Gola dla Barcelony widziano tylko w… Barcelonie
Trener Barcelony i katalońskie media jednogłośnie twierdzą, że piłka po strzale Lamine Yamala wpadła do bramki, choć cały świat udowadnia im, że było inaczej.
„To był gol”, wycinek okładki Mundo Deportivo (fot. twitter.com)
„Wszyscy widzieli, że piłka przekroczyła linię. Wszystko idzie na naszą niekorzyść. Już na samym początku sezonu po meczu z Getafe ostrzegałem, że nie podoba mi się to, co widzę. Dzisiaj doszło do kumulacji tych niedorzeczności”, stwierdził z pełnym przekonaniem Xavi, który w swoim stylu postanowił wylewać gorzkie żale podczas pomeczowej konferencji prasowej, dopatrując się przyczyn porażki przede wszystkim nie w grze swojego zespołu, lecz w pracy arbitrów.
„To był gol – piłka wpadła do bramki w Klasyku zdominowanym przez kontrowersje i po którym Real przypieczętował mistrzowski tytuł”, napisało z pełnym przekonaniem na swojej okładce katalońskie Mundo Deportivo. „Barça przegrała 2:3 w Klasyku, w którym sędzia zdecydował się nie uznać gola, który wpadł do bramki Łunina i przyznać wątpliwy rzut karny”, to z kolei mogliśmy przeczytać na okładce katalońskiego Sportu.
Jak wyglądała jednak rzeczywistość bez bordowo-granatowych okularów? Lamine Yamal uderzył piłkę, interweniował Andrij Łunin… ale wszyscy zastanawiali się, czy piłka przekroczyła linię bramkową. Cesar Soto Grado na boisku nie uznał trafienia, ale później przez kilka minut sytuację analizowano w sali VOR. Żadna z powtórek telewizyjnych nie pokazywała jednoznacznie, czy futbolówka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Z tego powodu arbiter główny był zmuszony podtrzymać swoją decyzję z boiska i nie uznał gola dla Barcelony, która musiała jedynie zadowolić się rzutem rożnym.
Już w przerwie spotkania polska telewizja CANAL+ wykorzystała swoją technologię mapowania obrazu i udowodniła, że piłka nie przekroczyła w pełni linii bramkowej. Po Klasyku swoją technologię wprawić w ruch zdecydowała się katarska telewizja beIN SPORTS, według której futbolówka również nie wpadła do bramki. Wyliczeń klatka po klatce podjął się również portal Relevo, który także doszedł do wniosku, że piłka uderzona przez Lamine Yamala nie przekroczyła w całości linii bramkowej. Polska telewizja, katarska telewizja i hiszpański portal, który nie sympatyzuje bezpośrednio z żadnym klubem, uznają więc, że gol prawidłowo nie został uznany.
Innego zdania jest popularne w niektórych kręgach twitterowe konto Archivo VAR, które zajmuje się analizą poszczególnych sytuacji sędziowskich w La Lidze. Według ich wyliczeń futbolówka w pełni przekroczyła linię bramkową i gol powinien zostać uznany, choć trudno nie odnieść wrażenia, że piłka została przez nich źle odrysowana. O ile nie jest łatwo podważać bezstronność telewizji CANAL+ czy beIN SPORTS, o tyle Archivo VAR wielokrotnie było już podejrzewane o to, że prowadzeniem konta zajmują się ludzie związani lub opłacani przez Barcelonę, a do dzisiaj nie jest znana tożsamość kogokolwiek, kto odpowiada tam za analizę sytuacji sędziowskich, dlatego nie sposób traktować tych obrazków z pełną wiarygodnością.
José Luis Sánchez wystąpił z kolei w popołudniowym wydaniu Chiringuito, gdzie udowadniał, że nikt nie powinien nawet zajmować się analizą tego, czy piłka przekroczyła linię bramkową, tylko sędziowie powinni odgwizdać spalonego, ponieważ w momencie oddawania strzału przez Lamine Yamala uwagę Andrija Łunina absorbował Pau Cubarsí, który lekko trąca nawet ręką ukraińskiego bramkarza, co jest niezgodne z przepisami, bo wpływa na jego zachowania przed ewentualną interwencją.
Pierwszorzędnym problemem nie jest jednak to, czy piłka przekroczyła w pełni linię w tym konkretnym przypadku i kto ma tutaj rację, ale to, że w La Lidze nadal nie ma technologii goal-line, ponieważ Javier Tebas już lata temu uznał, że system jest za drogi i nie zamierza płacić za niego FIFA 4 milionów euro, choć niektóre media twierdzą, że dziś cena jest dwukrotnie niższa. La Liga do oceny takich akcji korzysta tylko z kamer, które są ustawione niedaleko bramki, ale wczorajszy mecz wyraźnie pokazał, że to za mało.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze