Brak nastawienia i uważności

Podopieczni Carlo Ancelottiego w pierwszej połowie trzymali dobry rytm i tworzyli zagrożenie, ale po przerwie w intensywności i szybkości obu zespołów dało się już zauważyć sporą różnicę. To właśnie czynnik związany z intensywnością jest najbardziej martwiący. Zabrakło niezbędnej uważności i analizy tego, co się dzieje. W skrajnych sytuacjach rzeczy te powinny pojawiać się automatycznie. Z Barceloną jednak od startu drugiej połowy nie było po nich śladu, zauważa MARCA. 

Sztab szkoleniowy i piłkarze rzecz jasna pracowali nad tym, jak poradzić sobie z pułapkami ofsajdowymi i wysoko ustawioną linią obrony rywala. Już w 20. sekundzie plan zawiódł po raz pierwszy. Tchouaméni zaliczył odbiór i podał do Mbappé, który jednak znajdował się na spalonym. Później Francuza łapano na ofsajdzie jeszcze siedmiokrotnie. Trenerzy tłumaczyli piłkarzom, jak mają się poruszać i co powinni robić. Jak widać, drużynowe i nawet indywidualne rozmowy nie przyniosły efektu w postaci większej uważności. Choć niektóre spalone były centymetrowe, to jednak wiele kolejnych to już co najmniej dwumetrowe ofsajdy. Barcelona nie zmieniła sposobu gry, ale Real i tak nie umiał poradzić sobie z pułapką, której konstrukcję przynajmniej w teorii doskonale znał. 

Innymi niepokojącymi aspektami są dyspozycja fizyczna i odbiór piłki. Niezależnie od tego, czy przygotowania do sezonu zostały przeprowadzone właściwie, rzeczywistość pokazuje, że Królewscy zwyczajnie nie są w formie. Dowodzą tego nie tylko ogólne wrażenia, ale i statystyki, zwłaszcza te z meczów Ligi Mistrzów i z wczoraj. W Champions League Real biega mniej od Barcelony, a w Klasyku im dalszą minutę wskazywał zegar, tym większa stawała się przepaść między dystansem pokonanym przez jednych i drugich.