Real Madryt w finale, Barcelona pokonana
Real Madryt znów pokonał Barcelonę i zagra jutro w finale Superpucharu Endesa. Debiut zaliczyli nowi zawodnicy Królewskich, a MVP spotkania został Facundo Campazzo.
Facundo Campazzo. (fot. Getty Images)
Real Madryt ponownie pokonał Barcelonę i stanie jutro przed szansą na zdobycie siódmego z rzędu Superpucharu. Dzisiejszy Klasyk pokazał, że oba zespoły potrzebują jeszcze zgrania, ale w kluczowych momentach lepiej prezentowali się Królewscy. Jedynie w czwartej kwarcie zaliczyli przestój, który pozwolił Katalończykom włączyć się do walki o zwycięstwo. Finał już jutro, a rywalem będzie Murcia lub Unicaja.
Pierwsza kwarta była kwartą debiutów. Swój pierwszy występ w barwach nowego zespołu zaliczyli Rathan-Mayes, Feliz, Punter, Anderson, Metu oraz Núñez. Pewną nerwowość było widać szczególnie u Rathana-Mayesa, który w fatalny sposób spudłował pierwsze dwa rzuty osobiste, ale później Kanadyjczyk się rozkręcił i razem z Musą byli najlepiej punktującymi zawodnikami w kwarcie. Początkowo przewaga była po stronie Barcelony, później przeszła w ręce Realu Madryt, lecz różnica po dziesięciu minutach była niewielka (20:18).
W drugiej części próbkę swoich umiejętności zaprezentował Ibaka, szczególnie pod koszem, bo na obwodzie dwukrotnie spudłował, mimo że miał dobre pozycje do rzutów. Królewscy zaczęli budować sobie przewagę, która sięgnęła ośmiu punktów. Wtedy znakomite wejście na parkiet zanotował Brizuela. Hiszpan trafił trzykrotnie z dystansu, przywracając Barçę do gry. Katalończycy w końcówce kwarty wyszli nawet na prowadzenie.
Po zmianie stron na parkiet wróciła pierwsza piątka i Królewscy ponownie zaczęli uciekać. Dobrze grali w defensywie, a w ataku pierwszoplanowe role odgrywali Hezonja na obwodzie i Tavares pod koszem. Barcelona miała duże problemy ze zdobywaniem punktów. Jedynie Parker potrafił sobie poradzić, a później ważne punkty zdobył Abrines. Momentami po obu stronach zawodnicy popełniali proste błędy, jak niesportowy faul Hernangómeza czy ofensywne przewinienie Tavaresa z samej końcówki. Niezbyt dobrze ostatnią akcję rozwiązał też Feliz i przed decydującą kwartą przewaga madrytczyków wynosiła sześć oczek (67:61).
Czwartą część lepiej zaczęła Barcelona, która korzystała ze skuteczności Brizueli. Prowadzenie szybko stopniało, bo Królewscy zaczęli mieć spore problemy z trafieniem do kosza. Marnowali rzut za rzutem i Barça doskoczyła na dystans zaledwie jednego punktu. Walka się wyrównała, Katalończycy doprowadzi do remisu, a madrytczycy ciągle zmagali się z brakiem skuteczności. Wszystko rozstrzygało się w końcówce. Kluczowy przechwyt i punkty zaliczył Campazzo. Chwilę później dwa rzuty osobiste wykorzystali Llull oraz Campazzo.
89 – Real Madryt (20+21+26+22): Campazzo (18), Rathan-Mayes (6), Hezonja (12), Musa (11), Tavares (11), Abalde (10), González (-), Deck (5), Garuba (0), Ibaka (8), Llull (5), Feliz (3).
83 – Barcelona (18+24+19+22): Punter (9), Satoranský (8), Hernangómez (5), Abrines (6), Parker (17), Anderson (7), Veselý (7), Brizuela (14), Metu (1), Núñez (2), Fall (-), Laprovíttola (7).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze