Joselu: Moje sny nie są tak piękne jak ten wieczór
Joselu po rewanżowym meczu 1/2 finału Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium pojawił się w strefie mieszanej. Przedstawiamy wypowiedzi zawodnika Realu Madryt z Santiago Bernabéu.
Joselu po meczu z Bayernem Monachium. (fot. Getty Images)
– Czy jestem bohaterem? Uważam siebie za członka drużyny. Cała kadra ma niesamowity sezon pod każdym względem. Wszyscy doszliśmy do niesamowitego momentu. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz. Gdyby tak nie było w półfinale Ligi Mistrzów, nie miałoby to żadnego sensu. Myślę, że po trudnym początku sezonu zasłużyliśmy na to wszystko. Jestem szczęśliwy z tego, co mogłem dołożyć, szczególnie dzisiaj. Próbuję maksymalnie wykorzystywać szanse.
– Dwa lata temu byłem kibicem na finale w Paryżu? Cóż, to się czuje jako madridista. Dwa lata temu miałem szansę pojechać wesprzeć Real z trybun, a teraz na pewno będę mógł być jeszcze bliżej.
– O czym pomyślałem po drugim golu? O mojej żonie i dzieciach. Na końcu to oni cierpieli ze mną przez całą karierę. Szczególnie żona, ona zawsze wspierała mnie w trudnych chwilach za granicą. Miałem bardzo trudne chwile, ale ona zawsze była obok mnie. Taki wieczór jest przede wszystkim dla niej.
– Co czułem po golu na 1:1? W Realu mówią ci, że gdy doprowadzisz do remisu, to masz wziąć piłkę i ustawić ją na środku boiska, bo trzeba wygrać [śmiech]. Tego chcieliśmy od początku i ruszyliśmy po zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że będziemy mieć sytuacje, bo kibice pchali nas do przodu. Taka jest mentalność Realu Madryt. To uczucie ostatnich minut przekuliśmy w gola i cieszymy się z tego wyniku.
– Po wejściu czułem, że to mój wieczór? Zawsze o tym marzysz. Zawsze marzysz, że znajdziesz się w takim momencie. Pierwszy gol to była obecność w tym danym momencie, bycie sprytnym, przeżywanie akcji. W tym okresie oni też byli już zmęczeni, bo długo się bronili. Te minuty w obronie też zaczynasz w końcu odczuwać. Śnisz o takich wieczorach, chociaż moje sny nie są tak piękne jak ten wieczór [śmiech]. Jako napastnik marzysz o golach, a jeśli są tak ważne, to tym lepiej.
– Strzeliłem już 16 goli? 17, nie zabieraj mi goli [śmiech]. Czy mam cel bramkowy? Nie. Powtarzam, że przyszedłem tu pomagać i dokładać swoje. Kiedy rozmawiałem z trenerem na starcie sezonu, on wiedział, co mogę dać drużynie, a ja wiedziałem, co mogę do niej wnieść. Na końcu jestem szczęśliwy z tego, co mogę dawać i z różnicy, jaką mogę oferować względem innych piłkarzy. Pracuję i jestem szczęśliwy z mistrzostwa oraz awansu do finału Ligi Mistrzów.
– Co tak naprawdę się wydarzyło? Mecze wygrywasz też sercem, uczuciem... Trener mówił o tym przed meczem, że te spotkania trzeba wygrywać także sercem. Real Madryt ma tego aż nadto.
– Atmosfera wokół i na Bernabéu? Nie do przebicia. To marzenie. Widzieliśmy jedno Bernabéu na początku sezonu i teraz mamy w ogóle coś zupełnie innego. Kibice prezentowali się dzisiaj 15/10, bo to był finał. To była kumulacja spraw, która doprowadziła nas do tego momentu.
– Moja przyszłość? Skupiam się na tym, co jest teraz i tym, że za 3 tygodnie mamy finał Ligi Mistrzów. O przyszłości jeszcze porozmawiamy. Chcę być gotowy na 100% na te najbliższe tygodnie, a potem porozmawiamy.
– Myśli po anulowaniu gola na 2:1? Żeby go nie anulowali [śmiech]. Modliłem się, żeby tego nie anulowali. Wiedziałem, że jeśli zaliczą gola, to będziemy bronić tego wyniku wszystkim, co mamy. Na końcu jeśli to był gol, to dali gola.
– Radość kolegów? Czułem ich wsparcie od początku sezonu. Widzę, że cieszą się ze mną. Wiedzą, że jestem skromnym chłopakiem, który pracuje. Widzą, że praca przynosi efekty. Dzisiaj to byłem ja, jak w innych meczach to byli inni. Najważniejsza jest drużyna i to, że zagramy razem w kolejnym finale.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze