Real Madryt zrobił „dźwignię finansowę” z miejsc VIP na Santiago Bernabéu?
Słowo „dźwignia finansowa” zyskało w ostatnich 2 latach bardzo negatywnego znaczenia poprzez operacje finansowe, które przeprowadzała Barcelona, by poprawić swoją bieżącą sytuację. Po ruchach Katalończyków zaczęto przyglądać się także działaniom Realu Madryt i ich najnowszy ruch także zaczął być określany mianem „dźwignii finansowej”.
Jude Bellingham w trakcie meczu na Santiago Bernabéu w loży VIP dla piłkarzy i ich rodzin. (fot. Getty Images)
Terminu „dźwignia finansowa” jako pierwszy wydaje się użył sam Joan Laporta, by zobrazować kibicom swoje działania finansowe mające na celu poprawienie sytuacji finansowej Barcelony. W tamtym przypadku było tym wyprzedanie praw do części majątku na różne okresy w zamian za zastrzyk gotówki na już. Katalończycy w ten sposób dwukrotnie sprzedawali część swoich ligowych praw telewizyjnych czy udziały w spółce Barça Studios zajmującej się produkcją audiowizualnych materiałów klubu.
Po atakach z Madrytu – w tym szczególnie oskarżeń o nielegalność ruchu z Barça Studios, który do dzisiaj nie został opłacony przez inwestorów – zaczęto wskazywać, że także Real Madryt stosuje zabiegi, które można nazywać „dźwigniami finansowymi”. Dwa lata temu stwierdzono, że taką dźwignią jest umowa z Sitxh Street i należącą do niego firmą Legends w sprawie zarządzania wydarzeniami na nowym Santiago Bernabéu. Amerykanie wyłożyli 360 milionów euro za 30% praw do nowych wydarzeń przez okres 20 lat. Media broniące klubu twierdziły, że nie jest to typowa dźwignia w rozumieniu barcelońskim, bo porozumienie obejmuje nowe przychody i nie dotyczy na przykład środków generowanych w dniu meczowym, a Legends dodatkowo przekaże klubowi swoje know-how i pomoże w rozwoju obiektu.
Dzisiaj analizuje się kolejny ruch związany z Bernabéu jako „dźwignię finansową”. W sprawozdaniu finansowym za sezon 2023/24 klub wskazał, że uzyskał prawie 83 miliony euro z tytułu „innych przychodów zwyczajnych” z działalności, co oznacza wzrost przychodów z tego tytułu rok do roku o ponad 76 milionów euro. Jak informuje klub, wzrost wynika głównie z „komercjalizacji licencji na prywatne krzesełko”. Oficjalnie klub w sprawozdaniu opisał to w następujący sposób w nocie dotyczącej tej pozycji: „Składa się to z pakietu ekskluzywnych usług dla naszych klientów ze strefy VIP. Posiadacz takich licencji nabywa prawo do corocznego wykupowania karnetu na cały sezon na konkretne krzesełko przez 30 lat i dodatkowo posiada prawo nabycia określonych dodatkowych usług, z których można korzystać na Santiago Bernabéu. Dodatkowo posiadacz tych licencji ma prawo do ich odsprzedawania, jeśli tylko spełni określone warunki zapisane w kontrakcie”.
Czym więc jest ta licencja na prywatne krzesełko? W skrócie, normalny karnetowicz na Bernabéu co roku ma prawo odnowić karnet lub wnieść o przydzielenie go na inne wolne krzesełko. Wystarczy, że będzie opłacać swój karnet i może to robić dożywotnio. Eksperci wskazują, że Real Madryt skomercjalizował prawo do pierwszeństwa do określonej liczby krzesełek w lożach VIP na 30 najbliższych lat. Przez ten czas posiadacz tego prawa będzie pierwszy decydował czy przedłuża karnet na to miejsce/miejsca, a dodatkowo najpewniej otrzyma także pierwszeństwo w wyborze tych miejsc na wydarzeniach organizowanych przez stadion, na przykład koncertach. Do tego dochodzą usługi wokół wydarzeń czy też ważna możliwość odsprzedaży takiego pierwszeństwa. Prawo do miejsca pozwala też mieć pewność, że nie będzie trzeba stawać do licytacji o loże VIP przy coraz większym zapotrzebowaniu na tego typu bilety i ich ograniczonej liczbie.
Co jednak jest podstawą tej transakcji, sprzedano jedynie prawo do tego miejsca, a nie 30-letni karnet na to miejsce. Posiadacz prawa po decyzji o wykupieniu miejsca na dany sezon czy wydarzenia ciągle będzie musiał opłacić cenę karnetu, więc dotychczasowy coroczny przychód dla klubu z takiego krzesełka wciąż będzie regularnie każdego roku trafiał do jego kasy.
Eksperci dodają, że zależnie od swojego postrzegania tej sytuacji można to nazywać „dźwignią finansową”. Jeśli dla kogoś „dźwignia finansowa” to każdy przyśpieszony przychód z przyszłych praw czy przychodów, jest to dźwignia. Jeśli jednak „dźwignia finansowa” dla kogoś to jedynie sprzedaż przyszłych przychodów zwyczajnych i zmniejszenie ich w przyszłości, to nie potraktuje tego jako dźwigni.
W tym przypadku podkreśla się, że ta operacja Realu Madryt nie zmniejsza przyszłych przychodów zwyczajnych klubu, więc nie jest też konkretnie tą „dźwignią”, jaką wymyślił Laporta. Wszyscy zgadzają się, że to zaskakujący i bardzo innowacyjny ruch w futbolu, na który Real Madryt wpadł zapewne przez zapotrzebowanie na rezerwację najlepszych miejsc na obiekcie na różnego rodzaju wydarzenia. Co więcej, nieznane są wspomniane zapisy kontraktowe, ale wydaje się, że posiadacz praw do tego miejsca będzie mógł bez problemu zarobić na nim odstępując to prawo za opłatą (nie tylko osobie trzeciej, ale też na przykład samemu Realowi Madryt).
W Madrycie wskazują, że prawdziwy dylemat dotyczy raczej zapisania tego przychodu jako przychodu zwyczajnego, który ma znaczenie między innymi w finansowych fair play i obliczaniu możliwości płacowych klubu. Pojawiły się jednak ekspertyzy, że można uznać to za przychód zwyczajny, a audytor też nie zapisał żadnej wątpliwości w swoich komentarzach. Co ważne, na sezon 2024/25 zabudżetowano podobne środki z tego tytułu. Jak twierdzą insiderzy, w sezonie 2023/24 uzyskano ten przychód ze sprzedaży praw do 300 miejsc VIP (nazywanych też roboczo w klubie jako SuperVIP).
To tylko jeden z aspektów, który wpływa na finanse płynące ze stadionu. Przypomnijmy, że ciągle nie ruszył (a miał to zrobić w maju) SkyBar pod dachem, który Real Madryt próbuje odzyskać od firmy, której powierzono zarządzanie lokalem. Na początku listopada otwarto jednak w końcu minibrowar Mahou, a trwają też prace wykończeniowe w Bernabéu Market z 25 lokalami gastronomicznymi. Nie ma jeszcze informacji o dokładnej dacie otwarcia tego miejsca.
Przypomnijmy, że oficjalnie klub podaje, że trzy kredyty na przebudowę stadionu wyniosły w sumie 1,17 miliarda euro (575+225+370). Dodając odsetki, koszt przebudowy stadionu wyniesie około 1,77 miliarda euro (1771,5 miliona euro = 796,5+273+702). Średnia roczna rata do spłaty wyniesie 66 milionów euro (przy czym drugi kredyt ma 26 rat, a trzeci będzie spłacany dodatkowo od 2049 do 2053 roku). Obecnie klub zmaga się z problemem hałasu, jaki generują wielkie koncerty, które zostały zawieszone do kwietnia. Na ten moment nie ma informacji, by Królewscy prosili socios o dodatkowy kredyt na wygłuszenie obiektu bądź prace związane z tym aspektem. Więcej w sprawie obiektu dowiemy się w niedzielę 24 listopada na Walnym Zgromadzeniu socios Realu Madryt.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze