Vini tańczył w Klasyku

Barcelona wygrała czwarty Klasyk rozgrywany w Stanach Zjednoczonych po dublecie Paua Víctora. I choć nie był to mecz, po którym można byłoby wyciągać daleko idące wnioski, to nie dało się nie zauważyć formy Viníciusa, który w swoich pierwszych minutach gry podczas pretemporady tańczył tak, jak przez cały poprzedni sezon. 

Mający za sobą zaledwie dwa treningi z grupą Vini ożywił Klasyk. Brazylijczyk, który jeszcze 48 godzin przed meczem bawił się na koncercie Travisa Scotta w Madrycie, zameldował się na MetLife Stadium w New Jersey w bardzo dobrej dyspozycji. Jego szybkość i zmiany rytmu wywarły spore wrażenie na wszystkich, w tym na Carlo Ancelottim, który po meczu z Barceloną nie szczędził pochwał w kierunku Brazylijczyka. „Oceniam go dobrze, jest już w dobrej formie. Widać, że pracował na wakacjach. Teraz gracze wracają w dobrej formie fizycznej, więc nie potrzebują tak wiele pracy”, mówił na pomeczowej konferencji Carletto.

Vini zameldował się na placu gry w 57. minucie i szybko mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego próbę zatrzymał Ter Stegen. Vinícius imponował dryblingiem i szybkością, jasno pokazując, że wrócił i chce być liderem zespołu. Brazylijczyk cały czas próbował rajdów lewą flanką, co mocno dawało się we znaki Héctorowi Fortowi. Vini był praktycznie jedynym piłkarzem Królewskich, który potrafił zmienić dynamikę spotkania, jednak brakowało mu skuteczności lub precyzji na końcowych metrach.

Pomimo porażki postawa Viniego jasno pokazuje, że Real Madryt ma w Brazylijczyku jednego z najbardziej decydujących piłkarzy na świecie. Kibice Los Blancos już nie mogą się doczekać jego wspólnej gry z Kylianem Mbappé. Vini udowodnił, że jest w świetnej formie, a wizja gry u boku Francuza budzi jeszcze większe nadzieje.