Ancelotti: Futbol jest najważniejszą z najmniej ważnych spraw w moim życiu
Magazyn France Football przeprowadził kilka tygodni temu obszerną rozmowę z Carlo Ancelottim, w której Włoch podsumował swoją dotychczasową karierę i opowiedział o metodach pracy. Wywiad jest długi, dlatego podzieliliśmy go na trzy części.
Smutny Carlo Ancelotti. (fot. Getty Images)
Część I
Część II
Czy kiedykolwiek miałeś graczy, z którymi nie mogłeś sobie poradzić?
Nie, nigdy. Miałem wiele problemów i miałem graczy, którzy kiedy do nich mówiłem, zastawiali sobie w szatni twarz ręcznikiem, ponieważ nie chcieli ze mną rozmawiać. Ale teraz, z tymi zawodnikami, mam dobre relacje. Jest w porządku, tamto już nie jest bez znaczenia.
Która szatnia była dla ciebie najtrudniejsza do prowadzenia?
Napoli. Nie jest łatwo to wyjaśnić, ponieważ indywidualnie było dobrze. Ale nastąpiła zmiana w porównaniu do sposobu, w jaki grali pod wodzą Sarriego. Chciałem go zmienić. I to trochę wytrąciło piłkarzy z równowagi. W pierwszym sezonie graliśmy dobrze, ale drugi był trudniejszy.
Paolo Maldini opisał cię jako „łagodnego wielkiego niedźwiedzia niezdolnego do rozlewu krwi”. Czy piłka nożna kiedykolwiek doprowadziła cię do wściekłości?
Nie. Nigdy w życiu nie byłem wściekły. To nie mój charakter.
Nawet po meczu?
Kiedy jesteś zdenerwowany na drużynę, zły lub rozczarowany, możesz źle mówić do zawodników. Są jednak dwa sposoby na złość i rozczarowanie. Jednym z nich jest wykorzystanie rozczarowania do zmotywowania drużyny. Drugi to zbyt emocjonalne podejście do tego. I co wtedy będzie w twoim sercu? Bycie naprawdę zdenerwowanym zdarzyło mi się z pięć razy w ciągu trzydziestu lat.
Czy w ciągu ostatnich trzydziestu lat popełniłeś jakieś błędy z niektórymi zawodnikami?
W Juventusie miałem Thierry'ego Henry'ego. Kiedy zaczynał karierę, był skrzydłowym. A kiedy odszedł do Arsenalu, stał się wielkim napastnikiem pod wodzą Wengera. A ja nie widziałem w nim napastnika. Kolejnym błędem było niepodpisanie kontraktu z Baggio, kiedy byłem w Parmie. I sprzedanie Zoli do Chelsea, również w Parmie. Pfff, było wiele błędów... (śmiech)
Który zawodnik wywarł na tobie największe wrażenie?
Paolo Maldini. Był dla mnie wyjątkowym zawodnikiem. Był moim kolegą z drużyny i został moim kapitanem i bardzo mi pomógł w Milanie. Mieliśmy naprawdę silną, fantastyczną relację. Ibra, oczywiście, ze swoim silnym charakterem, wielką osobowością. Ogólnie rzecz biorąc, najwięksi piłkarze są najłatwiejsi w zarządzaniu. Mogą mieć wielkie ego, ale to może być ich motywacja. Posiadanie wielkiego ego nie jest problemem, jeśli udowadniasz swoją wartość na boisku i dobrze się zachowujesz. Koledzy z drużyny podążą za tobą i pomogą. Drużyna z zeszłego sezonu była najłatwiejsza do trenowania, ponieważ ego w szatni było na niskim poziomie. Weterani Modrić, Kroos, Carvajal i Nacho nie mieli ego. Dawali przykład każdemu, kto ich obserwował. Z punktu widzenia relacji było to świetnie. Żaden z zawodników nie narzekał na brak gry. Było jak w bajce.
Czy Kylian Mbappé ma wielkie ego?
Absolutnie nie. Przybył tutaj i od razu dobrze zintegrował się z zespołem i kolegami z drużyny, budując z nimi dobre relacje. Przyszedł w doskonałym nastroju.
Czy jakiś zawodnik uratował ci kiedyś pracę?
Tak, kiedy byłem w Parmie. W pierwszym sezonie drużyna nie radziła sobie zbyt dobrze. To był czas Bożego Narodzenia i jedliśmy kolację z klubem. Prezes Stefano Tanzi powiedział do mnie: „Nie jesteśmy w dobrej sytuacji. Musisz wygrać następny mecz”. Ale następny mecz był na San Siro przeciwko Milanowi Sacchiego. Przez cały posiłek walczyłem z prezesem, aby zgodził się na remis, ale ostatecznie odmówił. Wtedy Mario Stanić strzelił gola i wygraliśmy, a on uratował moją posadę. Ale i tak zostałem później zwolniony. (śmiech)
Jak poradziłeś sobie z różnymi zwolnieniami?
To część tej pracy. Za pierwszym razem, w Parmie, byłem bardzo zły. Ale stopniowo zrozumiałem, że to część tej pracy. Kiedy nie masz dobrych relacji z klubem, musisz odejść. Pewność siebie wynika z wyników. Ale to także klub musi cię chronić. Jeśli nie masz tej ochrony, twoja praca jest skomplikowana. Kiedy te relacje, z jakiegokolwiek powodu, się psują to lepiej zrezygnować. Tak właśnie zrobiłem w Napoli.
Czego jeszcze nie osiągnąłeś jako trener, a chciałbyś to zrobić przed zakończeniem kariery?
Zanim odejdę na emeryturę, chciałbym wygrać kolejną Ligę Mistrzów. A potem jeszcze jedną. (śmiech) Każdy trener chce dotrzeć na szczyt. Ale trenowanie Realu jest naprawdę... Ten klub jest wyjątkowy, najlepszy na świecie ze względu na swoją historię, otoczenie, atmosferę, kibiców. Więc celem było poprowadzić go pewnego dnia. Następnie jest Milan, czyli najlepszy klub do poznania piłki nożnej. Miałem szczęście trenować oba te kluby.
Dlaczego nigdy nie poprowadziłeś reprezentacji?
Ponieważ uwielbiam przebywać z moimi zawodnikami na co dzień. Muszę ich widzieć codziennie.
Co chciałbyś po sobie pozostawić?
Szczerze mówiąc, futbol jest najważniejszą z najmniej ważnych spraw w moim życiu. Taka jest prawda. Dla mnie piłka nożna nigdy nie była i nigdy nie będzie obsesją. Jest pasją. Obsesja to choroba. A ja nie jestem chory.
Czy w życiu Carlo Ancelottiego jest miejsce na coś innego niż piłka nożna?
Oczywiście i nie powinno być w tym nic dziwnego. Tak naprawdę to zależy od charakteru. Staram się prowadzić normalne życie. Kiedy podróżuję, nie robię tego prywatnymi samolotami, które kosztują dużo pieniędzy. Staram się podróżować jak każdy inny, poznawać ludzi. Czasami ci przeszkadzają, czasami nie. Chodzę do restauracji. Chcę prowadzić normalne życie. A Madryt jest do tego idealnym miejscem. Kiedy opuszczam ośrodek treningowy, mogę przestać myśleć o futbolu. Jak powiedziałem, nie mam obsesji.
Wyobrażasz sobie zakończenie kariery?
Mogę je sobie wyobrazić, tak. Zacząłem grać w piłkę nożną czterdzieści osiem lat temu. Zaczynam więc myśleć o dniu, w którym może się to skończyć. Co sprawiłoby, że powiedziałbym stop? Powiedziałbym stop, gdyby Real mnie zwolnił (śmieje się). Nie wiem, co sprawiłoby, że zakończyłbym karierę. Rodzina? Nie. Moja żona chce, żebym nadal trenował. (śmiech) Jestem pewien, że dzień, w którym przejdę na emeryturę, będzie fantastyczny. Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia i zobaczenia. Chciałbym polecieć na przykład do Argentyny, na Malediwy, do Australii, chcę podróżować. Mam pięcioro dzieci, a mój syn Davide jest ze mną. Może mógłbym zarządzać nimi jak drużyną. Śledzić ich ruchy i czepiać się słowami: „Co ty robisz?” (śmiech.) Dzień, w którym skończę z futbolem, nie będzie smutny.
Jaka będzie piłka bez ciebie?
Zawód trenera, podobnie jak ten sport, będzie ewoluował, mam nadzieję, że na lepsze. W tej chwili rozwija się w najgorszy możliwy sposób. Chciałbym zobaczyć zmiany, które należy wprowadzić. Pierwszą rzeczą byłoby zmniejszenie liczby meczów, aby utrzymać entuzjazm dla tego sportu i poprawić jego jakość. Presja jest zbyt duża...
Zamierzasz założyć okulary przeciwsłoneczne i zapalić cygaro, aby uczcić nagrodę dla trenera sezonu?
Nie, wolę napić się dobrego francuskiego wina. To będzie mój sposób na okazanie wdzięczności France Football i Złotej Piłce. Prawda jest taka, że nie palę cygar, to tylko do zdjęć. Chociaż mam ich mnóstwo w domu (śmiech).
*Koniec cz 3. Dziękujemy za lekturę wywiadu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze