Impas w sprawie Mendy'ego i Daviesa
Na horyzoncie coraz wyraźniej maluje się wirtualny pojedynek Ferlanda Mendy'ego z Alphonso Daviesem. Każdy patrzy na swoją korzyść, mowa zarówno o samych zawodnikach, jak i klubach. Działacze Realu i Bayernu siłą rzeczy muszą bacznie obserwować każdy ruch obu, jakże innych pod względem stylu gry, lewych obrońców.
Ferland Mendy. (fot. Getty Images)
Zarówno Mendy, jak i Davies mają oferty przedłużenia kontraktów, ale na ten moment wydaje się, że są oni dalecy od zaakceptowania warunków. Bayern jako pierwszy wykonał posunięcie wskazujące na to, że piłkarz może pozostać w Monachium do końca kontraktu. Działacze przekazali Kanadyjczykowi, że nie przystaną na jego prośby i dopóki nie spłynie żadna oficjalna oferta, pozwolą, by po prostu dalej mijał czas.
W Valdebebas natomiast już dawno przedstawiono Mendy'emu propozycję nowej umowy. Klub zdecydował się na to zwłaszcza ze względu na prośbę Carlo Ancelottiego. Ferland jest dla Włocha bardzo istotnym elementem kadry i jednym z najwierniejszych żołnierzy w kluczowych spotkaniach. Warunki przedstawione przez Królewskich nie usatysfakcjonowały jednak 29-latka. Poniekąd powtórzyła się więc sytuacja sprzed kilku lat, gdy Real zaproponował mu pozostanie na dłużej na lepszych warunkach. Wówczas Mendy również nie poczuł się należycie doceniony.
Dziwne wydaje się w każdym razie to, że żaden z klubów nie zamierza odpowiednio zadbać o grunt ze wszech miar sprzyjający negocjacjom. Przetrzymywanie piłkarzy do końca kontraktu nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Wiedzą to zarówno w Monachium, jak i Madrycie. W obozie Realu zawsze też jasne pozostawało to, że jeśli chodzi o lewą obronę, wybór musi być jednoznaczny. Albo jeden, albo drugi.
Tak oto oba kluby zostają z lewymi defensorami z umowami ważnymi tylko przez rok. Bayern od jakiegoś czasu poluje na Theo Hernandeza, natomiast Real z winy agenta Daviesa jest aż przesadnie łączony z transferem do stolicy Hiszpanii. Alphonso rzecz jasna budzi zainteresowanie, ale medialny szum zdecydowanie wychodzi poza schemat działania Królewskich w ostatnich latach.
W tle całego zamieszania znajdują się Fran i Miguel. Pierwszy ma jeszcze długo ważny kontrakt i zdążył zadomowić się w pierwszym zespole. Wie też, że ma wciąż sporo czasu, by postawić krok naprzód. Drugi natomiast może jak na razie ograniczyć się wyłącznie do czekania na rozwój wypadków. Na ten moment w pełni zadowala go jednak wizja występów w Lidze Mistrzów w barwach Girony. Nie zmienia to faktu, że ofert za Miguela nie brakuje. W razie zaakceptowania którejś z nich Real będzie musiał postanowić, czy ściągnąć go z powrotem do siebie, czy też zgarnąć połowę kwoty transferu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze