Bellingham: Mój Boże, jestem jakieś dwa metry nad ziemią, jak Cristiano
Pomocnik Realu w cyklicznym formacie wideo publikowanym przez profil angielskiej federacji opowiedział o ostatnich wynikach Lwów Albionu i swojej pięknej bramce z przewrotki przeciwko Słowacji w 1/8 finału EURO.
Jude Bellingham strzela gola przewrotką niczym Cristiano Ronaldo. (fot. Getty Images)
– Mecz ze Słowacją był trochę jak emocjonalny rollercoaster. Nie było to prawdopodobnie najbardziej przyjemne zwycięstwo. Czujesz się komfortowo, dominujesz, ale musisz szukać wszystkiego, by zremisować. Nawet jeśli ma to być strzał w 95. minucie. I wtedy emocje są naprawdę ogromne. Wiesz, że minuta dzieli cię od odpadnięcia. Spojrzałem na ławkę reprezentacji Słowacji. Byli gotowi do wbiegnięcia na boisko i celebracji. Poczuli rozczarowanie i ból. To był dla nich najgorszy scenariusz zakończenia meczu. My natomiast mieliśmy dobry moment, też dzięki wsparciu naszych kibiców. Nie przestaliśmy wierzyć. Wiedzieliśmy, że jeśli będziemy kreować swoje szanse, szczęście może się do nas uśmiechnąć.
– Przed moim golem był wrzut z autu. Czujesz, że to ten decydujący moment. Marc prawdopodobnie wykonał najlepsze zgranie piłki głową w historii reprezentacji Anglii (śmiech). Nigdy nie przypisze sobie za to zasług, ale ważne jest, aby wiedział, jak bardzo doceniam jego wkład, a drużyna jest mu wdzięczna. On jest tylko trochę starszy ode mnie, ale kiedy z nim rozmawiasz lub jesteś w jego pobliżu, masz wrażenie, że ma jakieś 40 lat i rozegrał trzy kariery! Jest najskromniejszym staruszkiem, jakiego znam. Myślał, że podziękuję mu tylko małym uściskiem dłoni, ale on właśnie asystował przy najważniejszym golu mojego życia. Naprawdę lubię dawać ludziom kwiaty, zwłaszcza jeśli byli tak dobrzy, jak on do tej pory w tym turnieju.
– To był po prostu instynkt. Przewidziałem, że piłka spadnie trochę za mną. Kiedy byłem w powietrzu, pomyślałem: O mój Boże, jestem jakieś dwa metry nad ziemią, jak Cristiano Ronaldo. Mimo że wciąż jedno ramię miałem przy murawie (śmiech). Nie była to najpiękniejsza akrobacja, ale ostatecznie dobre kopnięcie. Upadłem na ziemię, odwróciłem się i zobaczyłem, jak piłka wpada do bramki. To zdecydowanie był jeden z najważniejszych momentów w mojej karierze.
– Bardzo dziękuję Marcowi. On jest takim miłym facetem, zapominasz o jego fizycznej obecności i grze przeciwko niemu. Zawsze, gdy widzę, jak próbuje główkować, myślę, że to ten miły facet Marc, a potem bum i to nie jest taki miły Marc. To świetny gość, wujek Marc. I oczywiście też obowiązkowo celebrował ze mną gola Harry (Kane, przyp.red.). Potem przy jego trafieniu pocałowałem swój wyimaginowany pierścień na placu. Właściwie to próbowałem tylko naśladować to, co on robi. To nie było nic specjalnego, następnym razem, mam nadzieję, że gdy strzelimy gola, pokażemy coś lepszego.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze