Real Madryt jest oburzony „polowaniem” sędziów
Real Madryt ma na koncie piętnaście żółtych kartek w La Lidze, z czego dziewięć za protesty przeciwko faulom, które często pozostają bez kary. W meczu przeciwko Alavés sędzia Muñiz Ruiz pokazał cztery żółte kartki drużynie gospodarzy, z czego trzy za protesty wobec niesankcjonowanych fauli rywala.
Muñiz Ruiz i Lucas Vázquez. (fot. Getty Images)
Real Madrid zdaje sobie sprawę, że jest bardzo źle postrzegany przez środowisko sędziowskie, ponieważ od dwudziestu lat chce zmienić całą strukturę i oczyścić Komitet Techniczny Arbitrów. Obecny mistrz Hiszpanii od dawna zakłada, że sędziowie patrzą na niego podejrzliwie i sprawiają, że każda wygrana i każdy tytuł są trudniejsze do osiągnięcia, ponieważ zmiana struktury sędziowskiej pozbawiłaby obecnych arbitrów pół miliona euro rocznie. Ale miarka się przebrała. Działania sędziów pokazują niechęć do mistrza Europy, która przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice, zauważa Tomás González-Martín z El Debate.
Real Madryt nie przegrał od trzydziestu dziewięciu spotkań, ponieważ ma najsilniejszy skład w Hiszpanii, ale nową formą karania drużyny dominującej w meczach jest niegwizdanie fauli na jej zawodnikach i karanie graczy Ancelottiego, którzy protestują przeciwko powtarzającym się przewinieniom. W rezultacie Real Madryt ma już piętnaście żółtych kartek w La Lidze, z czego dziewięć za protesty. Oburzenie w klubie jest całkowite, informuje dziennikarz El Debate.
Ta strategia sędziowska, polegająca na karaniu protestów Realu Madryt przeciwko licznym faulom, które nie są sankcjonowane, jest niezmienną praktyką od kilku lat. Vinícius jest główną ofiarą tej polityki, ponieważ Brazylijczyk symbolizuje ten antagonizm Komitetu Technicznego Arbitrów wobec madryckiego klubu. Ancelotti i jego zespół o tym wiedzą. W Valdebebas mówi się o tym, by nie dać się sprowokować, ale ostatecznie ciągłe brutalne wejścia, których doświadczają Królewscy, wywołują naturalne reakcje zawodników, które są surowo karane przez sędziów, stwierdza Tomás González-Martín.
W meczu przeciwko Alavés uważają, że przekroczono wszelkie granice. Gospodarze dominowali przez osiemdziesiąt minut, goście popełnili tuzin fauli bez konsekwencji, a ostateczny bilans Muñiza Ruiza to cztery żółte kartki dla drużyny, która dominowała na boisku, i żadna dla tej, która się broniła.
Punktem kulminacyjnym tej „sprawiedliwości” jest fakt, że trzy z tych kartek były za protesty. Otrzymali je Valverde, Vinícius i Modrić, który jako kapitan miał prawo rozmawiać z sędzią. Nie dano mu tego prawa.
Królewscy odwołają się do komitetów federacyjnych w sprawie tych kartek, zwłaszcza tej, którą otrzymał Modrić. Ale wojna Realu Madryt o reformę Komitetu Technicznego Arbitrów nie pomaga. Sędziowie są częścią Federacji, a kibice Realu Madryt śpiewają na trybunach „korupcja w Federacji” i „Negreira, Negreira”. To wybuchowa mieszanka. Zazwyczaj komitety nie podważają decyzji sędziów, nawet jeśli ich błędy są oczywiste. W tym środowisku panuje kolektywizm. Wszyscy się wspierają i kryją, stwierdza dziennikarz El Debate.
Jak wspomniano, Real Madryt Ancelottiego właśnie ustanowił nowy rekord w historii La Ligi, nie przegrywając w 39 spotkaniach, z 29 zwycięstwami i 10 remisami. W klubie zakładają, że większość tych remisów również powinna była zakończyć się wygranymi. W pamięci pozostają szczególnie mecze z Atlético na Bernabéu, gdzie nie odgwizdano kilku rzutów karnych, oraz wyjazdy na Betis i Sevillę. Na stadionie Verdiblancos był wyraźny faul na Benzemie, a także dwie niepokazane czerwone kartki. Jedna z nich to brutalne wejście Pezzelli na Viníciusa, druga to atak na Camavingę bez piłki. Na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán anulowano niesłusznie gola Realu Madryt przez De Burgosa Bengoecheę, który zatrzymał grę, gdy piłka była już w siatce, aby sprawdzić, jak czuje się zawodnik Sevilli – katastrofalny błąd, który kosztował go miesięczną „zamrażarkę”.
De Burgos Bengoechea to sędzia, który regularnie szkodzi Realowi Madryt, z niemal nieporównywalnym bilansem. Jego występy w Klasykach i w niesławnym meczu na Mestalla, gdzie Vinícius doznał rasistowskich obelg, były haniebne.
Tomás González-Martín opisuje te poważne błędy sędziów, aby uzasadnić, że prześladowanie Realu Madryt trwa od dawna. Rzeczywistość jest taka, że sędziowie utrudniają mecze klubowi, który chce zreformować ich struktury, zaczynając od nich samych. A gdy ktoś rusza dużą sumę pieniędzy, wiadomo, co się dzieje.
To Vinícius jest główną ofiarą tej sędziowskiej niechęci. Wyprowadzają go z równowagi, pozwalając, by go faulowano bez konsekwencji, a gdy protestuje, dostaje kartkę. To stara sztuczka sędziów, gdy piłkarz nie przypadnie im do gustu. Łatwo skupić się na Brazylijczyku, bo to on znosi najwięcej ostrych fauli, z których wiele powinno być karanych żółtą kartką, a niektóre ocierają się o czerwoną. Wszystko jest dozwolone wobec zawodnika z Ameryki Południowej.
Kluczową kwestią jest to, że Vinícius ma już trzy żółte kartki i musi uważać na El Clásico, które odbędzie się za miesiąc. Jeśli otrzyma dwie kolejne, czeka go zawieszenie. W każdym razie musi dokładnie mierzyć swoje kroki w nadchodzących kolejkach. Wśród kibiców Realu mówi się o prześladowaniu.
Podczas meczu z Alavés miała miejsce sytuacja, która obnażyła cały ten sędziowski bałagan. Luis García, trener Alavés, domagał się wyrzucenia Endricka z boiska, przyznając jednocześnie, że Real Madryt otrzymał niepotrzebne kartki za protesty. To jest sedno sprawy. Muñiz Ruiz mógł wyrzucić młodego brazylijskiego napastnika. Nie zrobił tego, bo jego fatalna postawa wobec Realu Madryt była aż nadto widoczna.
Należy ponownie podkreślić jedną rzecz: wiele rzeczy jest źle w środowisku sędziowskim, skoro kibice wygrywającego zespołu protestują przeciwko arbitrom z oburzeniem. Kibice Realu Madryt narzekają, rozżaleni, nawet po zwycięstwie. To nie jest stara, prosta i prymitywna skarga wynikająca z goryczy po porażce, zrzucająca winę na arbitra. Nie. Real Madryt i jego kibice głośno protestują w triumfie, dzień w dzień.
Javier Tebas, jako prezes La Ligi, mógłby wymagać od środowiska sędziowskiego większej precyzji, adekwatnej do ogromnych pieniędzy, jakie kluby płacą sędziom. Problem w tym, że Tebas także jest skonfliktowany z Realem Madryt, kończy dziennikarz El Debate.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze