Courtois: Pracujemy razem od trochę ponad miesiąca, mamy czas
Thibaut Courtois był gościem na streamie Ibaia. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi bramkarza Realu Madryt z tej rozmowy.
Thibaut Courtois w meczu ze Stuttgartem. (fot. Getty Images)
– Czuję się świetnie. Kiedy wróciłem pod koniec kwietnia, już czułem świetnie. Gdy wróciłem do gry, z każdym meczem było coraz lepiej. Zakończenie sezonu z Ligą Mistrzów było genialne. Potem miałem dobre wakacje, na których trochę zregenerowałem się po całym tym roku. Zacząłem też pracę na siłowni, co pomogło w tym, że teraz czuję się świetnie. Myślę, że to widać też w meczach.
– Nowy etap jako jeden z kapitanów? Jeszcze nie jestem kapitanem. Jestem chyba piąty [dokładnie siódmy za czwórką obecnych kapitanów oraz Valverde i Vinim dop. red.]. Pod względem wieku jestem jednak trzeci czy czwarty. Jest Modrić, Carva i chyba ja z Lucasem. Jesteśmy najstarsi. Trudno to przyswoić, że jestem jednym z najstarszych w ekipie, ale mamy też bardzo młody zespół. Teraz dołączył taki gracz jak Kylian Mbappé, co zawsze jest świetne. Na tym starcie sezonu brakuje nam trochę równowagi między atakiem i obroną. Trochę przez to cierpieliśmy, ale jeśli spojrzysz, że ostatnia grupa wróciła dopiero w sierpniu, to pracujemy razem od trochę ponad miesiąca. Mamy czas i dopóki wygrywamy trudne mecze, to jest dobrze.
– Jak reagujemy na hasła, że Mbappé, Vinícius i Rodrygo grają ciągle razem na lewym skrzydle, a Real gra źle? Gdy jesteś w Realu, wiesz, że zawsze będzie się komentować grę drużyny, nawet jeśli będziesz wygrywać. Zawsze jest coś do powiedzenia. Dlatego też to jest Real Madryt. Na końcu chodzi o to, byśmy jeden z drugim odnajdywali się na boisku. W poprzednim sezonie graliśmy w systemie 4-4-2, a teraz gramy w 4-3-3 i po prostu wszyscy muszą lepiej odnaleźć się na boisku. Trener nam pomaga, pokazuje filmiki, tworzy odprawy i organizuje treningi, byśmy byli lepsi. Z każdym razem gramy coraz lepiej w ataku. Wszyscy wnoszą swoje i wszyscy są zadowoleni. Oczywiście, że musimy poprawić nasz poziom, ale dopóki wygrywamy, to jest dobrze. Czasami grasz genialnie i przegrywasz, więc ja wolę czasami zagrać gorzej i wygrać. To dopiero początek sezonu i wiemy, że możemy być lepsi. Wiemy przy tym, że mamy już 4 punkty straty do Barcelony i nie możemy pozwolić sobie na dalsze straty punktów. W Lidze Mistrzów wcześniej mogłeś w teorii odpocząć w 5. czy 6. meczu, a teraz znaczenie ma każde z 8 spotkań. Mamy drużynę z jakością i gdy wrócą kontuzjowani, to będziemy mieć dużą rywalizację.
– Nowa Liga Mistrzów przykuwa uwagę. Jest więcej wielkich meczów i każde spotkanie ma znaczenie. Jednak Rodri miał rację w swoich wczorajszych wypowiedziach. Mamy więcej meczów i najbardziej wpływa to na graczy z Copa América czy EURO. Hiszpanie zakończyli sezon 14 lipca, mieli 2-3 tygodnie wolnego i wrócili na kolejny pełny sezon. My, City i inne zespoły z klubowego mundialu będziemy grać przez 12 miesięcy z rzędu. To nie jest łatwe i może dochodzić do kontuzji. Widz chce oglądać najlepszych i za to płaci. Musimy jednak znaleźć równowagę. Ja też chcę rozgrywać wielkie mecze, ale 70 spotkań w sezonie to chyba za dużo. Przez to jest więcej kontuzji. Trzeba będzie znaleźć równowagę, ale zobaczymy, kiedy to się uda. Na razie ciągle dodaje się mecze i nadejdzie moment, w którym to będzie za dużo. Rozumiem, gdy ktoś mówi, że zarabiamy za to duże pieniądze, ale trzeba będzie znaleźć równowagę, bo inaczej najlepsi nie będą mogli grać w każdym meczu.
– Ja w tym sezonie nie jeżdżę na reprezentację. Teraz we wrześniu miałem dzięki temu 5 dni wolnego i naprawdę je wykorzystałem. Wróciłem z tego urlopu ze świetnym nastawieniem i dobrze trenowałem. Widziałem zmęczenie u Brahima, który wrócił z Afryki czy Brazylijczyków, którzy mieli 10- czy 11-godzinną podróż. To normalne, że są zmęczeni, a jeśli po 2 dniach masz zagrać z zawsze trudnym Sociedadem, to będziesz mieć problemy. W innych dyscyplinach znaleziono równowagę, w której masz sezon klubowy i po nim sezon reprezentacyjny. Może to jest lepsze? W futbolu jednak trudno o taką równowagę. Widzimy, że między reprezentantami a resztą jest duża różnica.
– Początek ligi i mocny start Barcelony? Barcelona to zawsze wielka drużyna i dobrze zaczęli. Podobnie Atlético, dokonali dobrych transferów i mają drużynę, by rywalizować. Villarreal też zaczął dobrze. Co do reszty, dzisiaj w La Lidze nie ma łatwych meczów. Wszyscy świetnie bronią i dobrze rozgrywają. Nie zawsze jest łatwo wygrać mecz. Barcelona zaczęła dobrze i wygrała wszystkie trudne mecze, ale sezon jest długi i mam nadzieję, że w maju będziemy mogli znowu zdobyć mistrzostwo.
– Rozwój gry bramkarza i gra nogami? Bramkarza 15-20 lat temu miał tylko bronić i czasami wyjść do rożnego. Dzisiaj musisz potrafić grać piłką i rozpoczynać rozegranie. Z piątki podają ci piłkę i to praktycznie ty decyduje, jak będzie wyglądać ta akcja. Czasami trzeba zagrać długą piłkę, czasami znaleźć trzeciego kolegę, czasami poczekać na pressing. Musisz potrafić kryć przestrzeń za plecami obrony... Wiele zależy też od twojego trenera. Simeone chciał długich piłek i nie chciał grać krótko. Z Conte graliśmy trochę więcej. Tu z Zidane'em i szczególnie Ancelottim rozgrywamy bardzo dużo. Z trenerem Llopisem mocno nad tym pracujemy. Masz w tym aspekt techniki, ale jest też aspekt pewności siebie. Do zagrania podania między dwóch naciskających rywali potrzebujesz zaufania do swojego podania. Jeśli nie czujesz się komfortowo, to po prostu wolisz długie piłki. Tu jednak musisz być bardzo uważny, by nie tracić piłek. Jeśli tracę piłkę, reszta się złości, bo musi biegać [śmiech].
– Kto złości się najbardziej? Zależy. Gdy gramy minimecze, to Carva lubi się napiąć. Gdy wygrywa, napina się jeszcze bardziej, ale gdy przegrywa, to nawet nie możesz z nim porozmawiać. Podobnie Modrić. To jest zwycięska mentalność. Gdy w rozegraniu pomylę się raz czy dwa, to jeszcze nic nie mówią. Ale jak stracisz trzecią czy czwartą piłkę, to mówią: może idź stań z nimi, może zdecyduj z kim grasz i takie tam [śmiech].
– Znaczenie 39-letniego Modricia? Nie wiem, ile chce jeszcze grać, ale ma niesamowitą jakość. Pokazuje to w meczach i na treningach. Znam jego wiek, ale gdy na niego patrzę, to myślę, że ma z 34-35 lat. To niesamowite, że utrzymuje się na tym poziomie i ciągle gra z tą samą iskrą. To na pewno zaskakuje. Cieszę się, że mogę dzielić z nim te wszystkie lata. Oglądanie go każdego dnia pozwala zrozumieć, dlaczego zdobył Złotą Piłkę.
– Endrick to już Bobby Charlton? Bobby, zawsze Bobby [śmiech]. On powiedział mi, że trochę źle go zrozumiano, ale tak już zostało. Mówił, że odpowiedział tak w jakiejś sprawie, a na wideo wyszło, że to jego idol. Coś takiego.. To chyba Jude zaczął wołać na niego Bobby i teraz robią to wszyscy. Wiemy, że w dzisiejszym świecie zostanie to z nim na zawsze.
– Endrick i Güler w szatni? Wiele zależy od osobowości piłkarza. Na boisku obaj mają osobowość i nie boją się prosić o piłkę. Jak wczoraj Endrick. Strzelił i trafił, bo taką ma osobowość. Arda może jest bardziej nieśmiały, ale ogólnie jesteśmy zjednoczoną drużyną. Masz 18 czy 39 lat, każdy może wyrazić swoje zdanie i każdy chce pomóc. To superzdrowa szatnia. Możemy mieć wielu świetnych graczy, ale jeśli nie stworzysz drużyny, to nie wygrasz. Pokazaliśmy w tych latach, że jesteśmy też wielkim zespołem.
– Rozmowy na zewnątrz o zbyt dużym ego w zespole? Wiadomo, że masz dzień, gdy ktoś kogoś kopnie w dziadku i kogoś to zaboli, a ludzie tworzą z tego teorie, że jest źle. Wszyscy uprawiający sport drużynowy wiedzą, że może dochodzić do jakiejś kłótni, ale to zostaje na boisku. W szatni zawsze wszystko jest dobrze. Nigdy nie widziałem, by w naszej drużynie coś się złamało czy było źle. Jeśli coś się dzieje, rozmawiasz o tym i szybko rozwiązujesz. Czujemy się ze sobą dobrze. Nowi dobrze weszli do zespołu i to będzie widać na murawie.
– Odejście Kroosa? Dla mnie to była niespodzianka, że zakończył karierę. Może w sezonie w trakcie rozmów z nim odczuwałem, że może to wszystko zostawi, ale też nie mogłem tego stwierdzić, bo widziałem, że gra na superwysokim poziomie. Taka była jednak jego decyzja. Typowa decyzja Toniego, tak bym to określił [śmiech]. W szatni był bardzo spokojny, a gdy mówił, wszyscy słuchali. Na boisku tęsknimy za nim jeszcze bardziej, bo to wyjątkowy zawodnik i trudno go zamienić. Jak powiedział jednak trener, szukamy sposobu gry bez niego. Nie możemy rozpaczać, że go nie ma, bo taka jest po prostu rzeczywistość.
– Kto zwraca moją uwagę wśród bramkarzy? Zawsze podobał mi się Neuer. Jest też Alisson, Ederson, Oblak, Ter Stegen, Donnarumma, Maignan z Milanu i z Francji, w poprzednim sezonie także Łunin pokazał, że jest dobrym bramkarzem. Ogólnie jest wielu dobrych bramkarzy. Wymaga się od nas teraz dużo więcej i to widać na boisku. Każdy zespół dużo bardziej liczy na bramkarza. Dużo ważniejsze w wygrywaniu jest posiadanie dobrego bramkarza. Dużo trudniej też wskazać najlepszego. Ja widzę to tak, że ktoś ma lepszy sezon czy moment.
– Mogłem wygrać Złotą Piłkę w 2022 roku? [uśmiech] Byłem chyba 7. czy 8. Nie pamiętam. Jako bramkarz najbliżej był Neuer w 2014 roku, bo on dokonał wielkiej zmiany w grze bramkarza. To była nagła duża zmiana w grze bramkarza. To był nowy styl. Nie miał jednak szans z Messim czy Cristiano. Ja miałem świetny sezon, ale głosujący zawsze będą częściej głosować na napastników. Karim wygrał zasłużenie, bo odmienił nam wiele meczów swoimi golami. Uważam, że dzisiaj trudno o Złotą Piłkę dla bramkarza, chyba że ktoś zaliczy brutalnie dobry dwumecz i jego ekipa awansuje wyłącznie dzięki niemu. Gdy wygrywasz jednak Ligę Mistrzów czy mundial, to musi być napastnik, który zdobył wiele bramek. To zazwyczaj robi różnicę. Dlatego będzie trudno, ale podoba mi się, że dzisiaj docenia się bramkarzy dużo bardziej niż na przykład 10 lat temu.
– Wróciłem do formy sprzed kontuzji? W 2022 roku zanotowałem świetny sezon, a szczególnie finał spiął to wszystko w taki mój prime. W 2023 roku pozostałem na tym poziomie, ale przegraliśmy półfinał. W ostatnim sezonie po kontuzji mogłem więcej potrenować. Zyskałem na masie mięśniowej w górnych partiach i także nogach. Stałem się bardziej eksplozywny i silniejszy. To pomaga w byciu szybszym i wykonywaniu lepszych parad. Czuję się świetnie. Nie czuję, że miałem kontuzję. W maju na pierwszych treningach myślałem jeszcze sporo o kolanie i moich ruchach, ale teraz czuję się perfekcyjnie. Jestem dumny ze swojej pracy przez tamtych 8 miesięcy.
– Spodziewałem się, że zagram w finale Ligi Mistrzów? Kiedy doznałem kontuzji, powiedziałem przyjacielowi, że zdążę na finał Ligi Mistrzów. Powiedziałem to w sierpniu [śmiech]. Wiadomo, że to szalone hasło i służyło polepszeniu atmosfery. Wróciłem do treningów w marcu i miałem nadzieję na rozegranie jakichś meczów przed końcem sezonu. Doznałem jednak kontuzji w drugim kolanie i wiedziałem, że mogę wrócić w maju. Wtedy zostawało jednak niewiele meczów i wiedziałem, że może być trudno zagrać w więcej niż 1-2 meczach. Po powrocie czułem się jednak świetnie. W domowym meczu z Alavés miałem 10 parad i poczułem, że prezentuję się jak zawsze. Dlatego miałem nadzieję na grę w finale. Rozumiałem, że trener musi podjąć swoją decyzję. W tygodniu finału Andrij poczuł się źle, a ja świetnie trenowałem. Chyba na 2 dni przed meczem na treningu miałem z 6-7 naprawdę szalonych parad i koledzy krzyczeli: Thibaut wrócił! Nie wiemy, co wydarzyłoby się, gdybyśmy obaj byli w pełni gotowi, ale ja przygotowywałem się do gry. Andrij miał w tym czasie gorączkę i takie tam. Nie wiem, co mogłoby się wydarzyć. To pytanie do trenera. Rozumiem, że dla Andrija to była cholernie trudna sytuacja, ale czasami taki jest futbol. Najważniejsze, że wygraliśmy jako zespół i duża część zasług w dojściu do finału należała też do niego. Wszyscy to przyznają. Taki jest jednak futbol, a tym bardziej w Realu, gdzie jest duża rywalizacja.
– Moja historyczna jedenastka i mogą umieścić w niej siebie? Nie wystawię siebie [śmiech]. To trudne zadanie... Na bramce... Nie zrobię Endricka i nie powiem Lew Jaszyn, bo go nie oglądałem [śmiech]. Z tych, co widziałem, to byłby Buffon, Casillas lub Neuer. Wybrałbym Casillasa. Na lewej obronie w swoim prime Marcelo nie miał rywala. Stoperzy to może Cannavaro, który wygrał Złotą Piłką. Jest też Sergio [Ramos] czy Maldini. Może dodałbym Nestę i Maldiniego. W środku pola trójka... Jest już trudno. Dla mnie jedynka to Iniesta. Dodałbym Modricia lub Kroosa. Ciężko... Jest też Zidane. Powiedziałbym tak: Zidane i Kroos. Skończyli kariery, więc łatwiej ich wybrać. Jak Luka skończy lub wygra 7. Puchar Europy, to wstawię go do jedenastki [śmiech]. Z przodu oczywiście Messi i Cristiano. A ostatni... mityczny Ronaldo R9.
– Bellingham napisał, że tylko głupcy zapominają o Rodrygo? Jude ma osobowość. To dla nas ważny zawodnik. Co do tego R i tego BMV czy jak to tam idzie, wyciągano to z Bale'em, Cristiano i Benzemą, wyciągano też z Messim, Neymarem i Suárezem. To były trzy literki i jak teraz dziennikarze chcą znowu wpisać trzy literki, to wstawiają Jude'a, Viniego i Kyliana. Oni mogą mieć trochę większe nazwiska, ale my w szatni wiemy, jak ważny jest Rodrygo. Znamy jego jakość. Nikt nie ma wobec niego wątpliwości. Pięknie, że Jude to napisał, ale wszyscy znają jakość Rodrygo, także madridistas. Nie ma tu problemu. Rodrygo nie musi też napinać się z tego powodu, ale jak ma grać lepiej, bo się napina, to niech się napina [śmiech]. Czasami tak jest. Mnie też irytowali pewni Anglicy przed finałem w 2022 roku i też grzejesz się bardziej na taki finał. Czasami szukasz motywacji w czymś, czego inna osoba nie rozumie. Dla nas sportowców jakieś słowa czy wpis są motywacją do lepszej gry. Czasami tak to działa. Czasami nie czujesz się też doceniany. Szukamy tej złości na kogoś czy jakieś media, by powiedzieć: dzisiaj pokażę, kim jest Courtois. Tak to wygląda. To pomaga i czasami szukasz sobie tej motywacji, by pozostać na najwyższym poziomie.
– Najlepszy trener w mojej karierze? Zabawne jest, że wczoraj zapytał mnie o to mój przyjaciel. Trudny temat... Miałem szczęście pracować od Genku z samymi topowymi trenerami... To Mourinho, Conte, Simeone, Zidane, Ancelotti… Miałem dużo szczęścia. Każdy trener był inny i miał swój sposób pracy, ale każdy pomógł mi taktycznie w lepszym zrozumieniu gry. Pewnie nie zostanę pierwszym trenerem, ale może chciałbym po zakończeniu kariery pracować w szkółce. Mogę pomóc dzieciom w rozwoju poprzez różne małe rzeczy, które od nich wziąłem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze