Fede: Cholernie trudno widzieć się na 24. miejscu w tabeli
Fede Valverde pojawił się dzisiaj na konferencji prasowej przed jutrzejszym spotkaniem z Atalantą w Lidze Mistrzów. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi pomocnika Realu Madryt z tego spotkania z dziennikarzami na Stadio Atleti Azzurri d’Italia.
Fede Valverde podczas konferencji prasowej przed jutrzejszym spotkaniem. (fot. RealMadridTV)
– Znajdujemy się w sytuacji, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni, a jedynym sposobem na zmianę tego stanu rzeczy jest wyjście na boisko z maksymalnym zaangażowaniem i pokazanie wszystkiego, nad czym pracowaliśmy w ostatnich dniach. Solidność w obronie i skuteczność w ataku. Wiemy, że Atalanta może grać kryciem indywidualnym, ale to może działać na naszą korzyść dzięki zawodnikom, jakich mamy. Skupmy się na tym.
– Patrzenie na tabelę i widzenie siebie na 24. miejscu? To cholernie trudne, oczywiście. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich momentów; zawsze jesteśmy na szczycie. Trzeba jednak zachować spokój, przyjąć to jako część futbolu, część procesu i zaufać naszej pracy. Obyśmy na koniec sezonu mogli cieszyć się z tytułów. Mimo tylu zwycięstw musimy twardo stąpać po ziemi.
– Podobieństwa w grze między Atalantą a Athletikiem? To, co wydarzyło się na San Mamés, dużo mnie nauczyło. Pomogło mi się poprawić, wyciągnąć wnioski i upewnić się, że taki błąd już się nie powtórzy. To będzie drużyna, która postawi przed nami wiele trudności i będzie mocno kryła naszych zawodników, ale mamy ludzi bardzo szybkich i zwinnych. Jesteśmy piłkarzami stworzonymi do takich meczów.
– Czy rozmawiałem teraz z Kroosem? Nie, nie. Nie rozmawialiśmy dużo. Bardzo mało, prawie wcale. Ale mam w pamięci wszystkie rady, jakie mi dawał przez te lata. Nie mogę już więcej tego zepsuć. Teraz wszystko zależy ode mnie. I nie mogę prosić go o rady, gdy gram jako boczny obrońca…To byłoby już zbyt wiele! Chcę być przydatny dla drużyny, dawać z siebie maksimum tam, gdzie mnie postawią i gdzie jestem potrzebny. Czasem mecze nie idą mi tak, jak bym chciał… Na San Mamés popełniłem błąd, który kosztował nas spotkanie – coś, co nie zdarzyło mi się nigdy w całej karierze. Trudno było zasnąć tej nocy, ale takie jest życie w futbolu. Najważniejsze to iść do przodu i pokazać, że jako jeden z kapitanów mogę być przykładem.
– Ancelotti powiedział, że spadło na mnie za wiele krytyki? Cóż, to część naszej pracy. Czasami wynosicie nas na piedestał, co jest miłe… ale kiedy coś idzie nie tak, wydaje się, że to najgorsze dni naszego życia. To nie jest łatwe, ale trzeba umieć z tym żyć. Jesteśmy przykładem dla dzieci, więc musimy przez takie chwile przechodzić w jak najlepszy sposób.
– Jak się ma Vinícius? Dobrze, że kontuzjowani zawodnicy wracają, a dla mnie to przyjemność mieć go znowu blisko. Dodaje tyle, co zawsze: radość, futbol, głód gry. To ogromna satysfakcja i wielka radość, że może być jutro do dyspozycji, chociaż decyzja o wystawieniu go w pierwszym składzie należy do trenera.
– Jak radzimy sobie z kwestią „kompaktowości”? Ustawienia to odpowiedzialność trenera. To on wybiera skład. Naszym zadaniem jest dawać z siebie maksimum, niezależnie od tego, jaka jest formacja. Wkładamy swoją cegiełkę. Jako pomocnik lubię grać z napastnikami, którzy często prowadzą piłkę do przodu, a mniej ją cofają. My, pomocnicy, staramy się, aby patrzyli w kierunku bramki rywala, a mniej koncentrowali się na obronie.
– Czy potrzebuję odpoczynku? Nie! Chcę dalej grać. Staram się odpoczywać i dobrze się odżywiać, aby być gotowym na następny dzień. Oczywiście, czasami głowa może eksplodować. Na przykład po meczu na San Mamés miałem trudności z zaśnięciem, ponieważ nie jestem przyzwyczajony do takich chwil. Mówiłem mojej żonie, że mogę być trochę zmęczony psychicznie, a ona powiedziała mi, żebym się nie poddawał, bo jestem kapitanem i muszę stawić czoła wszystkiemu. Moim priorytetem jest pokazanie drużynie, że nawet jeśli pojawiają się błędy, zawsze trzeba iść naprzód. To dla mnie duma nosić tę koszulkę i bronić barw najlepszego klubu na świecie.
– Tylko Rüdiger gra więcej i jaki jest mój sekret? Czerpać maksymalną radość z obrony tego herbu i gry dla tych kibiców. To dla mnie ogromna duma. Oczywiście, są dni, kiedy jestem zmęczony, ale chcę, żeby w dniu, gdy zakończę karierę, moje dzieci zobaczyły, ile mogłem dać Realowi Madryt. Żeby moi rodzice byli dumni. Chcę grać zawsze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze