Nowy sezon, jeszcze większa odpowiedzialność
Odejście Karima Benzemy nakreśliło przed Viniciusem idylliczną wizję. Choć z jednej strony Brazylijczyk stracił najlepszego wspólnika, z drugiej otworzyło to przed nim wiele drzwi prowadzących w zamyśle do zdobycia Złotej Piłki. By sięgnąć po to najwyższe indywidualne wyróżnienie, trzeba wykręcać kosmiczne liczby. A zdecydowanie łatwiej o to, kiedy jest się etatowym wykonawcą rzutów karnych.
Vinícius Júnior. (fot. Getty Images)
Kluczem do wzięcia na siebie odpowiedzialności za strzały z wapna były przedsezonowe przygotowania w Los Angeles. Wtedy też atakujący odbywał specjalne treningi ukierunkowane na skuteczne wykonywanie rzutów karnych. Pod nadzorem Francesco Mauriego, asystenta Ancelottiego, Vinícius przez prawie 10 minut uderzał co i rusz z jedenastego metra, a jego strzały starał się bronić Fran González.
23-latek próbował szczęścia raz po raz, by w międzyczasie wyrabiać sobie swój styl wykonywania tego stałego fragmentu. Jego bezpiecznym punktem zaczepienia był prawy róg bramkarza (tam przynajmniej uderzał najczęściej). Piłkarz szybko przyjął do wiadomości sugestie dotyczące uczynienia z niego podstawowego głównego wykonawcy jedenastek. Można to uznać za punkt zwrotny dla zawodnika, który w przeszłości miał problemy z zachowywaniem zimnej krwi pod bramką i musiał zmienić styl gry, by notować lepsze liczby.
W klubie, który przeżuł i wypluł graczy o niepodważalnym talencie, przypadek Viniego nie przestaje zadziwiać. W zeszłym sezonie Brazylijczyk zdobył 23 bramki i zanotował 21 asyst. A to wszystko, nie będąc wykonawcą rzutów karnych. Vinícius zdawał sobie sprawę, że jedenastki są niezbędne to wykręcania jeszcze bardziej imponujących osiągów. Swoją drogę rozpoczął w przegranym letnim sparingu z Barceloną. Wtedy piłka trafiła w poprzeczkę. Vini umiał jednak wyciągnąć wnioski z tej nauczki.
Vini zrozumiał, że najważniejsze przed strzałem jest ignorowanie tego, co dzieje się dookoła i zachowanie spokoju. Od tamtej pory wykorzystał wszystkie trzy karne w oficjalnych meczach: w finale Superpucharu Hiszpanii, w lidze z Barceloną i w Lidze Mistrzów z Bayernem. W reprezentacji jego skuteczność wynosi 50%, w siatce wylądował jeden z dwóch strzałów.
Wśród najlepszych wykonawców karnych w historii klubu w pierwszej kolejności należy wymienić rzecz jasna Cristiano Ronaldo. Portugalczyk w ciągu ośmiu lat zdobył 80 goli na 94 próby (85% skuteczności). Schedę po nim przejął w tym aspekcie Sergio Ramos, który również słynie z tego, że nie pęka przed odpowiedzialnością. Na 35 podejść strzelił 30 goli (87%). Mógł tez pochwalić się passą 25 kolejnych wykorzystanych jedenastek.
Gdy Ramos udał się do PSG, przyszła kolej na Benzemę. Francuz uderzał z wapna 35 razy, z czego 29 razy skutecznie (83%). Zwłaszcza Ramos przyczynił się jednak do wykręcenia trudnej do powtórzenia statystyki. Przed pudłem Modricia z Unionem w tym sezonie ostatnim niewykorzystanym karnym w Lidze Mistrzów był ten Cristiano w starciu z Łudogorcem w 2014 roku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze