Luis García: Real Madryt ma bramkarza z pięcioma rękami
Trener Deportivo Alavés, Luis García Plaza, stawił się na konferencji prasowej meczem z Realem Madryt w ramach 7. kolejki La Ligi. Poniżej przedstawiamy zapis wypowiedzi madryckiego szkoleniowca.
Luis García Plaza przed majowym meczem na Estadio Santiago Bernabéu. (fot. Getty Images)
Jak się ma drużyna?
Dobrze. Mamy już wykonane 25% naszego celu. Jeśli ktoś zaproponowałby mi już teraz gwarancję utrzymania, to przyjąłbym to z zamkniętymi oczami. Mamy 10 punktów na 18 możliwych, a trzeba dobić do 40 punktów. Możliwe, że mógłbyś się utrzymać z jeszcze mniejszą liczbą, ale ogólnie to jest nasz cel.
Wszyscy są gotowi?
Nie zagra Tenaglia, ponieważ jest przemęczony. Pod znakiem zapytania stoi występ Hugo Novoi, gdyż odczuwa ból w pięcie. To jest niczym prawo Murphy'ego. Odzyskujemy za to Owono. Trzeba będzie nieco improwizować na boku obrony, a może nawet zestawimy defensywę złożoną z trzech stoperów. Trzeba dać odpocząć niektórym zawodnikom, którzy rozgrywają dużo minut.
Jak się ma Hugo Novoa?
Powtarzam, że jego występ stoi pod znakiem zapytania. Dopiero jutro rano dowiem się, czy będę mógł na niego liczyć. Mój zamysł jest taki, aby zagrać defensywą złożoną z czterech zawodników, a w trakcie meczu w konkretnych momentach móc ją zmieniać na pięcioosobową. Jutro zdecydujemy.
Będzie wiele zmian?
Trzeba rotować i jasny jest tutaj przypadek Carlosa Vicente. To jego kolej na odpoczynek, ale jednocześnie nie wykluczam jego wejścia w trakcie meczu. Gdy do mojego biura wchodzą odpowiedzialni za przygotowanie fizyczne z różnego rodzaju analizami i dokumentami, to nie ma dyskusji. Jeśli taki zawodnik dozna później kontuzji, to powiedzą mi, że mnie ostrzegali. Vicente to jedyny zawodnik, który nie podlegał jeszcze rotacjom. Jutro może być czas Luki Romero, który z powodu wysokiej formy kolegi z zespołu nie miał dotychczas zbyt dużo szans na grę.
To dla pana szczególny mecz z racji wizyty w Madrycie?
Nie ma dla mnie znaczenia, czy jadę na Bernabéu, do Barcelony czy na Majorkę. Trzeba odpowiednio dozować siłami zawodników i rotować – tak na to patrzę. Tutaj chodzi o to, aby jak najlepiej korzystać z całej kadry. W grudniu startuje również Copa del Rey. To bardzo ważne, aby zawodnicy byli w formie do samego końca sezonu, bo to właśnie wtedy będziemy grać o najwyższą stawkę.
Jak pan ocenia rywala?
Widzisz ich liczby i budzą strach. Na 23 ostatnie mecze u siebie wygrali 22 razy i tylko raz zremisowali. Espanyol z nimi rywalizował, ale ostatecznie dostał czwórkę. To trudne zadanie, ponieważ mają za sobą pełny ligowy sezon bez porażki. Ale trzeba po prostu rywalizować i może będziemy mieć swoje szanse. I tu już nie chodzi o sam wynik, ale o to, aby się im postawić i poszukać swoich opcji. Jeśli ostatecznie wygrają, bo byli lepsi, to trzeba do tego podejść na spokojnie i zacząć myśleć o kolejnym meczu. To wszystko zmierza w tym kierunku, że różnice między poszczególnymi drużynami są coraz większe.
Co jest kluczem do tego, aby móc jutro zapunktować?
Oglądałem pierwsze 25 minut meczu ze Stuttgartem i to Niemcy dominowali. Ale Real Madryt ma bramkarza z pięcioma rękami będącego na niesamowitym poziomie. Jest najlepszy na świecie z dużą przewagą nad resztą. Często punkty zdobywasz właśnie dzięki bramkarzowi. Poza tym mają też innych z najwyższego poziomu, spośród najlepszych piłkarzy na świecie. Bardzo często nie ma tam znaczenia, czy zagra ten, czy inny.
Mimo wszystko podchodzi pan do tego meczu optymistycznie, prawda?
Trzeba pójść na całość, aby pod koniec meczu móc stwierdzić, że daliśmy z siebie wszystko. Damy z siebie wszystko, ale poziom ich drużyny jest brutalny. My musimy po prostu rozegrać swój mecz i na koniec powiedzieć, że jesteśmy z siebie zadowoleni. Trzeba podejść do tego wyzwania na realnie, ale jednocześnie z wielkimi nadziejami. Jak do tej pory nie zdobywali wszystkich możliwych punktów i dlaczego to nie mogłoby się powtórzyć właśnie w meczu z nami? W poprzednim sezonie również mierzyliśmy się z nimi na tygodniu i teraz przypadkowo dochodzi do powtórki. Wtedy strzelili nam pięć goli.
Real Madryt to drużyna, która zabija cię w najmniej spodziewanym momencie.
W ostatnim meczu z Espanyolem Katalończycy stracili jedną piłkę w środku pola i po dwóch podaniach stracili gola. Nasza drużyna zachowuje się jak kameleon. Gdy to my mamy wziąć na siebie ciężar meczu, to zazwyczaj dobrze sobie z tym radzimy. Ale gdy jest na odwrót, to potrafimy stosować wysoki pressing. Są też momenty, w których nie radzimy sobie zbyt dobrze, gdy gramy cofnięci. Nie jesteśmy w stanie narzucić konkretnego stylu na cały mecz, ale potrafimy się zmieniać w trakcie i to jest coś, co bardzo mi się podoba. Trzeba umieć interpretować poszczególne momenty meczu i mieć na nie gotowe odpowiedzi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze