Vinícius chce dalej pisać historię
Dwupokoleniowy Real Madryt po raz kolejny sięgnął po najwyższy europejski laur. 15. Puchar Europy zdobyty przez Królewskich jest zarazem szóstym w kolekcji dla Modricia, Carvajala, Nacho i Toniego Kroosa oraz pierwszym dla Ardy. Inni z kolei są w trakcie drogi do poszerzania swojego CV o kolejne uszate puchary. Jednym z takich graczy jest Vinícius.
Fot. Getty Images
Vini pomimo zaledwie 23 lat jest już legendą. Nie tylko dwukrotnie wygrywał Champions League, lecz także strzelał gole w obu rozegranych przez siebie finałach. Brazylijczyk jest jednak niestrudzony i zachłanny. Już teraz myśli o zgarnianiu kolejnych trofeów. A zamierza dokonywać tego wyłącznie w białej koszulce, co jasno wyartykułował podczas pomeczowego wywiadu dla hiszpańskiej telewizji.
Piłkarz w rozmowie z dziennikarzami przekazał, że liczy, iż prezes jeszcze raz przedłuży z nim kontrakt i że będzie mógł pozostać w stolicy Hiszpanii do końca kariery, by nadal tworzyć historię jaką tworzyli do tej pory jego bardziej doświadczeni koledzy. Tak naprawdę w praktyce nie było jednak żadnej konieczności wyrażania swej woli na głos. Nikt obecnie nie wyobraża sobie bowiem zespołu bez atakującego. Zawodnik przedłużył w minionym sezonie kontrakt do 2027 roku, a jego klauzula wynosi miliard euro. Słowa Viniego stanowią mimo to jasne potwierdzenie jego mentalności. On nie myśli o niczym innym niż bronienie barw Realu Madryt do końca gry w piłkę.
Działacze solidnie zabezpieczyli zresztą cały trzon zespołu. Nowe umowy parafowali bowiem także Militão, Fede, Rodrygo i Camavinga. W ich kontraktach również zapisano odstraszające klauzule, by w momencie odejścia weteranów obyło się bez nieoczekiwanych zwrotów akcji. Do tego za moment do drużyny dołączy Endrick oraz najprawdopodobniej Mbappé. Ten powiew świeżości i młodości może wręcz na swój sposób przytłaczać.
Choć Vinícius w ostatnich dniach miał zmagać się z gorączką, w finale zagrał tak, jakby nic wcześniej mu nie dolegało. 23-latek zaliczył świetny występ. Był niestrudzony w swym ciągu na bramkę, próbował najróżniejszych sposobów na oszukanie rywala, a brakowało mu jedynie częstszych okazji do strzału. W końcu jednak doczekał się swojej szansy pod bramką i wykończył ją po profesorsku, tym samym pieczętując losy finału. Znowu.
Vini zademonstrował światu prezentację godną Złotej Piłki. Poza zdobytą bramką przez całe spotkanie pokazywał oblicze prawdziwego lidera. Zdecydowanie wyróżniał się na tle kolegów, w tym Bellinghama, czyli być może swojego największego rywala w wyścigu po najważniejsze indywidualne wyróżnienie. Wydaje się, że chyba tylko mistrzostwa Europy mogą pozbawić ich jakimś sposobem miejsca na podium plebiscytu.
EURO i Copa América ostatecznie ukształtują końcówkę zmagań o Złotą Piłkę. Do startu tych turniejów Królewscy mogą jednak najpierw spokojnie nacieszyć się kolejnym trofeum w gablocie. Vinícius na Wembley po raz kolejny został ukoronowany. Dopisał sobie następny triumf w Lidze Mistrzów, strzelił gola w finale i przy okazji przekazał prezesowi swoje intencje.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze