Advertisement
Menu
/ elmundo.es

Kim chce być Vinícius?

Iñako Díaz-Guerra jest wieloletnim dziennikarzem dziennika El Mundo i słynie z przeprowadzanie jednych z najlepszych wywiadów w Hiszpanii, ale często pisuje też felietony. Tym razem swoim barwnym językiem opisuje sytuację Viníciusa.

Foto: Kim chce być Vinícius?
Vinícius Júnior. (fot. Getty Images)

Oglądając, jak odmienia mecz z Espanyolem, złapałem się na myśli, której opierałem się z całych sił: „Cholera, jaki on jest dobry, ten Vinícius”. Zmienił przebieg spotkania natychmiast po wejściu na boisko, a podanie na 2:1, genialne, nie przyszłoby mu do głowy rok temu, a co dopiero mówić o wykonaniu go z taką precyzją. Mbappé jest najlepszym piłkarzem na świecie, ale Brazylijczyk, z Lamine, który pędzi ku szczytowi, jest najbardziej nieprzewidywalnym graczem, bo w przeciwieństwie do Francuza, nie potrzebuje pomocy, by zamienić dramat w komedię. I odwrotnie.

Od dłuższego czasu opinie na temat Viníciusa wiążą się z ryzykiem i gwarantują frustrację – same krzyki i utarte frazesy. Jednak w tym tygodniu, po raz pierwszy od wieków, kiedy wydaje się, że wokół niego nie ma żadnych pożarów, warto zastanowić się nad piłkarzem, który szuka swojej tożsamości. Kim jest Vinícius? Jeszcze ważniejsze – kim chce być?

Istnieje scenariusz, w którym przyjmuje rolę nowego Cristiano Ronaldo. Mówię tu o jego roli w tym cyrku, nie o poziomie gry. Jako gwiazda Realu Madryt, CR zrozumiał, że będzie bóstwem w domu i superzłoczyńcą w całej reszcie Hiszpanii. Przyjął to, spodobało mu się i podsycał to. Wiedział, że nienawiść to nic innego jak pełen lęku szacunek dla kogoś, kto cię skrzywdził i zawsze jest o krok od zrobienia tego znowu. Kiedy patrzył z pogardą na wrogie trybuny, nie szukał podziwu, którego wiedział, że nie uzyska. Szukał wyzwania, które prawie zawsze wygrywał. I wiedział o tym. I go nienawidziłeś. A on się z tego śmiał.

Ten Vinícius to ten, który wchodzi na każdy stadion tak, jakby Pedro Sánchez przeniósł się do dzielnicy Salamanca i poszedł po chleb. Odwraca się, robi gesty, uśmiecha się i podjudza rozwścieczony tłum, wskazuje na herb i znowu kiwa gracza, którego już raz minął. I to wszystko jest w porządku, to część widowiska. Ani Cristiano wcześniej, ani Vinícius teraz nie przyszli na świat, by wychowywać nasze dzieci, i warto przestać marudzić z tym dobrotliwym, cynicznym banałem. Jeśli Vini chce być Jokerem piłkarskiego świata, to już to osiągnął, i to wielka rola. Nie można mu tego zarzucać.

Problem pojawia się, gdy jednocześnie staje się liderem słusznej i chwalebnej krucjaty przeciwko rasizmowi, co zmienia sposób, w jaki jest postrzegany. Musi to zrozumieć. Kiedy Vinícius mówi, że Hiszpania jest rasistowska, nie kłamie i zasługuje na wsparcie za każdym razem, gdy zgłasza obraźliwe komentarze, które go spotykają. To smutne, że trzeba to ciągle tłumaczyć, ale oto wyjaśnienie: jeśli, żeby obrazić kogoś, kogo nie lubisz, nazywasz go „czarnuchem” zamiast, na przykład, „idiotą”, to faktycznie jesteś rasistą. Witamy w rzeczywistości. Ale jak politycy czy żona Cezara, przywództwo społeczne wymaga przykładu. Jeśli chce być Mandelą, musi pożegnać Jokera. Wybór należy do niego.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!