Długo dojrzewająca kariera Antona
Dortmund to prawdziwa szkoła dla stoperów. Dość wspomnieć o Hummelsie, Kohleru, Wörnsie, Helmerze, czy Suboticiu. Najświeższym adeptem tego uniwersytetu środkowych obrońców został Waldemar Anton, który nim trafił za 22 miliony do Borussii, musiał przejść długą drogę. Dziś 28-latek znajduje się na szczytowym etapie kariery, jednak jego pochodzenie jest bardzo skromne.
Anton na lotnisku w Madrycie. (fot. Getty Images)
Ojciec piłkarza BVB był kierowcą autobusu, matka zaś kucharką. Gdy miał dwa lata, rodzice wyjechali z nim z Uzbekistanu, by osiedlić się w Niemczech, wspomina początki piłkarza AS. Vladimir, bo tak brzmi jego oryginalne imię dopiero później zgermanizowane na Waldemara, od najmłodszych lat musiał się usamodzielnić. Kiedy jego rodzice byli w pracy, to on był odpowiedzialny za choćby sprzątanie domu. Gdy matka z ojcem wracali, małe wynajmowane mieszkanie zawsze było już czyste. Jak sam zaznacza, w znacznej mierze ukształtowało to jego charakter.
Jako młody piłkarz tak naprawdę nie uchodził za wybitnie utalentowanego. Po awansie w wieku 19 lat do pierwszej drużyny Hannoveru nie zdołał pomóc w utrzymaniu się w Bundeslidze. Ktoś coś jednak mimo wszystko w nim widział. Jako wychowanek dzielił szatnię na przykład z Joselu, który spędził w Hanowerze jeden sezon. Kiedy wreszcie udało mu się ugruntować pozycję w pierwszej drużynie, pierwszym, co zrobił, było kupno domu dla rodziny. Jego sportowy rozkwit był jednak powolny. Gdy związek piłkarski Uzbekistanu chciał ściągnąć go do reprezentacji, jego wartość wynosiła zaledwie 100 tysięcy euro. Z racji na korzenie rodziców zabiegać mogli o niego także Rosjanie. Ostatecznie historia potoczyła się zupełnie inaczej. Anton zyskał sobie uznanie Nagelsmanna i wystąpił na EURO 2024 w barwach gospodarzy.
Jego droga do kadry naszych zachodnich sąsiadów była jednak również bardzo powolna. W 2019 roku przegrał finał EURO do lat 21 z Hiszpanią, w barwach której występowali między innymi Vallejo i Ceballos. Na tamtym turnieju był jednak rezerwowym i nie zaliczył ani minuty. W Borussii i kadrze narodowej gra z numerem 3, co nie jest przypadkiem. Anton od zawsze podziwiał bowiem Gerarda Piqué. Sam transfer do Dortmundu wywołał zaś w Niemczech spore poruszenie. Honorowy prezes Stuttgartu, Guido Butchwald, skwitował ten ruch stwierdzeniem, że Anton wolał wybrać pieniądze. Kibice uznali go za zdrajcę, a na meczu z BVB wywiesili transparent o treści „Anton jesteś ku*wą głodną kasy”.
W Niemczech Waldemar uchodzi za skałę. Nie zmienia to faktu, że jednym z jego największych przeciwników jest powietrze. Nie chodzi jednak o starcia z rywalami. W siedem i pół roku Anton przegapił zaledwie osiem meczów przez kontuzje, podczas gdy z powodu grypy, chińskiego wirusa, czy przeziębień… ominęło go tyle samo starć. Przed konfrontacją na Bernabéu w odróżnieniu od kilku kolegów z zespołu epidemia grypy postanowiła go jednak tym razem oszczędzić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze