Fede wchodzi w buty Kroosa
Urugwajczyk poprawił swoje statystyki podań i siłą rzeczy przejął rolę, którą wcześniej odgrywał Toni Kroos.
Fede Valverde celebruje bramkę zdobytą w spotkaniu z Villarrealem. (fot. Getty Images)
Obaj mają blond włosy, noszą numer „8” na koszulce Realu Madryt i grają w środku pola, ale wystarczy spojrzeć na ich grę, by zdać sobie sprawę, że Fede Valverde i Toni Kroos praktycznie w niczym nie są do siebie podobni na boisku. Dwa zupełnie odmienne style współistniały przez lata w drugiej linii Królewskich, ale nieobecność Niemca zmusiła Urugwajczyka do przejęcia jego funkcji, wskazuje dziennik MARCA.
Kroos przekazał młodszemu kompanowi swój numer i swoją rangę w szatni, ale ich różne walory sprawiały, że trudno było przypuszczać, że przekaże mu także swoją rolę w drużynie. Jednak brak kreatywnych zawodników w składzie zmusił Valverde do odgrywania roli głównego motoru napędowego madryckiego zespołu, przejmując zadania, które dotąd należały do emerytowanego już niemieckiego pomocnika.
Więcej lepszych podań
MARCA zaznacza, że zmiana ta jest bardzo widoczna w jego statystykach, które poprawiły się niemal we wszystkich aspektach. Valverde wykonuje średnio 63,3 podania na mecz, czyli o 4 więcej niż w poprzednim sezonie i o 12 więcej niż dwa lata temu. Wykonuje również więcej podań progresywnych, czyli takich, które przesuwają grę do przodu (z 7,15 do 7,61 na mecz). Wzrósł nawet jego ogólny procent skutecznych zagrań. Pod tym względem Kroos zawsze brylował, a jego następca idzie w jego ślady, będąc obecnie jednym z najlepszych piłkarzy w Europie w tej materii. Podaje celnie na poziomie 91,3%, podczas gdy w minionej kampanii wskaźnik ten wynosił w jego przypadku 89,8%.
Jego koledzy szukają go coraz częściej, co widać po jego liczbie kontaktów z piłką, która wzrosła do niemal 80 na mecz. Ale te liczby nie zmieniają jego naturalnego stylu gry. Urugwajczyk nadal jest dynamicznym pomocnikiem o wielkiej energii, który wykorzystuje każdą okazję do wyprowadzenia piłki do przodu.
Kolejnym z najbardziej charakterystycznych atutów Kroosa były długie podania, które pozwalały szybko przenieść ciężar gry i zmieniać jej kierunek. Fede znacznie poprawił swoje wyniki w tym zakresie. Nie chodzi tylko o to, że wykonuje więcej podań na odległość 30 lub więcej metrów, ale także o to, że jego skuteczność w tym zakresie niesamowicie wzrosła. Z 68,1% w poprzednim sezonie do 81,7% w tym trwającym, dzięki czemu wyprzedza samego Kroosa, którego rezultat wynosił 76%. Madrycka orkiestra potrzebowała nowego dyrygenta i jak na razie to właśnie Valverde przejął tę pałeczkę, stwierdza MARCA.
Wciąż daleko do Toniego
Patrząc na suche statystyki, nikt nie może zaprzeczyć, że 26-latek zyskał większe znaczenie w grze drużyny i poprawił swoje umiejętności jako organizator gry, ale wciąż daleko mu do tego, co prezentował Niemiec. Właściwie po każdym słabym spotkaniu Los Blancos postać Fede wraca na pierwszy plan jako rozwiązanie problemów ekipy, a wyjątkowa umiejętność rozgrywania piłki od tyłu autorstwa Kroosa, dopracowana przez niego do perfekcji, jest czymś nieosiągalnym ani dla Valverde, ani dla żadnego innego zawodnika na świecie.
Choć Urugwajczyk wykonuje więcej podań i ma więcej kontaktów z futbolówką, to jego liczby wciąż są wyraźnie gorsze od tych, które osiągał jego idol. Valverde notuje obecnie średnio 79,8 kontaktów z piłką na mecz, a Kroos miał ich aż 112,5. Podobnie jest z liczbą podań – średnio 63,3 w wykonaniu Fede w porównaniu do 97 po stronie Niemca.
Różnica staje się jeszcze bardziej widoczna na ostatnich metrach. Obecność Kroosa w składzie przez dekadę stanowiła realne zagrożenie dla rywali. W ostatniej tercji boiska wykonywał on niemal 14 podań na mecz, z kolei Valverde notuje średnio 7,84 tego typu zagrań. Ta liczba, w połączeniu z kluczowymi podaniami, podaniami zakończonymi strzałem i asystami, wyjaśnia, dlaczego napastnicy Królewskich mają mniej okazji bramkowych.
Fede ma za sobą znakomity początek sezonu, prawdopodobnie najlepszy w swojej karierze, ale nie można wymagać od niego tego samego, czego wymagano od Kroosa. Może ufarbować włosy, nosić jego numer, a nawet założyć jego buty, ale ich style i profile nadal są kompletnie inne. Mimo to, Urugwajczyk spełnia swoje marzenie i pod nieobecność swojego mistrza konsekwentnie kontynuuje swój rozwój, stając się liderem środka pola Realu Madryt, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze