Skutki uboczne fatalnej postawy Realu w Lidze Mistrzów
Kryzys Królewskich pociąga za sobą konieczność dostosowania się do napiętego kalendarza i straty finansowe, które mogą być jeszcze większe.
Bezradny Jude Bellingham. Aż przykucnął. (fot. Getty Images)
Real Madryt znalazł się w katastrofalnej pozycji, której w żadnym wypadku nikt nie spodziewał się na początku sezonu. Po raz pierwszy w historii przegrał trzy z pierwszych pięciu meczów w fazie grupowej, a teraz już w fazie ligowej Ligi Mistrzów, co niemal na pewno będzie kosztować go miejsce w pierwszej ósemce, a tym samym skaże go na konieczność wzięcia udziału w 1/16 finału. Po pięciu kolejkach Królewscy zajmują 24. miejsce w tabeli z zaledwie sześcioma punktami na koncie. Taki stan rzeczy w żaden sposób nie pozwala im zrelaksować się przed pozostałymi trzema spotkaniami, wskazuje Jorge C. Picón z portalu Relevo.
Dziennikarz zwraca uwagę, że bałagan, w który wpakował się klub, nie odnosi się tylko do kwestii sportowych. Fatalne wyniki we flagowych rozgrywkach Los Blancos wpływają na nich w innych obszarach, które również bardzo im szkodzą. Przede wszystkim, o ile nie wydarzy się jakiś cud, będą musieli rozegrać dwie dodatkowe potyczki w obliczu i tak już bardzo napiętego kalendarza. Pierwsza odbędzie się 11 lub 12 lutego, a rewanż tydzień później, 18 lub 19 lutego. W międzyczasie czekają ich trzy pojedynki w La Lidze. Zmierzą się u siebie w derbach z Atlético 8 lub 9 lutego, z Osasuną na wyjeździe w kolejny weekend i na koniec z Gironą znów na Santiago Bernabéu.
Mogły to być jedyne dwa tygodnie wolnego i pełnego odpoczynku bez meczów w środku tygodnia, ale ostatecznie tak się nie stanie. Jeśli Real pozostanie w grze na wszystkich frontach, będzie rozgrywał dwa spotkania w tygodniu aż do maja, oczywiście nie licząc dwóch tygodni marcowej przerwy na reprezentacje. I to wszystko ze znajdującą się w tle plagą kontuzji, która nieustannie prześladuje drużynę. Jej ostatnią ofiarą po starciu na Anfield jest Eduardo Camavinga.
Oprócz tego pozostaje jeszcze przełożona ze względu na gwałtowne burze i powódź rywalizacja z Valencią. Niewiele terminów jest dostępnych, a dodatkowo oczekiwano, że zespół bezpośrednio zakwalifikuje się do najlepszej ósemki w Lidze Mistrzów, co pozwoliłoby na rozegranie tego meczu w lutym, ale nie będzie to możliwe. Redaktor Relevo informuje, ze właśnie dlatego obecnie rozważaną datą jest 2 stycznia. Oznaczałoby to pominięcie Układu Zbiorowego Pracy (Convenio Colectivo), ponieważ będzie to okres świąteczny, który rozpoczyna się 23 grudnia i kończy 3 stycznia, ale jeśli zawodnicy się zgodzą, gra byłaby wówczas możliwa. Inną opcją byłoby odłożenie tego na maj, ale to nie podoba się żadnej ze stron.
Straty finansowe związane z kryzysem sportowym
David Aganzo, prezes Hiszpańskiego Związku Piłkarzy (AFE), wypowiedział się na ten temat kilka dni temu. „Stanowisko AFE jest takie samo jak zawsze – pomóc. Porozmawiamy z kapitanami Realu Madryt i Valencii i w terminie, który uznają za stosowny, zagrają. Nie zamierzamy kłaść więcej przeszkód na drodze, ponieważ jest wielu ludzi, którzy to robią, chcemy być zadowoleni i jeśli kalendarz taki jest, będziemy musieli zrobić wyjątek”, powiedział na antenie Radia MARCA.
Do tego dochodzą także straty finansowe po porażkach z Lille, Milanem i Liverpoolem. Królewscy zazwyczaj zwiększają swoje przychody w turniejach takich jak Champions League, z wysokimi nagrodami za kwalifikacje i zwycięstwa, ale ta kampania nie zaczęła się dla nich dobrze. Jak do tej pory koło nosa przeszło im już 6,3 miliona euro. UEFA wypłaca bowiem 2,1 miliona euro za każdą wygraną w fazie ligowej, przypomina dziennikarz.
Ale może być jeszcze gorzej. W sprawozdaniach finansowych jest już wystarczająco dużo negatywnych symptomów, by nie spiąć zaplanowanego budżetu. To dokładnie 136 milionów euro rozkładających się na rozgrywki międzynarodowe i mecze towarzyskie. Jak poinformował sam klub w swoim raporcie, budżet ten zakłada hipotetyczny awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, więc jeśli nie udałoby się tego osiągnąć, zostanie to zaksięgowane jako strata.
Sytuacja ekonomiczna, nadszarpnięta przez problem stadionu i reperowana sprzedażą licencji na loże VIP na kolejne 30 lat za 76 milionów euro, nie może już więcej cierpieć, stąd aspekt sportowy staje się priorytetem. Trzeba wrócić do regularnego wygrywania i w ten sposób zapewniać wpływy do klubowej kasy. Źródło podkreśla, że kluczem będzie zatem to, by nie dopuścić już do ani jednej wpadki w fazie ligowej ani w dwumeczu o udział w 1/8 finału.
Wątpliwości nękają Real Madryt. Kryzys trawi pierwszą drużynę, która nie może rozwinąć skrzydeł, i zbiera swoje żniwo w związku z trudnym przypadkiem Kyliana Mbappé, który jest daleki od poziomu, na którym miał się znajdować. Oczekiwania dotyczące galaktycznego projektu Florentino były wysokie i ani trochę nie są spełniane. Jedyne, co pozostało do zrobienia, to uratowanie klubu pod względem finansowym, podsumowuje Jorge C. Picón.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze