Znakomity Tavares nie wystarczył na Baskonię
W 3. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał na wyjeździe z Baskonią. Świetne spotkanie rozegrał Tavares, ale ciągle nie udało się rozwiązać problemów, które od początku sezonu trapią drużynę.
Pablo Laso i Sergio Llull. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt przegrali kolejny mecz w tym sezonie. W Vitorii musieli uznać wyższość Baskonii. Brak Campazzo był wyraźnie widoczny. Bez niego dynamiczne wejścia pod kosz były rzadkością i Królewscy mieli tylko 5 rzutów osobistych. Znakomity mecz rozegrał Tavares (14 punktów, 15 zbiórek, 2 asysty, 1 przechwyt), ale to było za mało. Znów zawiodła skuteczność na linii rzutów za trzy punkty.
Początek spotkania należał do Tavaresa, który świetnie czuł się pod koszem rywali. Widać też było trochę lepszą defensywę w wykonaniu Realu Madryt. Baskonia miała problem ze zdobywaniem punktów, ale też mogła narzekać na słabą skuteczność rzutów z dystansu. Królewscy zresztą podobnie, za dobrą obroną nie poszła skuteczna ofensywa i pierwsza połowa nie obfitowała w punkty. W ciągu pierwszych 10 minut obie drużyny zdobyły zaledwie 34 punkty (16:18).
W drugiej kwarcie Baskonia zaczęła trafiać za trzy punkty, a to akurat jest obrazek, który w tym sezonie przebija się dosyć często. Madrytczycy odpuszczają graczy na obwodzie, przez co Baskowie budowali swój dorobek. Podopieczni Chusa Mateo postawili na grę pod koszem. Duże ożywienie do ataku wniósł Deck, każdy z zawodników dorzucał coś od siebie, jednak to gospodarze schodzili na przerwę z prowadzeniem (36:35).
Po zmianie stron początkowo obraz gry się nie zmieniał. Obie drużyny mocno się skupiały na defensywie i w efekcie tego do kosza trafiało niewiele piłek. Mniej więcej od połowy kwarty Królewscy wykonali krok do przodu. Rathan-Mayes, który nie rozegrał dzisiaj dobrego meczu, pokazał nowe oblicze i rozdzielał asysty. Real Madryt uciekł na kilka punktów, ale znów zbyt łatwo tę przewagę roztrwonił. Poprzez straty szybko podłączył Baskonię z powrotem do spotkania (48:52).
Ostatnia część rozpoczęła się od serii 5:0 ze strony Baskonii, ale Królewscy po chwili odzyskali prowadzenie. Jednak cały czas powtarzała się jedna i ta sama historia. Kiedy tylko udawało się odskoczyć na kilka punktów, to pojawiały się straty i rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Baskonia była o wiele skuteczniejsza i to nie tylko na obwodzie, ale również bliżej kosza. Końcówkę Baskonia rozegrała lepiej, a Howard, jak na lidera drużyny przystało, popisał się kluczową akcją, która rozstrzygnęła losy spotkania.
76 – Baskonia (16+20+12+28): Howard (15), Sedekerskis (8), Baldwin (3), Hall (0), O. Ndiaye (14), Sawkow (-), Luwawu-Cabarrot (9), Jaramaz (0), Forrest (8), Rogkavopoulos (5), Diop (8), Moneke (14).
72 – Real Madryt (18+17+17+20): Hezonja (13), Musa (17), Tavares (14), Llull (5), E. Ndiaye (2), Abalde (2), Rathan-Mayes (3), González (-), Deck (11), Gueye (-), Ibaka (5).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze