Advertisement
Menu
/ relevo.com

Relevo: Ranking najgroźniejszych grup ultrasów w Hiszpanii

Kibole Málagi stali się najniebezpieczniejszymi w Hiszpanii. W tym sezonie klub jest beniaminkiem Segunda División i jego kibice pojawiają się na prawie wszystkich spotkaniach wyjazdowych.

Foto: Relevo: Ranking najgroźniejszych grup ultrasów w Hiszpanii
Ultrasi na La Rosaledzie. (fot. Getty Images)

Ultrasi z Malagi weszli do baru La Menuda w A Coruñii i zostawili go w ruinie. To był brutalny atak dziesiątek radykałów bez jakiejkolwiek kontroli. Dla wielu było to zaskoczeniem, ponieważ trudno zrozumieć, co zrobiło dwustu ultrasów po przebyciu ponad tysiąca kilometrów dzielących oba miasta, ale nie dla władz. Od dawna wiadomo, że w Hiszpanii nie ma obecnie bardziej niebezpiecznej grupy ultras niż Frente Bokeron.

Relevo informuje, że jest ona na szczycie listy i dystansuje inne grupy. Już w zeszłym sezonie w trzeciej lidze powodowała zamieszki na prawie wszystkich swoich wyjazdach. Mają prestiż i szacunek innych wśród innych ultras, ponieważ są niebezpieczni i często jeżdżą za drużyną. 

Cała grupa liczy 200 osób, a co dwa tygodnie 100 z nich jeździ na wyjazdy. To wielu twardych, bardzo agresywnych ludzi w średnim wieku, a nie jakieś dzieciaki, które dopiero zaczynają. „W tym świecie wyjazdy dają uznanie. Jeśli nie podróżujesz, jesteś nikim. A ci z Frente Bokeron… jeśli złapią tych z Riazor Blues w A Coruñii… wykończą ich. Są twardzi, bardzo źli” – wyjaśniają Relevo źródła zajmujące się walką z przemocą stadionową w Hiszpanii.

Niektórzy kupili bilety przez internet, inni za pośrednictwem klubu, opierając się na grupie Fondo Sur 1904, która zrzesza kilka fanklubów i z której korzystają, ponieważ nie mogą używać nazwy Frente Bokerón. Nie było też żadnego rodzaju zawiadomienia, co znacznie utrudniało pracę policji, ponieważ zazwyczaj ma ona większą kontrolę. W tym przypadku tak nie było, kibole pojawili się z biletami w strefie zarezerwowanej dla miejscowych kibiców, co zwiększyło napięcie. Jedyne, co policja mogła zrobić, to po zaistnieniu incydentów kontrolować ludzi przy Riazor, aby przynajmniej rozdzielić fanów obu drużyn. 

Do tego doszedł jeszcze jeden z najniebezpieczniejszych elementów tego typu wypraw ultrasów: wymieszali się z innymi grupami, co najmniej dwoma. Na szczęście policji udało się powstrzymać eskalację przemocy i odesłać ich do hotelu, w którym się zatrzymali, aż 40 kilometrów od A Coruñii... Następnego dnia ultrasi Deportivo, Riazor Blues, chodzili po mieście w poszukiwaniu radykałów z Malagi, zupełnie nieświadomi faktu, że już ich tam nie ma.

Siła, jaką ma ta grupa, jest często demonstrowana. Kilku z jej przywódców ma zakaz stadionowy, ale to nie wystarczyło, bo pojawili się na La Rosaleda z transparentem, którego treść była skierowana do sędziego, który ich skazał: „Muñoz, 18 ukaranych cię pozdrawia”. Trzymali go w górze. 

Władze, z którymi rozmawiało Relevo, informują, że w trwającym sezonie w hiszpańskiej profesjonalnej piłce nożnej doszło do pięciu brutalnych incydentów związanych z ultrasami, czyli o jeden więcej niż w zeszłym sezonie. Ocenia się również, że obecnie ryzyko wzrosło, gdyż do drugiej ligi awansowały drużyny z silnymi grupami ultrasów – Deportivo, Córdoba, Castellón i Málaga – a spadły Andora, Amorebieta, Alcorcón i Villarreal B, które mają znacznie mniej agresywnych (lub w ogóle ich nie mają) kiboli. 

Pierwsza eskalacja w tym sezonie miała miejsce 7 września podczas derbów Asturii, gdzie policja musiała wejść do akcji z powodu deszczu butelek z trybun. Dziesięć dni później stróże prawa interweniowali Son Moix, ponieważ na trybunach znaleźli się ultrasi Realu Mallorca, którym zakazano wstępu do określonego obszaru stadionu. Prywatna ochrona nie była w stanie ich ściągnąć i musiano zwrócić się do policji, która natychmiast ich eksmitowała.

Pozostałe trzy są lepiej znane. Derby Madrytu musiały zostać przerwane po tym, jak zapalniczki spadły w pole karne Courtois, a ostrzeżenia spikera nie przyniosły skutku. Pozostałe dwa, które władze zarejestrowały, miały miejsce przy niesławnym Deportivo-Málaga, pierwszy z nich w barze La Menuda, a drugi następnego dnia, kiedy radykałowie z A Coruñii próbowali się zemścić.

Statystyki mówią, że średnia przemocy ultrasów w Hiszpanii to jedna bójka co 2,5 kolejki, ale na razie nie było żadnej. Przede wszystkim dzięki temu, że policji udało się im zapobiec. Pierwsza mogła mieć miejsce w Valladolid, z grupą Realu Sociedad, znaną jako Peña Mujika, której towarzyszyło kilku członków Indar Gorri z Osasuny. Druga w derbach Sewilli i ostatnia, gdy Mossos zostali zatrzymani przed meczem Espanyol-Alavés. Więc na ten moment nie było walk. Jak zawsze jest aktywność pseudokibiców, ale na razie jest ona dość dobrze kontrolowana.

Frente Bokeron jest obecnie zdecydowanym liderem w rankingu najniebezpieczniejszych ultrasów. Jest ich wielu, są niebezpieczni, podejrzanie bogaci i jeżdżą na niemal wszystkie spotkania w delegacji. To grupa, której władze obawiają się najbardziej, ale nie jedyna. 

Drugą najbardziej niepokojącą grupą jest Frente Atlético. Ma co najmniej 200 członków i jest to bardzo zorganizowana grupa, która ponadto nie napotyka na tak zauważalny opór ze strony klubu, jak ma to miejsce w wielu innych przypadkach. Utrzymują strukturę, która zapewnia im dobre dochody i niezbędne wpływy, aby te dochody nie malały. Nadal znajdują zaskakujące zrozumienie na swoim stadionie... a nawet u Simeone, który zrównuje rzucanie zapalniczek i butelek z prowokacjami z trybun. 

Real Sociedad ma grupę uważaną za trzecią najbardziej niebezpieczną. Teraz nazywa się RSF Firm -Firm to angielska nazwa tego typu grup - ale nieoficjalnie nadal nosi miano Mujika Taldea. Kiboli jest w niej około 60 i są bardzo dobrze zorganizowani.

Coś podobnego można powiedzieć o Supporters Betis Gol Sur. Jest ich około 60 i wyróżniają się tym, że są bardzo brutalni, co widzieliśmy przed derbami w Sewilli, które są zawsze bardzo trudną datą dla władz. To niemal tradycja, że oni i Biris spotykają się w noc poprzedzającą derby, by się bić, ale w tym przypadku policja w porę się zorientowała i była w stanie to powstrzymać. Mają odłamową grupę, Family United, która z czasem traciła na sile.

Te cztery kluby mają najbardziej niebezpiecznych ultrasów, takich, którzy naprawdę martwią organy ścigania. Reszta jest monitorowana, ale sedno problemu leży w tych już wymienionych.

Na piątej pozycji znajdują się Bukaneros z Rayo Vallecano. „Są najsprytniejsi ze wszystkich”, mówi źródło specjalizujące się w tym problemie. Grupa jest duża, liczy około 250 osób, ale nie jest znana z przemocy. Prowadzą życie towarzyskie, z częstymi konkursami i transparentami, a także skrajnie lewicową symboliką. Kiedy podróżują, robią to w sposób uporządkowany, pod parasolem grupy zwanej Franja Vallekana. Zazwyczaj informują władze o swoich wyjazdach, co pozwala policji uniknąć problemów.

Dalej na liście znajdują się dwie organizacje, które kiedyś byłyby blisko szczytu rankingu: Ultras Sur Realu Madryt i Boixos Nois Barcelony. Ich poparcie zmalało, obecnie praktycznie nie pojawiają się „z dala od domu”. Kluby zrobiły wiele, by zniknęły. Obie grupy mogą sprawiać problemy podczas meczów u siebie w pobliżu swoich stadionów. Jest to jednak bardziej działanie autopromocyjne, mające na celu dalsze „sprzedawanie swojej marki”.

Podróżują za drużynami bardzo rzadko, zwykle korzystając z pierwszych rund Copa del Rey lub Ligi Mistrzów. Kiedy już gdzieś przyjadą, zwykle pojawia się ich setka i zawsze sprawa kończy się bałaganem. Bardzo niewiele wyjazdów tych dwóch grup kończy się dobrze. Zarówno zarządy Realu Madryt, jak i Barcelony utrzymują wobec nich reżim zerowej tolerancji, choć nie zawsze udaje im się utrzymać ich poza stadionem. Zdarzają się również co najmniej uderzające przypadki liderów grup kibicowskich, którzy pomimo udziału w bójkach nawet na stadionie, nadal podróżują i chodzą sobie bezkarnie.

Kolejny szczebel niżej mamy baskijskie kluby kibica: Iraultza 1921 (Alavés), Herri Norte (Athletic) i Indar Gorri z Nawarry. Nie podróżują dużo, nie sprawiają wielu problemów, choć podczas ostatniego wyjazdu kibiców z Bilbao do Rzymu, doszło do odpalenia rac i sporych kłopotów. Na swoich stadionach i w klubach spotykają się z dość sporym ostracyzmem. 

Biris z Sevilii są również powodem do niepokoju, choć zagrożenie z ich strony z czasem zmalało, częściowo z powodu sporów akcjonariuszy, które naznaczają codzienne funkcjonowanie klubu. Byli oni historycznie powiązani z byłym prezesem Del Nido Benavente, a obecny zarząd ma do nich mniejszą tolerancję. Kiedy jednak odbywają się derby, niebezpieczeństwo bardzo wzrasta. 

Każda drużyna ma mniej lub bardziej hałaśliwą grupę, ale nie każda jest niebezpieczna. Ligallo (Real Saragossa), Ultra Boys (Sporting Gijón), Resaca Castellana (Burgos), Juventudes Verdiblancas (Racing), Brigadas Blanquiverdes (Córdoba), Symmachiarii (Oviedo)... to gangi, które stwarzały wiele problemów, ale teraz mają mniej ludzi i są bardzo kontrolowane. Poza stadionami ich aktywność jest niewielka i jest o nich znacznie ciszej. Co więcej, kluby ograniczają ich działalność i utrudniają im życie. Jedynie nowi ultrasi z Córdoby przyciągają uwagę wszystkich, po tym jak Juventudes Verdiblancas Racingu Santander (którzy dużo podróżują) znacznie zmniejszyli swoją konfliktowość.

Relevo zauważa, że nie oznacza to, że nie należy ich obserwować, ponieważ w każdej chwili mogą powodować problemy, ale w perspektywie prewencji Państwowych Sił Bezpieczeństwa wydają się być najmniej istotni ze wszystkich. Yomus z Valencji i nieistniejący już Kolokon z Grenady są na dole rankingu, bo praktycznie zniknęły z kibicowskiej mapy Hiszpanii przez konflikty z władzami klubów. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!