Kiedy Real tak chciał piłkarza, że kupił… trzech w pakiecie
W 1971 roku dziewiętnastoletni Santillana zamienia Racing Santander na Real Madryt, by w trakcie wielu sezonów w stolicy Hiszpanii stać się klubową legendą. Jednak kulisy jego transferu do Los Blancos nie są tak proste i standardowe jak przy innych operacjach...
Santillana celebruje gola. (fot. Getty Images)
Powoli kończy się letnie okienko transferowe. Wszystko wskazuje na to, że do Realu Madryt nie trafi już żaden nowy piłkarz. W przeszłości bywały jednak i takie przypadki, że kiedy Królewscy chcieli sprowadzić danego zawodnika, musieli zakontraktować jeszcze dodatkowo dwóch innych z tego samego zespołu. Cofnijmy się o ponad 50 lat.
W końcówce lat 60. i na początku 70. Racing Santander (wówczas pod nazwą Real Santander) zmaga się z ogromnymi problemami finansowymi. Są one na tyle duże, że jego stadion El Sardinero może zostać zamknięty, a sam kantabryjski klub nawet upaść (co do tego drugiego historycy nie są jednoznacznie zgodni). W 1971 roku Real Madryt na czele z dyrektorem Antonio Calderónem zwraca uwagę na jednego z zawodników Verdiblancos, skrzydłowego Francisco Javiera Aguilara.
Szefowie Racingu wietrzą w tym okazję na świetny interes i rozwiązanie wyjście klubu z finansowych tarapatów. Wobec tego życzą sobie za wychowanka ponad 20 milionów peset (dziś byłoby to ponad 120 tysięcy euro). W Madrycie uznaje się tę ofertę za szaloną i zdecydowanie zawyżoną. Mimo wszystko kluby ostatecznie dochodzą do porozumienia, co spotyka się z dużą krytyką ze strony stołecznej prasy. Jak do tego doszło i dlaczego Real się ugiął?
Są dwie wersje. Ta kantabryjska mówi o tym, że to Racing zaoferował dodanie do transakcji 19-letniego Santiallny, ówczesnego króla strzelców Segunda División. Z kolei dziennikarze i osoby bardziej związane z Madrytem utrzymują, że to Real zachwycony talentem młodego napastnika odblokował negocjacje, prosząc o włączenie także jego w omawianą operację.
Tak czy inaczej, obie mówią nam między słowami o tym, że Królewscy pierwotnie mają za swój cel transfer Aguilara, a dopiero, gdy sprawy się komplikują, decydują się też na Santillanę. Dla Los Blancos nadal było to jednak za mało jak za 20 milionów peset, więc Verdiblancos dołożyli jeszcze swojego bramkarza Pedro Corrala. Tak dopięto skomplikowaną transakcję, która uratowała Racing. Dyrekcję kantabryjskiej drużyny okrzyknięto geniuszami i chwalono za twarde negocjacje. Po otrzymaniu obiecanych pieniędzy klub wyszedł na prostą, a jego wyniki finansowe były być może najlepsze w historii.
Jak potoczyły się historie Aguilara, Santillany i Corrala? Wszyscy w tym samym czasie, przy tym samym stole podpisali umowy z Realem Madryt i byli z tego bardzo zadowoleni, co przekazali w wywiadach dla mediów. Także dlatego, że z usianej górami Kantabrii pełnej małych miejscowości słynących z hodowli krów i produkcji najlepszego mleka w Hiszpanii, trafili do stolicy jednocześnie.
Francisco Aguilar, znany lepiej jako Ico, przez prawie całe lata 70. zachwycał kibiców Realu na prawym skrzydle. Zdobył pięć tytułów mistrzowskich i dwa Puchary Króla. W klubie spędził w sumie osiem sezonów, grając pod okiem legendarnych trenerów, takich jak Miguel Muñoz, Luis Molowny i Miljan Miljanić. Strzelił dla Królewskich 50 goli. Zmarł 11 maja 2020 roku.
Carlos Alonso González, czyli Santillana, jest legendą Los Blancos. W ich barwach rozegrał aż 645 meczów i strzelił 290 goli. Z tym dorobkiem bramkowym jest piątym najskuteczniejszym zawodnikiem w historii Realu Madryt. Choć miał zaledwie 180 cm wzrostu, jego specjalnością były gole strzelane głową. Z zespołem zdobył aż 16 trofeów, z czego 9 było mistrzostwami Hiszpanii.
Pedro Corral w trakcie dwóch pierwszych sezonów w Realu nie rozegrał żadnego spotkania. Bramkarz kolejne trzy lata spędził na wypożyczeniach w Castellón, po czym wrócił do Madrytu na rok (znów bez występów) i odszedł do Málagi.
***
Przy tworzeniu tekstu opierałem się na informacjach z drugiego tomu książki Un singlo con el Real Racing Club (1913-2013), oficjalnej strony internetowej Realu Madryt oraz podstrony dziennika El Mundo o pierwszym stuleciu zespołu Królewskich.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze