Wyjazdowy koszmar dalej trwa
W 13. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał na wyjeździe z ASVEL-em. Królewscy słabo rozpoczęli ten mecz, ale później się podnieśli i mieli zwycięstwo w garści. Popełnili jednak zbyt wiele błędów i gospodarze wydarli im wygraną.
Koszykarze Realu Madryt po porażce z ASVEL-em. (fot. Getty Images)
Zwycięstwo z Barceloną wcale nie było punktem zwrotnym w grze Realu Madryt na wyjazdach, chociaż tak się właśnie wydawało. Po ligowej wpadce z Joventutem dzisiaj koszykarze ulegli ASVEL-owi. I znów nie było to zwycięstwo, którego nie dało się uniknąć. Królewscy słabo bronili w pierwszej połowie i musieli gonić wynik. Udało im się to i po wyjściu z szatni wszystko wskoczyło na odpowiedni poziom. W ostatniej kwarcie pojawiło się zbyt wiele błędów, a końcówka została koncertowo zepsuta, co również w tym sezonie nie jest niczym nowym.
Mecz od samego początku wskoczył na wysoki poziom pod względem skuteczności i ofensywnej gry. Real Madryt miał problem ze stratami i z rywalizacją o zbiórki. Dobrą decyzją było włączenie Ndiaye do pierwszej piątki, bo jego gra przekładała się na punkty dla madrytczyków. Cała kwarta była bardzo wyrównana, a w końcówce różnicę na korzyść gospodarzy zrobił Nando de Colo, wchodząc z ławki rezerwowych (30:26).
Druga kwarta przyniosła obniżenie tempa i Real Madryt wyglądał na drużynę zupełnie zagubioną. ASVEL budował na tym swoją przewagę i pewność siebie. Królewskim brakowało pomysłu na rozgrywanie akcji ofensywnych i jednocześnie skuteczność nie dopisywała. Chus Mateo próbował coś zmienić, ale gospodarze schodzili na przerwę z pokaźnym dorobkiem 51 punktów (51:43).
Potrzebna była mocna odmiana gry drużyny i to dało się zauważyć po zmianie stron. Real Madryt zaczął grać szybciej, agresywniej walczyć o zbiórki i wchodzić pod kosz. Właśnie podania pod obręcz przynosiły Królewskim punkty. Przewaga ASVEL-u błyskawicznie topniała i madrytczycy wyszli na prowadzenie. Znakomite dziesięć minut całkowicie zmieniło obraz spotkania i ustawiło Real Madryt na lepszej pozycji (59:66).
Niestety, od razu po wznowieniu gry gospodarze doskoczyli do madrytczyków. Zniknęła ta skuteczna gra z trzeciej kwarty, ale i tak udawało się utrzymać niewielką przewagę. W końcówce rywalizacji Real Madryt miał wszystko w swoich rękach. Na 58 sekund przed końcem prowadził pięcioma punktami. ASVEL doprowadził do remisu dzięki rewelacyjnemu dzisiaj Maledonowi.
Real Madryt mógł rozegrać ostatnią akcję. Campazzo trochę się pospieszył i został zablokowany, ale początkowo punkty zostały zaliczone, gdyż blok nastąpił po dotknięciu piłki o tablicę. Sędziowie po obejrzeniu powtórki podjęli bardzo kontrowersyjną decyzję o anulowaniu trafienia. Wydaje się, że blok Robersona był mimo wszystko minimalnie spóźniony. Królewscy byli zszokowani decyzją arbitrów i dali się zaskoczyć ASVEL-owi w decydującej akcji. Paris Lee urwał się spod opieki Ndiaye i zdobył zwycięskie punkty równo z końcową syreną.
80 – ASVEL (30+21+8+21): Lee (13), Maledon (23), Ajinca (0), Sako (6), Roberson (8), Harrison (2), Lauvergne (7), De Colo (3), Lighty (2), M. Ndiaye (12), Black (4), Sissoko (-).
78 – Real Madryt (26+17+23+12): Musa (1), Deck (17), Tavares (10), Feliz (3), E. Ndiaye (9), Abalde (3), Campazzo (5), Rathan-Mayes (3), González (0), Hezonja (19), Garuba (2), Llull (6).
Poza kadrą znalazł się:
• Serge Ibaka – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze