Advertisement
Menu

Preludium

Muzyka i futbol mogą mieć więcej punktów stycznych, niż tylko przepychanki Realu Madryt z mieszkańcami bloków znajdujących się w pobliżu stadionu.

Foto: Preludium
Lucas Vázquez, z zawodu świetny piłkarz, w sercu jeszcze lepszy człowiek, a duszą świata obywatel. (fot. Getty Images)

Celta Vigo – Real Madryt: Przewidywane składy

Preludium, czyli wstęp. W muzyce najczęściej niezbyt długi, który miał nas odpowiednio wprowadzić w nastrój jakiegoś większego dzieła. Tak, żebyśmy przed główną dźwiękową ucztą zdążyli wygodnie rozsiąść się w fotelu już w odpowiednim stanie ducha.

Cykl 24 preludiów jest niewątpliwie jednym z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych zbiorów dzieł Fryderyka Chopina. Polski kompozytor, jak to jednak miał w zwyczaju, i w tym przypadku wolał zabawić się formą. Nie chodzi jednak o wchodzenie w muzykologiczne szczegóły, jak choćby napisanie ich we wszystkich tonacjach zgodnie ze schematem koła kwintowego, a nie gamy chromatycznej wzorem Bacha. Rozpisywanie się tutaj o takich detalach byłoby nie na miejscu nawet w rozumieniu autora niniejszego tekstu. 

Chopin postanowił bowiem napisać 24 „wstępy”, które zasadniczo… wcale nie muszą być wstępami. Jego preludia są zdecydowanie bardziej uniwersalne. Choć faktycznie można je traktować jako krótkie zapowiedzi tego, co czeka nas w dalszej części koncertu, to jednak równie dobrze mogą funkcjonować samodzielnie lub jako cały cykl preludiów, który zawiera w sobie tyle barw, że ich całokształt zaspokaja apetyt do tego stopnia, iż wcale nie musi ich już uzupełniać żadne inne większe dzieło. Warunkiem do spełnienia którejkolwiek z wymienionych funkcji jest jednak to, że w celu osiągnięcia zamierzonego efektu trzeba je zagrać po prostu dobrze. 

Wyjazdowy mecz Realu z Celtą da się potraktować poniekąd właśnie w kategoriach chopinowskiego preludium, ponieważ starcie na Balaídos jest miniaturą, na którą spojrzeć można z tych samych perspektyw. W jednostkowym ujęciu czeka nas starcie, którego stawką są kluczowe w kontekście pogoni za Barceloną trzy punkty. Nawet jeśli wyjść z założenia, że nasz główny rywal w wyścigu po mistrzostwo nie może przecież wiecznie wygrywać i strzelać każdemu bez większego wysiłku po kilka goli, to jednak fakty pozostają takie, że to my musimy nadrabiać dystans, a nie odwrotnie. Każde potknięcie przy jednoczesnym triumfie Blaugrany będzie wprowadzać jeszcze większą nerwowość. Bez względu na to, co było przed i co będzie później, musimy więc w pierwszej kolejności mocno skupić się na tym, co tu i teraz. 

Trudno jednak mimo wszystko uciec w zupełności od skonfrontowania się z drugim punktem postrzegania sprawy. Trzeba bowiem mieć naprawdę bardzo mocno rozwiniętą umiejętność odcinania się od pewnych spraw grubą kreską, by wyzbyć się krążących z tyłu głowy myśli o tym, co czekać nas będzie w kolejnych tygodniach. Chcemy tego, czy też nie, potyczka z Celtą stanowi również preludium do obłędnie trudnej, zgodnej z muzycznym kanonem czteroczęściowej sonaty. Nie da się przecież nie wspomnieć, że w ciągu kolejnych dwóch tygodni zmierzymy się kolejno z Borussią, Barceloną, Valencią i Milanem. Odpowiednie wykonanie miniatury w Vigo ma nas wprawić w odpowiedni nastrój przed tym, co z założenia budzić będzie największe emocje. Jeśli czar pryśnie, zanim tak naprawdę zaprezentujemy główny popis, już na wejściu o wiele trudniej będzie zyskać sobie uznanie publiki. 

Wreszcie dochodzimy do momentu, kiedy na wieczorne spotkanie chcemy spojrzeć jako na integralną część całego cyklu. Nawet jeśli momentami wydawać by się mogło, że wiele meczów jest do siebie na pierwszy rzut oka podobnych, to jednak w ostatecznym rozrachunku każdy z nich ma gdzieś lepiej lub gorzej ukrytą własną barwę. Nie raz i nie dwa rzutują one na końcowy kształt dzieła. 

By nie szukać daleko, raczej nie trzeba nikogo przekonywać, jak olbrzymie znaczenie będzie miało dramatyczne zwieńczenie starcia z Villarrealem. Derby Madrytu zapamiętamy z kolei z gola straconego w doliczonym czasie i zawieszenia meczu. Z konfrontacji ze Stuttgartem na długo w pamięci pozostanie decyzja Endricka. Z Alavés łagodny ton utworu zmąciło burzliwe zwieńczenie. Superpuchar z Atalantą był głośnym wejściem przed zmianą dynamiki na bardziej wyciszoną. W zasadzie do każdej potyczki można dopisać coś, z czego ją zapamiętamy. Nie inaczej będzie też z Celtą. Tego typu szczegóły rzutują w dłuższej perspektywie na nastroje i rzecz jasna na konkretny wynik już po zakończeniu całego programu artystycznego, nawet jeśli w teorii składa się on pozornie z 60-70 odosobnionych wstępniaków. 

Przed wieczornym meczem liczymy zwłaszcza na to, że Carlo Ancelotti jako doświadczony piłkarski muzyk w trakcie przerwy na reprezentacje dokładnie zapoznał się z partyturą zarówno dzisiejszego preludium, jak i następujących po nim utworów. Nawet jeśli w trakcie koncertu zawsze siłą rzeczy musi wkraść się jakiś element improwizacji, to jednak świadomość tego, co i jak należy dokładnie zrobić, zawsze pozwala na to, by przy całej jej nieprzewidywalności była ona bardziej kontrolowana. 

* * *

Mecz z Celtą Vigo rozpocznie się dzisiaj o godzinie 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport w serwisie CANAL+ Online.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!