Rodri: Dziwiła mnie okładka Viníciusa ze Złotą Piłką
Rodri wziął udział w hiszpańskim talk-show El Hormiguero. Przedstawiamy wypowiedzi aktualnej Złotej Piłki na temat ostatniej gali France Football.
Vinícius i Rodri w kwietniowym meczu Ligi Mistrzów. (fot. Getty Images)
– Moje spojrzenie na temat gali? Streszczę to, bo to materiał na książkę. Dla mnie to był rollercoaster. Będę szczery, głosowanie kończyło się chyba trzy tygodnie wcześniej. Zaczął się wtedy ten nurt, że wygra on [Vinícius]. Pamiętam, że pojawiła się okładka dziennika MARCA, na której podnosił Złotą Piłkę. Mnie to dziwiło, bo nam dano jasną wytyczną, że w tym roku wszystko się zmienia i nie będzie informacji do samego końca. Mówili, że nie zostanie to zdradzone do samego otwarcia koperty. Istniała jednak ta pewność, że on wygrał, więc mówię: pewnie mu powiedzieli, jak zawsze to robili.
– Ja pojechałem na galę, bo szczerze, nie każdego dnia można być na gali Złotej Piłki. Nie jechałem jednak z optymizmem, że wygram. Mam też ten sezon z kontuzją, więc stwierdziłem, że pojadę czerpać z tego radość i cieszyć się chwilą, wiedząc, jak to ma wyglądać.
– Nadszedł dzień gali i pamiętam to doskonale, że zaczęły spływać wiadomości, informacje i takie tam, ale nie było nic oficjalnego. Zacząłem mieć wątpliwości. Do tego osoby z otoczenia pytały: jak tam, co tam... Spokojnie, lecimy do Paryża i zobaczymy. A już w Paryżu wiele osób zaczęło podawać tę informację...
– Wierzyłem w te przecieki? Ja z rodziną podjąłem decyzję, by mieć to nastawienie, że nie wygram. Pojedziemy na galę i zobaczymy. Nie chciałem tworzyć w sobie tego entuzjazmu, bo potem rozczarowanie jest ogromne, jeśli nie wygrywasz.
– Przygotowałem przemowę? Nie. Pamiętam nawet jak tata z 3-4 dni wcześniej powiedział: przygotuj przemowę, bo jeszcze wygrasz. On nie miał żadnych informacji. To była ojcowska rada. Powiedziałem mu: tato, idź się położyć, nie wygram. Potem zaczęły spływać te informacje i on mówi do mnie: mówiłem ci, przygotuj się. [śmiech] Zostawały 3-4 godziny i mówił, żebym coś przygotował.
– I był tam też mój agent, który świetnie mnie zna i towarzyszy mi przez całe życie. Uznaję go za więcej niż agenta, uznaję go za mentora. Powiedział mi: nie przygotowuj niczego, bo jesteś bardzo emocjonalną osobą i pójdzie ci lepiej, jak niczego nie przygotujesz. Odpowiedziałem: no pewnie. Wyszło świetnie, ale też mogło wyjść fatalnie.
– Co pomyślałem, gdy usłyszałem swoje imię? Pierwsza jest ogromna radość. Drugie odczucie: ale bajzel, trzeba teraz wejść po schodach i co mam powiedzieć? Na końcu jednak to wychodzi samo z ciebie, gdy mówisz z serca na podstawie swoich przeżyć.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze