Advertisement Advertisement
Menu

Pokonać grawitację

Choć utrzymanie pozycji pionowej pozornie nie należy do trudnych zadań, to jednak w niektórych okolicznościach wcale nie jest o to tak łatwo. I nie, nie chodzi o okoliczności, jakie część z pełnoletnich użytkowników ma tu na myśli.

Foto: Pokonać grawitację
Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)

Czasami można się zastanawiać, jak odmienny wydźwięk miałyby słowa mówiące, że dopóki walczymy, jesteśmy zwycięzcami, albo że musimy być twardzi, gdyby wypowiedział je ktoś inny, niż osoby, które faktycznie je wypowiedziały. Dość wspomnieć, że wyjątkowo modne jest przecież powtarzanie, iż nieważne, ile razy upadniemy, lecz ile razy wstaniemy. Wszystko to brzmi fajnie i motywująco, niewątpliwie tkwi w tym zresztą pewna życiowa prawda. 

Kłopot zaczyna się jednak wtedy, gdy dotyka nas pewna typowo ludzka przypadłość. Człowiek jest bowiem jedynym zwierzęciem, które potrafi kilkukrotnie potknąć się na tym samym kamieniu. Real Madryt z tego sezonu jest tego świetnym przykładem. O ile pewne przeszkody udawało nam się pokonywać, czołgając się slalomem, o tyle kiedy przeciwności losu trzeba było pokonywać w pozycji stojącej, nie umieliśmy utrzymywać się w niej zbyt długo. 

Po kolejnej wywrotce na kamieniu, którego kształt jesteśmy już nawet w stanie dokładnie odwzorować z pamięci, czeka nas następne podejście do utrzymania równowagi na dłużej. Okoliczności tej kolejnej próby są zaś niemal identyczne, jak przy poprzednich okazjach. Sytuacja kadrowa jest dramatyczna, Kylian Mbappé wciąż nie jest Kylianem Mbappé, Carlo Ancelotti ubiera wszystko w ładne słówka, a rywalem bezpośrednio po wtopie będzie zespół, który w teorii powinno dać się pokonać nawet bez wnoszenia się na wyżyny z racji na samą różnicę potencjałów. 

Zwycięstwo z 15. w tabeli Getafe z pewnością nie będzie w stanie zamaskować wszystkich problemów Królewskich, które przybrały już chyba chroniczny charakter i które pomimo jasnej diagnozy wciąż pozostają nierozwiązane. Jakkolwiek patrzeć, pokonanie podopiecznych Pepe Bordalasa w naszej sytuacji może zadziałać wyłącznie jako tabletka na choć chwilowe uspokojenie nastrojów. Jej niezażycie jest jednak w stanie wywołać skutki, o jakich w tej chwili nawet boimy się już myśleć. Niewykluczone, że w razie wpadki na własne oczy przyszłoby nam ujrzeć IX krąg piekła i Szatana przeżuwającego Carlo Ancelottiego Judasza. 

W naszym położeniu łatwo zauważyć jednak także pewien paradoks. Choć dla Realu Madryt oczywistym wyznacznikiem postrzegania wszechświata jest Liga Mistrzów, to jednak w całej tej przeszytej beznadzieją narracji mimo wszystko warto zauważyć, że w samej La Lidze nasza sytuacja jest w gruncie rzeczy… naprawdę dobra, a nawet gdyby nie wczorajsze potknięcie Barcelony, cały czas byłaby co najmniej niezła. Cztery punkty straty do Katalończyków przy dwóch meczach mniej to położenie ze wszech miar komfortowe. Wystarczy przecież napisać, że od wczoraj zależymy tylko od siebie. Jak sobie z tym poradzimy, to już inna sprawa. Tak czy owak, droga od sromotnej klęski w Klasyku do szansy na wyprzedzenie Blaugrany okazuje się krótsza, niż ktokolwiek by mógł przypuszczać. Nawet jeśli więc pokonanie Getafe w globalnym postrzeganiu nie może być rozpatrywane w kategoriach jednoznacznej zapowiedzi lepszego jutra, to jednak w węższym kontekście jest niezwykle istotne, by nie rzec kluczowe. 

Gdybyśmy chcieli do listy motywujących powiedzonek o zwycięzcach i twardzielach dopisać jeszcze jakiś fajny komunał, pewnie postawilibyśmy na to, że Real Madryt zawsze wraca. Bo przecież nie da się zaprzeczyć, że faktycznie zawsze wraca. Pytanie brzmi jednak, kiedy ta droga powrotna dobiegnie wreszcie końca. Jak na razie jest ona spowita tak gęstą mgłą, że trudno to zdroworozsądkowo oszacować. Mimo wszystko nie oznacza to, że nie jest ona bliska swego kresu. Jeśli zaś jednak do pokonania pozostało jeszcze trochę kilometrów, trzeba mieć nadzieję, że kiedy już wreszcie padniemy sobie w objęcia z Realem Madryt, jaki kochamy, nie będzie to pocieszający uścisk w sytuacji, gdy jest już za późno. 

Na razie na szczęście jeszcze nie jest. 

***

Mecz z Getafe rozpocznie się dzisiaj o godzinie 16:15, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale Eleven Sports 1 w serwisie CANAL+ Online, który przygotował specjalną promocję z okazji Black Week.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!