Advertisement Advertisement
Menu

Nie wszystko stracone

Podobno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…

Foto: Nie wszystko stracone
Kylian Mbappé i Jude Bellingham. (fot. Getty Images)

Athletic Club – Real Madryt: Przewidywane składy

Jesienna aura nie sprzyja dobremu samopoczuciu. To prawda stara jak świat. Znana nie od dzisiaj i nie od wczoraj. Mało słońca, mnóstwo szarości i jeszcze więcej czyhających na nas na każdym kroku bakterii oraz wirusów. Zdajemy sobie sprawę, że mimo wszystko nie brakuje wśród Was amatorów akurat tej pory roku. Nie chcemy też deprecjonować szlachetnej teorii o „złotej polskiej jesieni”, która jednak raczej jest już za nami. Tak czy siak, jesień emanuje swoistą mieszanką tajemniczości i nostalgii, które nierzadko potrafią sprawić, że nie jesteśmy sobą.

Niewykluczone, że właśnie coś takiego dotknęło Real Madryt. Że jest to jedna z przyczyn kryzysu ostatnich tygodni. Bo chyba wszyscy zgodzimy się, że Królewscy w bieżącym sezonie – zwłaszcza w tych najbardziej prestiżowych starciach – nie są sobą. Jesienny kac? Być może. Nawet jeśli jesień w Hiszpanii ma zupełnie inną twarz niż jesień w naszym pięknym kraju. Skoro już przyjmujemy taką narrację, winniśmy wykazać się wyrozumiałością. Wszyscy jesteśmy podatni na działanie zewnętrznych sił meteorologicznych. Chłód, mgła, szaruga… Sami wiecie.

Jesień odgrywa jednak inną, szalenie istotną rolę. Otóż jej zadaniem jest przygotowanie nas na „trudy” zbliżającej się zimy. Niejako – zahartowanie. W myśl zasady, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Tak, by każdy dołek był dla nas trampoliną do sukcesu. Tak, by jesienny deszcz zamienić w lśniące, śnieżnobiałe perły. Kto jak kto, ale akurat w tym Real jest uznanym specjalistą. Ile to już razy Los Blancos podnosili się z kolan i udowadniali całemu światu, że nigdy nie można ich przedwcześnie grzebać? I to nie na przestrzeni kilku lat, ale w ciągu jednej kampanii. Zupełnie niczym kot, który zawsze spada na cztery łapy.

Z taką sytuacją mamy do czynienia obecnie w La Lidze. Jeszcze na początku listopada perspektywa była dla podopiecznych Carlo Ancelottiego co najmniej nieciekawa. Raczej nie beznadziejna, ale na pewno bardzo ponura. 9 punktów straty do kroczącej od zwycięstwa do zwycięstwa Barcelony nie mogło napawać optymizmem. Ale od tamtej pory Duma Katalonii w czterech ligowych potyczkach poniosła dwie porażki i raz zremisowała, wyciągając pomocną dłoń do Królewskich. Całkowicie odmienna ligowa panorama rysowała się w tym czasie w stolicy Hiszpanii.

Choć cieniem na ten okres kładą się dwie przegrane w Lidze Mistrzów z Milanem i Liverpoolem, to w rozgrywkach ligowych od sławetnej październikowej klęski w Klasyku Los Merengues są bezbłędni. Zdobyli komplet 9 oczek, strzelili 9 goli i nie stracili ani jednego, a trzeba także pamiętać o przełożonej rywalizacji z Valencią. O ile można podważać tę serię wątpliwą jakością rywali (Osasuna, Leganés, Getafe), o tyle dziś taki argument nie ma i nie będzie miał racji bytu. Wszak wyjazdowy pojedynek z charakternym Athletikiem nigdy nie jest łatwą przeprawą.

Los Leones zajmują obecnie 4. miejsce w tabeli Primera División z 26 punktami w swoim dorobku. Dobrze radzą sobie z łączeniem gry na krajowym podwórku ze zmaganiami w Lidze Europy, w której z kolei plasują się na pozycji wicelidera. Ponadto, zarówno w lidze, jak i w pucharach, pozostają niepokonani od 6 października. Na szczególną uwagę madryckiej defensywy będzie dziś niewątpliwie zasługiwał Oihan Sancet, który mimo kontuzji w 12 występach w trwającej kampanii ligowej zdobył 7 bramek, z czego 3 w dwóch ostatnich meczach.

Przez lata utarło się, że wizyty na San Mamés nie należą do najprzyjemniejszych rozrywek naszych ulubieńców. Najwyższa pora rozprawić się z tym mitem. Otóż ostatnią porażkę z Athletikiem Real poniósł w delegacji stosunkowo niedawno, a mianowicie w lutym 2022 roku w ćwierćfinale Pucharu Króla (0:1 po golu Álexa Berenguera), natomiast ostatnie ligowe niepowodzenie w Bilbao datowane jest na marzec 2015 roku (również 0:1 po trafieniu Aritza Aduriza). Baskowie zasługują jednak na wielki szacunek za postawę na własnym obiekcie, bowiem od przegranej z Los Blancos w pierwszej kolejce poprzedniego sezonu (2:0 po golu Rodrygo i debiutanckiej bramce Jude’a Bellinghama) w 32 domowych starciach zanotowali 22 zwycięstwa, 9 remisów i tylko jedną porażkę na wszystkich frontach. To musi robić wrażenie.

Triumfatorzy ubiegłej edycji Copa del Rey będą chcieli zatem przerwać tę niekorzystną passę, jednocześnie mając świadomość siły mistrzów Hiszpanii i Europy, o czym na wczorajszej konferencji prasowej wspomniał ich trener, dobrze nam wszystkim znany Ernesto Valverde: „Musimy wszystko zrobić dobrze i nie możemy niczego zaniedbać. Oni mają wiele możliwych rozwiązań. Oglądam mecze innych drużyn i cały czas dzieje się to samo – jeśli nie kończysz swoich akcji, to Real Madryt cię ukarze, ponieważ oni nie zawodzą”.

Niedzielna konfrontacja z Getafe, które kilka razy zagroziło bramce Thibaut Courtois, nie była w wykonaniu Królewskich spektakularna, ale dostarczyła kilku symptomów pozytywnej reakcji i refleksji po kolejnym rozczarowaniu w Lidze Mistrzów. Kapitalną pierwszą połowę rozegrał Bellingham, drogę do siatki po zmarnowanym rzucie karnym na Anfield odnalazł Kylian Mbappé (który spokojnie mógł strzelić trzy czy nawet cztery gole), imponującą dojrzałością ponownie wykazał się Raúl Asencio, a nawet zakurzony Dani Ceballos wyglądał świetnie i sprawdził się w roli zawodnika pierwszego składu.

Pokonanie solidnego Athleticu w jego świątyni będzie czytelnym sygnałem, że Real Madryt w La Lidze żyje i ma się dobrze. Choć od pierwszej kolejki całemu madridismo nieodłącznie towarzyszą nurtujące wątpliwości, to na początku grudnia nie wszystko jeszcze stracone, żeby nie napisać, że tak naprawdę to wszystko jest w grze. A świat futbolu nie zna lepszego od Realu Madryt fachowca w dziedzinie zarządzania kryzysem sportowym i działania pod jego presją. Tutaj często im gorzej, tym lepiej. Oby tak było i tym razem.

* * *

Mecz z Athletikiem rozpocznie się w środę o godzinie 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale Eleven Sports 1 w serwisie CANAL+ Online.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!