróźb, wymuszeń i zniesławienia. „To absurdalna sytuacja. Oficjalnie zarząd jest podejrzewany o popełnienie wielu przestępstw, a mimo to mieli czelność zwołać walne zgromadzenie i zmienić skład zarządu. Wybory zostały sfałszowane bez wiedzy członków klubu” – mówi Marce jeden z członków Unión Arandina. Jednak najgorsze dopiero miało nadejść: „Podczas zgromadzenia pokazano zdjęcia naszych dzieci i sugerowano rodzicom, że wpajamy dzieciom agresję, która w przyszłości skłoni je do rzucania kamieniami na boiskach” – wyjawia.
„Wszystko zaczęło się po meczu w Pucharze Króla i ich notorycznych wizytach na trybunie VIP na Santiago Bernabéu. Ludzie z Arandy nie rozumieli ich obecności tam i zaczęli domagać się rozliczeń za mecze w Pucharze Króla. Socios klubu prosili o przedstawienie finansów, ale nigdy ich nie otrzymali” – opowiadają. Kryzys instytucjonalny pogłębił się w ostatni poniedziałek, gdy na zebraniu klubu, z udziałem jedynie 60 socios i dzięki 40 głosom delegowanym, podjęto decyzję o przekształceniu klubu w spółkę akcyjną. Spotkanie zgromadziło przed salą około 300 osób, w tym wielu socios klubu, którzy mieli ważne karty członkowskie i opłacone składki, ale nie zostali wpuszczeni. Wczoraj, po kolejnym zgromadzeniu, ogłoszono wybory, jednak socios wykluczeni z klubu (na trzy miesiące) nie będą mogli kandydować, podsumowuje Joel del Río z Marki.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze