Bez zachwytu, ale z trzema punktami
W meczu 4. kolejki La Ligi Real Madryt wygrał z Betisem 2:0 po dwóch golach Kyliana Mbappé.
Zawodnicy Realu Madryt świętują bramkę w meczu z Betisem. (fot. Getty Images)
Carlo Ancelotti ponownie zaskoczył, ale niewiele z tego wynikło. Do pierwszej jedenastki tym razem posłał Daniego Ceballosa, ale nie można było być zadowolonym z poczynań Królewskich w pierwszej części meczu. Stworzyli kilka półsytuacji, do których raczej nie będziemy wracać po meczu. Betis nie przeważał, rzadko zapędzał się w pole karne Realu, ale był bardziej konkretny i bliższy trafienia. Prawa strona Realu zaspała, Perraud wrzucił w pole karne, tam przysnął też Militão, a Ez Abde uderzył głową obok bramki.
Tym razem Real nie przegrywał do przerwy, więc Ancelotti czekał ze zmianami nieco dłużej. Zdecydował się na nie dopiero po upływie 20 minut drugiej części spotkania. O ile wejście Frana za Mendy'ego nie było w rzeczywistości wielką zmianą, o tyle wprowadzenie Brahima za Ceballosa musiało sprawić, że w ataku coś się ruszy.
Chwilę po wejściu tej dwójki dobrą akcję przeprowadził Rodrygo, który dograł do Fede Valverde, a ten kapitalnie podał do Mbappé. Francuz nareszcie się nie pomylił. Wcześniej oddał mnóstwo zablokowanych strzałów, ale teraz po prostu poza bramkarzem nie miał kto zablokować. Piłka wpadła do siatki i wreszcie można było poczuć ulgę.
Kilka minut po pierwszym golu kapitalną akcją popisał się Brahim, który po dobrym rajdzie dograł do Viniego, ten minął bramkarza i został przez niego zahaczony, a Alberola Rojas, prawdopodobnie z ogromnym bólem serca i duszy, podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł tym razem Mbappé i zakończył swój drugi występ na Bernabéu w białej koszulce z dubletem.
Real Madryt ponownie nie zachwycił, a spotkanie przypominało to, co oglądaliśmy tydzień temu w starciu z Realem Valladolid. Momentami gospodarze grali zbyt ospale, tak, jakby czekali aż rywal sam wskaże drogę do własnej bramki. Oddawali strzały z nieprzygotowanych pozycji, nie tworzyli gry, po prostu wymieniali piłkę. Zazwyczaj unikali groźnych akcji rywala i za to należą się pochwały. Mocny rywal nie był w stanie w ataku zrobić prawie nic.
W końcu uśmiechnęło się szczęście, a naszym szczęściem jest obecnie Fede Valverde. Kylian Mbappé skończył mecz z dubletem, ale bez Urugwajczyka Real byłby w dużo gorszej sytuacji. Cała drużyna zagrała jednak dużo lepiej niż z Las Palmas, niemal pod każdym względem. Nie był to jednak bardzo dobry mecz Realu. Był spokojny i zwycięski, co przy obecnej sytuacji w tabeli powinno cieszyć. Na piękne granie, miejmy nadzieję, jeszcze przyjdzie pora. W sierpniu i wrześniu jeszcze nikt nie wygrał ligi, ale wielu zaczynało jej przegrywanie.
Real Madryt – Real Betis 2:0 (0:0)
1:0 Mbappé 67' (asysta: Valverde)
2:0 Mbappé 75' (rzut karny)
Real Madryt: Courtois; Carvajal, Militão, Rüdiger, Mendy (65' Fran García); Tchouaméni, Valverde, Ceballos (65' Brahim); Rodrygo (89' Endrick), Vinícius, Mbappé (84' Modrić)
Real Betis: Rui Silva; Sabaly, Llorente, Natan, Perraud; William (57' Cardoso), Marc Roca; Rodri (72' Assane), Fornals (83' Losada), Abde (83' Juanmi); Aitor Ruibal (57' Vitor Roque)
* * *
Mecz można oglądać na kanale CANAL+ Sport 2 w serwisie CANAL+ online.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze