Advertisement
Menu
/ as.com

Miñambres: W trudnych momentach brakowało mi telefonu z Realu

Óscar Miñambres był prawym obrońcą, który grał w Realu Madryt, a także spędził jeden sezon na wypożyczeniu w Espanyolu. Z powodu zerwania więzadeł musiał zakończyć karierę w wieku zaledwie 26 lat. Przy okazji dzisiejszego meczu Hiszpan udzielił wywiadu dziennikowi AS. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy.

Foto: Miñambres: W trudnych momentach brakowało mi telefonu z Realu
Óscar Miñambres. (fot. Getty Images)

Co u ciebie? 
Prowadzę sklep tytoniowy od 14 lat i jest to moje źródło utrzymania. Mam 17-letnią córkę i dwóch chłopców w wieku 15 i 12 lat. Cała trójka gra w piłkę nożną, co trochę mnie rozprasza i pochłania mnóstwo czasu.

Grają w piłkę dzięki tobie? 
Naprawdę lubiłem piłkę nożną. Zaczynałem w Alcorcón, dołączyłem do Realu w wieku 11 lat i piąłem się w górę, aż udało mi się zadebiutować w pierwszej drużynie dzięki Vicente Del Bosque, który zawsze pokładał we mnie dużą wiarę.

Twój debiut nie był zbyt udany. 
Tak, ponieważ zadebiutowałem pod koniec 2000 roku, w meczu Pucharu Króla przeciwko CD Toledo i przegraliśmy 2:1. Zagrałem wtedy 25 minut. W La Lidze poszło mi lepiej, ponieważ wygraliśmy 7:0 z Las Palmas z pięcioma bramkami Morientesa. Zagrałem od początku, zaliczyłem asystę i wywalczyłem rzut karny. W moim pierwszym występie w Lidze Mistrzów przeciwko Porto asystowałem też przy golu Solariego. 

Twój profil był podobny do Daniego Carvajala? 
W kwestii ofensywy, tak. Bardzo lubiłem podłączać się do ataku. W rzeczywistości czasami grałem jako skrzydłowy, zastępując Figo. Defensywnie miałem wiele rzeczy do poprawy.

Carvajal zasługuje na Złotą Piłkę? 
Oczywiście. Tytuły, które zdobył i jego rola w zespole sprawiają, że należy mu się ta nagroda. Jego ostatni sezon był świetny. Moim zdaniem to powinno rozegrać się między Viníciusem a nim.

Ty miałeś wielkie cele? 
Tak, kiedy wszystko idzie dobrze, jesteś w siódmym niebie i myślisz o dalszym rozwoju i osiąganiu kolejnych szczytów. Moim pragnieniem było odniesienie sukcesu w Realu Madryt. Na mojej flance musiałem walczyć o miejsce z Míchelem Salgado, ale czułem, że mam siłę i ducha, by to robić.

Kiedy wszystko zaczęło się sypać? 
W 2003 roku, kiedy Queiroz przybył do Realu. Doznałem kontuzji stopy, a uraz okazał się bardziej skomplikowany niż zakładano i zostałem odsunięty na prawie osiem miesięcy. Zagrałem w kilku meczach, ale tamten sezon był dla mnie męką.

I później zerwałeś więzadła. 
Kiedy Camacho pojawił się w klubie, powiedział mi, że lepiej dla mnie będzie udać się na wypożyczenie, aby złapać rytm. Poszedłem do Espanyolu i na początku trudno było mi się przystosować, ale w końcu grałem i nabierałem pewności siebie. Szło dobrze aż do 22 grudnia na Mestalli, kiedy wszystko się zawaliło. 

Nie grałeś wtedy grać od początku, prawda? 
Nie. Trener zdecydował się na rotacje, ale Iván De la Peña miał problemy żołądkowe, więc wszedłem na boisko. W 14. minucie wszystko się posypało. Rozwaliłem lewe kolano. Nie miałem prawie żadnych kontuzji w swojej karierze, a to był drugi poważny uraz z rzędu.

Operacja nie poszła dobrze? 
Byłem operowany przez doktora Cugata, który był jednym z najlepszych w tamtym czasie, ale zdałem sobie sprawę, że coś poszło nie tak. Po siedmiu miesiącach, po powrocie do Madrytu, poczułem, że kolano mi ucieka i nie mam stabilności. W efekcie doznałem ponownego zerwania. Co więcej, stało się to w momencie, gdy w Realu był López Caro, który we mnie wierzył, ponieważ znał mnie z drużyny młodzieżowej. To była katastrofa, ponieważ nie tylko ponownie zerwałem więzadło krzyżowe, ale także uszkodziłem całą łąkotkę. Doktor Del Corral operował mnie, zrobił mi przeszczep, ale nic już nie było takie jak wcześniej.

Podjąłeś jeszcze ostatnią próbę powrotu. 
Trenowałem z Fabio Capello i wydawało się, że wszystko idzie dobrze, ale ostatecznie nie zagrałem. Mój kontrakt się skończył i przeszedłem do Hércules CF, ale w trakcie pretemporady moje kolano bolało mnie po każdej sesji treningowej. Stresowałem się, bo przez prawie trzy lata starałem się wrócić na optymalny poziom, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Desperacja doprowadziła mnie do rozwiązania kontraktu, ponieważ widziałem, że nie dam rady i czułem, że znowu coś pęknie. Miałem tylko 26 lat.

Jak poradziłeś sobie z tym wszystkim? 
Na początku poczułem ulgę, ponieważ cała ta udręka zniknęła. Chciałem znowu grać, ale bez względu na to, jak dużo trenowałem i dbałem o kolano, nic nie szło w dobrym kierunku. Zakończenie kariery było dobre dla psychiki. Problem w tym, że planem B był biznes budowlany, który poszedł źle i przyniósł problemy finansowe. Byłem przytłoczony i nawet przestałem oglądać piłkę nożną w telewizji.

Bolało cię oglądanie futbolu? 
Tak, oglądałem byłych kolegów z drużyny cieszących się piłką i myślałem, że mógłbym tam być. Bardzo cierpiałem. Przez sześć lat wyrzuciłem piłkę z mojego życia. Nie oglądałem derbów ani Klasyków. Nawet dzisiaj czasami czuję, że coś się we mnie porusza, gdy oglądam mecz lub widzę moich byłych kolegów z drużyny jako trenerów.

Myślałeś kiedyś, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nie kontuzje? 
Wiele razy. Myślę, że poradziłbym sobie na wysokim poziomie. Gdy grałem, byłem pewny siebie. Myślę, że mógłbym grać w La Lidze o wiele dłużej. 

Czy na poziomie osobistym dotknąłeś dna? 
Całkowicie. Po przedwczesnym przejściu na emeryturę, niepowodzeniu w biznesie i problemach finansowych, na jakiś czas rozstałem się z żoną. Musiałem zacząć pracę z psychologiem. Wróciłem do mojej partnerki, ale do dziś zmagam się ze wszystkim, co mi się przytrafiło.

Jak rozbroiłeś bombę frustracji? 
Prawda jest taka, że ta bomba wybuchła kilka razy. Musiałem iść naprzód, najlepiej jak potrafiłem. Z cierpliwością, siłą woli i pomocą psychologiczną. Nie miałem wyboru.

Tęskniłeś za telefonem z Madrytu w tych trudnych momentach? 
Nie mogę kłamać, brakowało mi tego. Rozumiem, że jest to ogromny klub, z wieloma rzeczami do zarządzania, ale chciałbym otrzymać jakiś telefon, aby w pewnym aspekcie móc podjąć jakąś współpracę. 

Co przekazujesz swoim dzieciom? 
Wiele razy, oglądając mecz w telewizji, mówiły mi, że mógłbym tam być. To jest coś, co porusza moje serce. Żałuję, że nie widzieli, jak gram. To mnie boli. Moje przesłanie jest takie, że w życiu trzeba dawać z siebie wszystko, cokolwiek się robi. Może ci pójść lepiej lub gorzej, ale trzeba dawać z siebie wszystko.

Czy nadal doskwierają ci problemy fizyczne? 
Tak, pięć miesięcy temu musiałem przejść trzecią operację, ponieważ kolano bolało mnie, gdy wchodziłem po schodach. Czułem nawet mrowienie, gdy wysiadałem z samochodu.

Grałeś w czasach Los Galácticos, kogo najlepiej wspominasz w kwestii relacji? 
Wszystkich. Moim idolem w dzieciństwie był Roberto Carlos. Był crackiem pod każdym względem, ale uwielbiałem też Zidane'a. Pod względem piłkarskim trudno cokolwiek dodać na jego tema, ale jako osoba również był „dziesiątką”. 

Obejrzysz starcie Realu Madryt z Espanyolem? 
Tak jak mówiłem, straciłem wiele pasji, ale teraz zostało mi oglądanie piłki nożnej. Bardzo kocham Espanyol, ale jestem fanem Realu Madryt od dziecka i moim marzeniem zawsze była gra z tym herbem. 

Jakie jest teraz twoje marzenie? 
Chcę oglądać, jak moje dzieci dorastają w zdrowiu, studiują i mają pracę, która daje im radość. Ja pracuję i dzięki temu zarabiam. Na życie, ale nie lubię tego robić. Jest jak jest i zaakceptowałem to dawno temu. Postaram się jednak pomóc dzieciom, aby ich sytuacja była inna.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!