Euroligowy kryzys trwa
W 14. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał z Fenerbahçe. Była to dopiero druga porażka na własnym parkiecie, ale gorsza od wyniku była sama gra, ponieważ Królewscy po prostu nie byli w stanie nawiązać rywalizacji z rywalem.
Facundo Campazzo. (fot. Getty Images)
Pogłębia się euroligowy kryzys koszykarzy Realu Madryt. O ile do tej pory o fatalnej grze można było mówić wyłącznie na wyjazdach, o tyle teraz słaby występ przytrafił się w WiZink Center. Królewscy tylko na początku spotkania byli drużyną mogącą nawiązać rywalizację. Później pozostawała w cieniu rywala i to jest duży powód do niepokoju. Zbliża się półmetek sezonu zasadniczego, a Blancos znajdują się dopiero na 13. miejscu w tabeli.
Real Madryt dobrze zaczął mecz, grając z dużą energią. Udało się w ten sposób wypracować przewagę, która mogła być jeszcze większa, gdyby dopisywała skuteczność. Zdecydowanie zbyt rzadko w tym sezonie zdarzają się madrytczykom momenty, kiedy absolutnie wszystko funkcjonuje, jak należy. Fenerbahçe długo nie potrafiło się wstrzelić i pudłowało niemal z każdej pozycji. Wynik po dziesięciu minutach był korzystny i mógł napawać optymizmem (20:12).
Jednak czar szybko prysł. Wejście zmienników na boisko zniweczyło pracę wykonaną w pierwszej części. Fenerbahçe rozpoczęło od serii 11:0, wychodząc na prowadzenie. Real Madryt na pierwszy celny rzut musiał czekać prawie 3,5 minuty. Niemoc przełamał Llull, ale goście się rozkręcali. Rozpędu nabierał Hayes-Davis, ale wspierali go też koledzy. Chus Mateo próbował ratować sytuację, przywracając podstawowych graczy, lecz to było zbyt mało, żeby odrobić stratę przed przerwą (31:37).
Po zmianie stron Campazzo z Tavaresem zabrali się za odrabianie strat, ale po drugiej stronie Hayes-Davis był nie do zatrzymania. Zdobywał kolejne punkty, a Real Madryt znów zaczął mieć problemy ze skutecznością. Królewscy byli w tym spotkaniu po prostu drużyną słabszą. Nie potrafili stawić czoła Fenerbahçe i zamiast remontady, madrytczycy zostawali coraz bardziej w tyle (47:60).
W ostatniej kwarcie pojedyncze zrywy madrytczyków mogły dawać jeszcze cień nadziei, lecz to wszystko było błyskawicznie rozwiewane przez rywali. Przede wszystkim przez MVP tego spotkania, czyli Hayesa-Davisa, który zakończył to spotkanie z dorobkiem 33 punktów. Real Madryt na wczesnym etapie stracił szansę na nawiązanie rywalizacji i wyraźnie przegrał przed własną publicznością.
70 – Real Madryt (20+11+16+23): Campazzo (14), Hezonja (9), Musa (9), Deck (7), Tavares (13), Rathan-Mayes (0), González (0), Garuba (0), Ibaka (3), Llull (10), Feliz (2), Ndiaye (3).
82 – Fenerbahçe (12+25+23+22): Baldwin (10), Şanlı (2), Hayes-Davis (33), Gudurić (7), Colson (6), Melli (7), Mays (0), Biberović (6), Eksioglu (-), Zagars (4), Marjanović (0), Birch (7).
Poza kadrą znalazł się:
• Alberto Abalde – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze