Advertisement
Menu
/ as.com

Carlos Vicente: Jesteśmy w tej samej lidze co Real Madryt

Atakujący Deportivo Alavés, Carlos Vicente, udzielił wywiadu dziennikowi AS przed dzisiejszym starciem z Realem Madryt na Santiago Bernabéu. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy.

Foto: Carlos Vicente: Jesteśmy w tej samej lidze co Real Madryt
Carlos Vicente. (fot. Getty Images)

Wychowanek Stadium Casablanca, po drodze takie kluby jak Aragón, Calahorra, Racing de Ferrol i teraz Deportivo Alavés. Musiałeś sobie na to zapracować. Uznałeś, że to już moment na dołączenie do elity?
Jak to się mówi, po drodze było dużo błota. Ale to właśnie dzięki temu człowiek nabiera tego konkurencyjnego charakteru i wielu innych rzeczy. Bez tego błota nie byłoby mnie tu teraz. Zawsze czekasz na swoją szansę, na to, czy w końcu pojawi się ten telefon z Primera División, czy sprostasz temu wyzwaniu. Krok po kroku pokonywałem kolejne kategorie. Trzeba umieć wykorzystywać nadarzające się okazje. Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem teraz właśnie tutaj.

Zachowujesz sobie koszulki wszystkich zespołów, w których grałeś. Pokonywanie tych wszystkich etapów to wielka duma.
Tak, zawsze zatrzymuję sobie koszulkę każdego zespołu, w którym byłem. Widząc je wszystkie nabierasz jeszcze większej motywacji, zdajesz sobie sprawę z pokonanej drogi, chcesz coraz więcej będąc w Primera… To dla mnie bardzo ważne.

Ile jeszcze chcesz ich zebrać? Marzysz o Lidze Mistrzów, czy to jednak zbyt odległe?
Gdyby ktoś zapytał mnie dwa lata temu, jakie jest moje marzenie, to powiedziałbym, że gra w Primera División. I w tamtym momencie to również wydawało się odległe. Teraz moim wielkim marzeniem jest gra w reprezentacji. To coś więcej.

Nigdy nie zapominasz o swoich korzeniach. O tych zakurzonych boiskach, na których grałeś razem z bratem i ojcem.
Tak. Mój brat i ogólnie moja rodzina odgrywali kluczową rolę w mojej drodze do tego miejsca, w którym teraz jestem. Gdy masz brata, który wykazuje się jeszcze większym genem rywalizacji od ciebie, sprawia, że chcesz być coraz lepszy. To zdrowa rywalizacja. Rodzice i dziadkowie zawsze byli wsparciem. Popychają cię do tego, aby być jak najlepszym. Oczywiście bez żadnej presji.

Do tej pory bardzo blisko miałeś swojego bliźniaka, Davida, w Mirandzie de Ebro. Teraz przeszedł zdecydowanie dalej do Realu Murcia.
Tak, to prawda. Przez ponad trzy poprzednie lata byliśmy daleko od siebie i te ostatnie sześć miesięcy były genialne. Ale futbol przynosi ze sobą takie sytuacje. Jemu teraz jest tam lepiej, jest szczęśliwy, cieszy się futbolem i właśnie tego dla niego chcę. Szkoda, że nie będziemy się mogli spotykać po te dwa czy trzy razy w tygodniu, ale trzeba się będzie zaadaptować.

W dalszym ciągu prosisz o koszulki zawodników z Primera División? Poprosiłeś o jedną Carvajala.
Na ten moment już nie proszę o więcej. Ale jeśli będzie taka szansa, to jak najbardziej postaram się ją zdobyć.

Twoim idolem był Cristiano. Ktoś poza nim?
Gdy byłem mały, to jeszcze David Villa za czasów jego gry w Realu Saragossa. Gdy stajesz się starszy, to zaczynasz się skupiać na tych największych jak Messi i Cristiano. Ja zawsze byłem bardziej po stronie Cristiano.

Vitoria wydaje się bardzo dobrym miejscem na rozpoczęcie przygody w Primera División.
Teraz patrząc na to z perspektywy czasu nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć. Pod kątem adaptacji i tego, co możemy sobie nawzajem dać z całym zespołem – nie dało się lepiej. I to nie jest zasługa tylko kolegów, ale również sztabu technicznego.

Mendizorroza ma to coś?
Bez wątpienia. To może się wydawać utartym frazesem, ale zapewniam cię, że faktycznie tak jest. To coś innego. Są miejsca, które generują szczególną energię. Na każdym stadionie jest doping i wszystkie drużyny mogą liczyć na wsparcie swoich kibiców, ale tutaj jest jakaś elektryczność, która dociera na boisko. Były sytuacje, w którym traciliśmy bramkę, ale wydawało się, że nic takiego nie miało miejsca, ponieważ doping nie ustawał. To zupełnie coś innego względem innych stadionów.

Notujecie bardzo dobry początek sezonu.
Nie da się ukryć! Zdobyliśmy porządną liczbę punktów, a nawet przy tych dwóch porażkach odczucia były całkiem dobre. Drużyna ma się dobrze, gra na dużej pewności siebie. Jestem pewny na 100%, że mamy potencjał na jeszcze więcej. To dopiero początek. Odpukać w niemalowane, ale zapowiada się bardzo dobrze.

Gwiazdami Realu Madryt są Mbappé i Vinícius.
Rozgrywanie tego typu meczów zawsze jest czymś szczególnym. Mierzysz się z największymi klubami na świecie, z najlepszymi piłkarzami, z największymi budżetami. Nie wiem, czy to dlatego, że jestem bardzo ambitną osobą, czy po prostu mam bezgraniczną wiarę w ten zespół, ale na boisko chcę wyjść po to, aby z nimi rywalizować. To szczególne chwile, trzeba wyjść bez strachu. Jesteśmy w tej samej lidze i będą się musieli napocić, aby nas pokonać. To dwóch bardzo dobrych piłkarzy, ale ich koledzy również są dobrzy. My jednak mamy swoją jakość i postawimy im trudne warunki.

Kilka tygodni temu wyznałeś, że San Mamés zrobiło na tobie duże wrażenie. O Bernabéu nawet nie pytam…
Pod względem infrastruktury Bernabéu jest w innej lidze. Ogólnie gdy jestem na boisku, to nie patrzę na to, co jest dookoła. Jak wielu piłkarzy, skupiam się na meczu i na swoich rzeczach. Jednak w Bilbao zatrzymałem się na chwilę i zacząłem sobie myśleć: Co za szaleństwo! Nie dało się nic usłyszeć. Kibice dopingowali na maksa. To było, gdy Rioja przestrzelił karnego i w kolejnej akcji strzelili nam gola.

Na plecach masz napis Carlos V, od Vicente. Ale może się wydawać, że to niczym cesarz Karol V. On nałożył kiedyś podatek na Zakon Maltański w postaci sokoła maltańskiego w zamian za suwerenność wyspy. Ten rozkaz zobowiązywał zakon do corocznego przekazywania jednego sokoła dla Królestwa Hiszpanii. I podobno ty również otrzymałeś sokoła od członków Historycznego Stowarzyszenia Vitoria.
Tak, mam go w salonie w domu. Podarowali mi go na moje urodziny. W Ferrolu również nazywali mnie Karol V.

Gdy oglądasz mecze, to sokół również spogląda w telewizor?
Nie, patrzy na mnie. Jest naprzeciwko.

Mógłbyś też zostać piłkarskim cesarzem.
Obym mógł osiągnąć ten poziom najlepszych. (śmiech)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!