Advertisement
Menu
Partnerem portalu w trakcie EURO jest VIVUS!
/ COPE

Nacho: Były momenty, w których zasługiwałem na więcej minut

Nacho udzielił wywiadu Josebie Larrañagii z radia COPE na zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii. Przedstawiamy zapis rozmowy z byłym kapitanem Realu Madryt.

Foto: Nacho: Były momenty, w których zasługiwałem na więcej minut
Nacho podczas świętowania 15. Pucharu Europy. (fot. Getty Images)

Jak się masz?
Jestem bardzo spokojny, bardzo szczęśliwy, z ogromnymi chęciami na rozegranie dobrego turnieju z reprezentacją.

Wiele było dni niepewności związanych z twoją przyszłością?
Ja byłem tego pewien, wiedziałem, że to mój ostatni rok. To, co się wydarzyło, to sytuacja, że kiedy sprawy układają się tak dobrze, to zaczynasz mieć wątpliwości. Ale nie chciałem, by te wątpliwości przesłoniły mi to, co miałem w głowie, czyli przeżycie nowego doświadczenia. Jestem szczęśliwy i wdzięczny za wszystko.

Porozmawiajmy o EURO, gdzie jesteście faworytami po zaprezentowaniu tak dobrej gry.
Wiemy, że rozgrywamy dobry turniej, jesteśmy jedyną drużyną, która wygrała trzy spotkania. Myślę, że prezentujemy bardzo piękny futbol dla kibiców. Wszystko, co wzbudza nadzieje wśród kibiców, jest jeszcze lepsze dla nas, bo może przemienić się we wsparcie podczas meczów.

Gracie lepiej, niż się tego spodziewaliście?
Wiemy, że mamy ogromny potencjał, ale to prawda, że podeszliśmy do tego EURO w najlepszej formie. Jak powiedziałeś, być może jesteśmy w tym momencie najlepszą reprezentacją, ale to bardzo trudne wyzwanie. Teraz wchodzimy w najtrudniejszą fazę, w której o wszystkim decyduje jedno spotkanie. Najważniejsze, że podchodzimy do tej fazy z maksymalną pewnością siebie i z chęciami rozegrania dobrego EURO. Mamy przed sobą bardzo trudnego przeciwnika i chcemy dać z siebie wszystko.

Widzisz siebie po raz kolejny w roli mistrza Europy?
Marzymy o tym. Zawsze marzymy o największych rzeczach. Zdajemy sobie sprawę z tego, jaką mamy reprezentację, z rozgłosu i presji, jaką mamy w związku z reprezentowaniem takiego kraju, jak Hiszpania. To jednak nie sprawi, że przestaniemy dawać z siebie wszystko w każdym meczu i dalej sprawiać, by ta reprezentacja stawała się jeszcze większa. Zatem dlaczego nie mielibyśmy marzyć o wielkich rzeczach?

Spędziłeś w Realu Madryt 23 lata. Jak łatwo się to mówi…
To maksymalna radość, podziękowania dla mojego klubu… Mógłbym godzinami opowiadać o wszystkim, co przeżyłem przez te lata. Najważniejszym tytułem, jaki wygrałem w moim życiu, jest sympatia ludzi. Tego będę się trzymać.

Najlepszym momentem było wzniesienie La Decimoquinty?
To zakończenie wymarzonej kariery. Podniesienie pucharu Ligi Mistrzów jako kapitan, grając w pierwszym składzie, to wisienka na torcie kariery, o której – szczerze – jako dziecko nawet nie marzysz. Jestem szczęśliwcem z powodu wszystkiego, co przyszło mi przeżyć. Doświadczenie, jakie przeżyłem, jest niewiarygodne.

Byłbyś w stanie wskazać twój najgorszy moment?
Chyba najgorszymi chwilami są kontuzje, kiedy piłkarz czuje, że nie może być z drużyną. Też momenty, w których grasz mniej i nie czujesz się tak ważny dla zespołu, jak mogło być w pierwszych latach. Ten klub jest tak wymagający, że jest wiele dni dobrych i wiele złych. Wymagania tego klubu, którymi jest wygrywanie w każdym meczu, są tak wysokie, że na poziomie mentalnym trudno sobie z tym poradzić.

Kto jest najlepszym trenerem, którego miałeś?
Trudno wybrać, bo zaraz zrobicie z tego nagłówek. Każdy z trenerów miał fundamentalny wkład w moją karierę. Mourinho pozwolił mi zadebiutować, Lopetegui wziął mnie do reprezentacji, z Ancelottim przeżyłem niewiarygodne rzeczy, tak samo z Zidane'em… Zidane'owi chciałbym podziękować za szczerość, jaką mi okazywał i to, jak ważny się u niego stałem. Benítez też, nawet jeśli był z nami krótko… Toril, który uwierzył we mnie jako stopera, kiedy byłem w Castilli… Każdy trener miał bardzo ważny wpływ. Przede wszystkim dlatego, że u każdego czegoś się nauczyłem, to zostawia w tobie ślad.

A kto był najlepszym kolegą twojego życia?
Myślę, że Carvajal, Lucas, Joselu… Ci, którzy byli ze mną w Castilli i w pierwszej drużynie. Udało nam się awansować do Segundy z Castillą i z tymi samymi wygraliśmy Ligę Mistrzów, a teraz jesteśmy o krok od przejścia do historii z reprezentacją. Dlatego wybieram ich, bez żadnej wątpliwości.

Co oznaczają dla ciebie wiadomości, które otrzymywałeś w ostatnich dniach w mediach społecznościowych?
To coś niewiarygodnego. Wiedziałem, że ludzie mnie kochają, ponieważ miałem wspaniałe relacje ze wszystkimi ludźmi w klubie, ale do dziś nie zdawałem sobie sprawy z reperkusji i z tego, jak kochają mnie kibice. Dlatego najważniejsze jest dla mnie zabranie tej miłości, to, że poruszyłem serce wielu ludzi. To sprawia, że czuję się teraz najbardziej szczęśliwy.

Czasami doceniamy bardziej to, co mamy na zewnątrz, niż u siebie. Zazwyczaj jest tak, że ten, który jest z domu, zawsze musi udowadniać więcej i myślę, że tobie właśnie to się przytrafiło.
Myślę, że tak jest też w życiu. Ludzie przyzwyczajają się do oglądania tego samego w każdym roku i potrzebują nowego impulsu. Jeśli chodzi o mnie, to wydaje się, że musiałem zaczynać od zera każdy sezon i udowadniać, że byłem gotowy na wszystko, co nadchodzi, kiedy już to przecież udowodniłem wcześniej. Dla mnie to coś najbardziej satysfakcjonującego, że pokazywałem w każdym sezonie, że byłem gotowy w każdym momencie i że dawałem z siebie wszystko. Duma, jaką mam, jest ogromna i jestem bardzo wdzięczny.

Co zmieniło się w tym roku, by podjąć taką decyzję?
Wszyscy się starzejemy. W styczniu kończę 34 lata. Zawsze byłem pewien, że chcę zakończyć w dobrym stylu karierę w klubie i myślę, że to jest najlepszy sposób na zrobienie tego. Ludzie mnie kochają, prezes, trener… Dla mnie to najważniejszy detal. Miałem wątpliwości przez te miesiące, ponieważ opuszczam mój dom, odchodzę z miejsca, w którym spędziłem całe moje życie jeżdżąc na treningi. Skłamałbym cię, gdybym powiedział, że to była łatwa decyzja. Nie przespałem wielu nocy, ale wewnątrz siebie zawsze byłem pewien, że kiedy podejmuję decyzje, to podejmuję je z absolutną pewnością, zarówno moją, jak i mojej żony i dzieci. Z jednej strony odchodzę smutny, ponieważ odchodzę z domu, jednak też ze satysfakcją i radością, bo dałem z siebie wszystko. Potrzebuję przeżyć coś nowego.

Zdajesz sobie sprawę, że są ludzie, którzy nie rozumieją, że odchodzisz z Realu Madryt, by grać w Arabii Saudyjskiej?
Oczywiście, że to rozumiem. Jednak tym, który najbardziej musi zrozumieć tę decyzję – może zabrzmi to egoistycznie – jestem ja. To ja muszę być szczęśliwy z mojej decyzji, to ja muszę być przygotowany na wszystko, co nadchodzi i dlatego to decyzja moja i mojej żony, moich dzieci i moich rodziców. Jedyną osobą, która musi być spokojna po podjęciu tej decyzji, jestem ja.

Ile wspólnego ma twoja decyzja z aspektem sportowym, przeżyciem nowego doświadczenia, a ile z aspektem ekonomicznym?
To oczywiste. Myślę, że każda osoba na świcie, kiedy dostaje tego typu ofertę, zaczyna się zastanawiać. To prawda, że w ostatnich miesiącach miałem możliwość pozostania w Realu Madryt, odejścia do USA, oferta z Arabii… Kiedy człowiek ma wszystko przed sobą na stole, to musi podjąć najlepszą decyzję dla siebie i swojej rodziny. To, co myślą inni, należy szanować bez żadnego problemu.

Trudno było ci zrozumieć decyzję Ancelottiego o wystawieniu Tchouaméniego w roli stopera na City? Był dzień, w którym trudno było ci zrozumieć jakąś decyzję?
To może wpłynąć na moją decyzję, ale to nie był dzień, w którym ją podjąłem. Wcześniej rozmawiałem z klubem o mojej decyzji. Pamiętam mecz przeciwko Valencii, gdzie Tchouaméni zagrał jako stoper, ja odczuwałem bóle. Wiele razy media i ludzie nie wiedzą o rzeczach, o których wiedzą zawodnicy i trener. Być może w dniu meczu z City mogłem poczuć się gorzej, ponieważ wystawił jego, nie będę ci zaprzeczał. Jestem piłkarzem z ambicjami i chcę grać w każdym spotkaniu. Ale to nie jest powód, przez który zdecydowałem się odejść z Realu Madryt. Moje relacje z Ancelottim są fantastyczne, w końcu to u niego zacząłem grać na moim najwyższym poziomie w moim życiu. Żywię do niego szczególną sympatię, był pierwszą osobą, która powiedziała mi, abym został w zespole. Nie mam nikomu nic do zarzucenia.

Czułeś się niedoceniany? 
Były momenty, w których zasługiwałem na więcej minut, niż dostawałem, ale tak przydarzyło się mnie i całkiem sporemu odsetkowi piłkarzy. Jesteśmy bardzo egoistyczni. Były momenty, w których pokazywałem, że jestem w lepszej formie niż moi koledzy i w następnym meczu nie grałem. Tak wygląda moja kariera, tak wyglądało moje życie i nie zamieniłbym się z żadnym piłkarzem w historii futbolu.

Kto naciskał najbardziej, abyś pozostał? Florentino, Ancelotti, twoi koledzy?
Naciskali na mnie ludzie na ulicy, trener codziennie, moi koledzy… Wszyscy okazali mi taką sympatię, że nie mam słów, by to opisać. Fakt, że tak mnie kochają, jest dużo ważniejszy od podjęcia decyzji. Czy mógłbym zostać na jeszcze jeden sezon? Cóż, mógłbym zostać na jeszcze jeden sezon, ale zdecydowałem, że to jest perfekcyjny moment. Odchodzę dotykając nieba i całując Kybele.

Nie zagrasz z Mbappé…
Będę pierwszym, który będzie świętować wszystkie tytuły i zwycięstwa Realu Madryt z Mbappé. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł grać z takim piłkarzem, jak Mbappé, ale moja decyzja nie może być uzależniona od tego, że przyjdzie inny piłkarz. Życzę mu jak najlepiej, przychodzi do najlepszego klubu świata.

Test z Heleną Condis
Za czym w Madrycie będziesz tęsknił najbardziej?
Za rodziną i przyjaciółmi.

Kim byś był, gdybyś nie został piłkarzem?
Kimś związanym ze sportem, to na pewno. Nie wiem, co bym robił, ale coś związanego ze sportem i na pewno z piłką.

Zdefiniuj Florentino jednym słowem.
Padre.

Kto częściej chodzi na walki byków, ty czy Luis de la Fuente?
Ja.

Co powiedziałeś Modriciowi na Cibeles, kiedy byliście sami?
To było emocjonujące. Powiedział mi, że byłby zachwycony, gdybym został z nimi, a ja mu powiedziałem, że byłem bardzo szczęśliwy i teraz jego kolej.

Płakałeś?
Tam na górze nie, ale przepłakałem wiele nocy w ostatnich miesiącach.

Co zrobiłeś, by przespać te noce?
Cóż, trzymałem się i spałem, kiedy mogłem. To były trudne miesiące. Miałem to szczęście, że w moim klubie szło mi niewiarygodnie i dzięki temu to było bardziej znośne. To zdecydowanie inna decyzja niż te, które podejmowałem w moim życiu, ale teraz śpię dobrze.

Jaką ocenę sobie wystawiasz?
Nie chcę sobie słodzić, ale wystawiam sobie 10, ponieważ jestem osobą, która przeżyła wszystko na maksa z determinacją, radością, potrafiłem postawić się całej konkurencji, którą miałem, pokazałem w każdym meczu, że daję z siebie wszystko i dla mnie to jest ocena 10.

Numer 6 ma spadkobiercę?
Nie wiem. Ostatnio odpowiedziałem na komentarz Camavindze na Instagramie, bo on gra z 6 we Francji. Jeśli on ją weźmie, to dla mnie super, byłbym zadowolony.

Co wiesz o Arabii?
Niewiele, ale mam dobre wspomnienia z Superpucharów z Realem. Mój pierwszy tytuł w roli kapitana Realu zdobyłem właśnie tam.

Jak wyglądała rozmowa z Florentino, kiedy mu powiedziałeś, że odchodzisz i jak to odebrał?
Dobrze. Bardzo łatwo mi się rozmawia z klubem. Mogłem liczyć na wsparcie jego i José Ángela. Powiedzieli mi, że chcieliby, abym został na kolejny rok, ale też doskonale zrozumieli moją decyzję i mnie wspierają, niech jadę na Erasmusa.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!